Jarosław Pinkas o antyszczepionkowcach: sekta
Prof. Jarosław Pinkas, członek Rady ds. Ochrony Zdrowia w rozmowie z Agencją Informacyjną Polska Press ocenił, że nie ma sensu dyskutować z przeciwnikami szczepień. - Zaciekłego antyszczepionkowca nie przekonam, bo to bardzo często, nie bójmy się tego słowa, "sekta" - powiedział były szef Głównego Inspektoratu Sanitarnego.
Profesor zaznaczył, że jeszcze w 2019 roku, czyli na kilka miesięcy przed wybuchem pandemii - wedle badania CBOS - zaufanie Polaków do szczepień ochronnych wzrosło o 7 punktów proc. - Wtedy mieliśmy już za sobą wątpliwości związane ze skutecznością szczepionek na odrę, gdyż mieliśmy przypadki odry, które do tej pory nie były notowane w Polsce. Był niepokojący trend wzrostowy, widzieliśmy szerzącą się epidemię odry na Ukrainie - przypomniał i dodał, że wtedy profesjonaliści medyczni weszli w rolę "arbitrów i ekspertów", czego efektem był - jak stwierdził - powrót ludzi do rozsądku.
Infekcja "nie wierzę"
Pinkas na pytanie, dlaczego Polacy przestali słuchać lekarzy, odpowiedział, że w społeczeństwie doszło do kolejnej infekcji pn. "nie wierzę, że coś może być skuteczne, nie wierzę, że ktoś mógł wynaleźć szczepionkę w tak krótkim okresie czasu, to jest niesprawdzone”.
ZOBACZ: USA. YouTube zapowiedział blokadę materiałów antyszczepionkowych. Usunięto kilka kont
Preparaty mające chronić przed koronawirusem pojawiły się dość szybko. Pierwsza już pod koniec 2020 roku. Błyskawiczny proces ich wdrożenia budzi wśród wielu wątpliwości. Profesor tłumaczy jednak, że technologie szczepionkowe znane są od wielu lat. - Poza tym szczepionki muszą zostać dopuszczone do powszechnego stosowania. W tym procesie bada się ich skuteczność i bezpieczeństwo. Dla przykładu pfizer, zanim wszedł do powszechnego obiegu, został zaaplikowany 40 tysiącom osób. A za chwilę będziemy mieli rok szczepień ochronnych na świecie. To już są setki milionów w pełni zaszczepionych. W Polsce mamy zaszczepionych już ponad 19 milionów obywateli - wymieniał.
Dodał, że eksperci ze świata medycyny często nie wchodzą w polemikę z przeciwnikami szczepionek, bo po przyjęciu 40 pacjentów nie mają na to siły. Poza tym uważa, że dyskusja z nieprzekonanymi nie ma sensu, co wyraził w ostry sposób.
Antyszczepionkowcy to "sekta"
- Ja osobiście nie wchodzę w taką polemikę. Staram się zamieścić od czasu do czasu w mediach społecznościowych jakiś argument, który uważam za stosowny i zazwyczaj nie podejmuję się później jakieś dyskusji. Często taka debata jest bowiem na korzyść internetowych trolli. Nie świadczy to o tym, że się tego boję. Po prostu uważam, że jest to bezcelowe, ponieważ zaciekłego antyszczepionkowca nie przekonam, bo to bardzo często, nie bójmy się tego słowa, „sekta” - stwierdził Pinkas.
Zaznaczył jednocześnie, że jest to bardzo mała grupa. Tych, którzy chcą potwierdzić jego wiarygodność w dyskusji, odsyła do swoich pacjentów. - Myślę, że wówczas większość ludzi mi uwierzy - dodał.
ZOBACZ: Niemcy. Dwie osoby ranne po ataku antyszczepionkowca na mobilny punkt szczepień w Gerze
Pinkas nie pozostawił też suchej nitki na osobach znanych, którzy nie są przekonani do szczepionek przeciwko COVID-19. - Zastanówmy się, kim są ci celebryci, którzy wątpią. Czy nie jest czasem tak, że jest to ich jedyny sposób na zaistnienie w przestrzeni publicznej? Może nie mają niczego więcej do pokazania, nie potrafią np. pięknie śpiewać, i często ten fałsz w ich głosie zacierany jest tym, że są kontrowersyjni i z tego powodu mogą być sławni? - pytał.
Przypomniał też, że są i osoby rozpoznawalne, które przyjęły preparat, a wypowiadają się w przestrzeni publicznej, dając dowód zaufania wobec swoich lekarzy. Tej grupie nic nie zarzucił.
Czytaj więcej