Tarnów. Śledztwo w sprawie Dymitra T. Prokurator przekazał szczegóły
Prokuratura Rejonowa w Tarnowie prowadzi śledztwo w zakresie pozbawienia życia 7-letniego Maksyma T. oraz usiłowania pozbawienia życia jego matki Anastazji T. przez ojca Dymitro T. - podał w środę rzecznik tamtejszej prokuratury Mieczysław Sienicki.
Do domowej tragedii, w trakcie której zginął 7-latek, a jego rodzice trafili do szpitala z ranami zadanymi ostrym narzędziem, doszło we wtorek rano w jednym z mieszkań w bloku przy ul. Krakowskiej w Tarnowie. Kobieta, mężczyzna oraz chłopczyk to obywatele Ukrainy.
Dmytro T. pracowa l legalnie w Polsce
Jak przekazał prokurator Sienicki, w środę odbyła się sekcja zwłok chłopca. Ustalono, że przyczyną jego zgonu były rany kłute zadane w plecy. - Nadto stwierdzono na ciele matki również rany cięte i kłute placów, głowy oraz przedramienia. Kobieta przebywa w szpitalu, jej stan jest stabilny - poinformował rzecznik Prokuratury Okręgowej.
Śledczy ustalili, że 27-letni mąż kobiety i ojciec chłopczyka od kilku lat przebywał i pracował legalnie w Polsce, gdzie był zatrudniony jako kucharz. W maju tego roku przyjechała do niego żona z synem. Matka opiekowała się chłopcem, w związku z tym, że miał on problemy z poruszaniem się.
- Do tej pory nie stwierdzono, żeby w tej rodzinie były jakieś problemy, nie było żadnych sygnałów, żeby cokolwiek złego się tam działo - zaznaczył Sienicki.
Zaatakował nożem, wyskoczył przez okno
W trakcie śledztwa wstępnie przesłuchana była Anastazja T. Z jej relacji wynika, że w ostatnim czasie zauważyła dość dziwne zachowanie męża, a krytycznego dnia, kiedy jeszcze leżała z dzieckiem w łóżku, mężczyzna najpierw przytulił się do nich, po czym zaatakował ich nożem. Kobieta zasłoniła swoim ciałem synka, a następnie wybiegła z mieszkania, wzywając pomocy.
- Na odgłos krzyków zareagowali sąsiedzi wychodząc z mieszkań, co spowodowało, że biegnący za nią z nożem mężczyzna wycofał się do mieszkania, a następnie wyskoczył z drugiego piętra. Doznał złamania kości miednicy, w związku z czym został ujęty przez policję na trawniku pod balkonem, a następnie przewieziony do szpitala - relacjonował prokurator.
Według niego, z uwagi na stan zdrowia i wpływ środków farmakologicznych, do tej pory nie dokonano czynności procesowych z Dymitro T. - Lekarze nie zezwalają na razie na jego przesłuchanie. Kiedy będzie to możliwe, czynności te zostaną niezwłocznie wykonane - zapowiedział Sienicki.
Jak przekazał rzecznik, w ramach śledztwa przesłuchany został również pracodawca mężczyzny, który potwierdził, że jego pracownik w ostatnich dniach zachowywał się bardzo dziwnie, co nie uszło uwagi jego otoczeniu.
Stan psychicznny Dmytra T.
- W związku z tym jest wielce prawdopodobne, że przyczyną tej tragedii były problemy psychiczne Dymitro T. - ocenił rzecznik prokuratury. Zapowiedział, że w toku śledztwa badana będzie kwestia jego ewentualnego leczenia psychiatrycznego. - To, gdzie się leczył, w jakiej placówce, czy rozpoznano u niego jakąś konkretną chorobę – wszystkie te kwestie są bowiem bardzo istotne z punktu widzenia poczytalności - mówił Sienicki.
We wtorek tuż po godzinie 9 dyżurny tarnowskiej komendy odebrał kilka zgłoszeń o awanturze domowej, która miała mieć miejsce w jednym z mieszkań w bloku przy ul. Krakowskiej w Tarnowie. Dzwoniący informowali także, że z mieszkania, z którego słychać było krzyki, wybiegła zakrwawiona kobieta.
ZOBACZ: Lublin. Matka przyznała się do zabójstwa trójki swoich dzieci. Nowe fakty
Na miejsce pojechali policjanci oraz trzy zespoły ratownictwa medycznego. Funkcjonariusze zauważyli, że przed blokiem jest poraniony mężczyzna, który chwilę wcześniej wyskoczył z balkonu na drugim piętrze. Został on przekazany zespołowi ratunkowemu. W jednym z mieszkań tego bloku, na trzecim piętrze była zakrwawiona kobieta, która również wymagała opieki lekarskiej.
Natomiast w mieszkaniu, gdzie miało dojść do awantury, był ciężko ranny 7-letni syn obojga, którego ratownicy medyczni natychmiast zaczęli reanimować. Pomimo ich wysiłków chłopca nie udało się uratować.
Czytaj więcej