"To było jedno z trudniejszych moich głosowań". Marek Biernacki o przedłużeniu stanu wyjątkowego
- Wprowadzanie stanu wyjątkowego wydawało mi się działaniem troszeczkę nastawionym na efekty medialne - powiedział Marek Biernacki, poseł PSL, były minister MSWiA, pytany w "Graffiti" przez Grzegorza Kępkę, co sądzi o przedłużeniu stanu wyjątkowego o 60 dni. W czwartek w nocy zgodę na to wyraził Sejm.
- Z jednej strony ograniczenie relacjonowania przez wolne media tego, co dzieje się na granicy, a z drugiej strony pokazanie społeczeństwu, że państwo działa skutecznie, bo wprowadziło stan wyjątkowy - oceniał powody wprowadzenia stanu wyjątkowego na granicy z Białorusią Marek Biernacki.
ZOBACZ: Przedłużenie stanu wyjątkowego. Sejm wyraził zgodę
Zauważył, że to stan wyjątkowy "kieszonkowy", bo dotyczy tylko terytorium na szerokość 3 km wzdłuż granicy. - Sama strefa przygraniczna jest o wiele szersza - przypomniał. Jego zdaniem można było wykorzystać lepiej strefę przygraniczną, by skutecznie działać.
"Mam krytyczny stosunek do wprowadzania stanu wyjątkowego"
- To było jedno z trudniejszych moich głosowań w długiej mojej karierze, bo mam bardzo krytyczny stosunek do wprowadzania stanu wyjątkowego - mówił poseł PSL, które to ugrupowanie wstrzymało się od głosów. - Z drugiej strony musimy pamiętać, że tu chodzi o bezpieczeństwo Polski. Ja dzisiaj jestem w opozycji, a odpowiedzialnym za bezpieczeństwo Polski i Polaków jest rząd. Doszliśmy do wniosku, że powinniśmy się wstrzymać - "mamy krytyczne stanowisko, ale nie chcemy dać sygnału, że przeszkadzamy, że negujemy każdy krok" - wyjaśniał.
Zdaniem byłego szefa MSWiA wprowadzenie stanu wyjątkowego jest "postępowaniem błędnym". - Są inne metody, o wiele skuteczniejsze. Przede wszystkim stan wyjątkowy jest stanem ekstraordynaryjnym. Wtedy, kiedy państwo nie daje sobie rady, kiedy państwo ma kryzys i nie może skutecznie działać w otoczeniu prawnym, politycznym, to sięga po stan nadzwyczajny - wyjaśniał polityk PSL.
- Wydaje mi się, z mojej wiedzy, że takiej sytuacji nie było - mówił Biernacki. - Straż Graniczna sobie dobrze radziła, skutecznie. Więcej - państwo nie może działać tak, jak chce Łukaszenka. Łukaszence może zależeć na tego typu metodach ponieważ pokazuje, że Białoruś niczym się nie różni od działań państwa polskiego - też nie ma mediów, nie wpuszcza się organizacji, działaczy społecznych - mówił.
WIDEO: Rozmowa Grzegorza Kępki z Markiem Biernacki, posłem PSL, byłym ministrem MSWiA
"Boję się, że chodziło o wywołanie emocji antyimigranckich"
Były szef MSWiA odniósł się także do argumentów przedstawianych przez obecnego ministra spraw wewnętrznych, że to gra Łukaszenki oraz że docierają do Polski osoby niebezpieczne. - Przede wszystkim mamy migrantów, ludzi, którzy chcą żyć w lepszych warunkach. Część ucieka z powodu zagrożenia życia - podkreślał Marek Biernacki. - Służby są od tego, żeby sprawdzać migrantów - dodał.
Polityk wrócił również do poniedziałkowej konferencji szefów MON i MSWiA. - Była wyjątkowo nieprofesjonalna, od początku do końca. Wcześniej mówiono o ćwiczeniach Zapad-2021. Teraz Zapadu-2021 nie ma, więc chciano przedstawić kolejny etap dużego zagrożenia. Boję się, że chodziło o wywołanie emocji antyimigranckich w Polsce, bo na tym "pojechał" PiS w 2015 r. - oceniał.
- Ten materiał, który był przygotowany (na konferencji - red.), gdzie widziałem żołnierza w mundurze afgańskiego NDS-u, służb specjalnych - to bardzo istotna służba, jak ABW, z którą Polacy współpracowali, teraz jest prześladowana przez talibów. Każdemu funkcjonariuszowi grozi tam egzekucja - zauważył Biernacki.
Zapytany przez Grzegorza Kępkę o słowa szef MSWiA Mariusza Kamińskiego, który powiedział do posła KO Franciszka Sterczewskiego "ty nieodpowiedzialny, niemądry człowieku", Biernacki odparł: - To był stosunek pana ministra do ludzi, którzy myślą inaczej. Ja nie zgadzam się np. z akcją posła Sterczewskiego, ale szanuję go, bo on to robił z pobudek ideowych, on w to wierzy, ma bardzo wysoką wrażliwość.
"Prezydent powinien być w Sejmie, to jego obowiązek"
Marek Biernacki skomentował też nieobecność podczas debaty sejmowej prezydenta Andrzeja Dudy. - Stan wyjątkowy, to jedna z najważniejszych decyzji, która uderza w obywateli Polski, ogranicza praw Polaków. Prezydent powinien być (w Sejmie - red.), to jego obowiązek - ocenił polityk PSL.
Decyzję ws. przedłużenia stanu wyjątkowego przy granicy z Białorusią Sejm podjął w czwartek po godz. 23:30.
ZOBACZ: Monika Pawłowska odchodzi z Porozumienia Jarosława Gowina. Powodem głosowanie w Sejmie
Przedłużenie stanu wyjątkowego poparło 224 z 227 posłów Prawa i Sprawiedliwości, 8 posłów Konfederacji, trzech posłów Kukiz'15-Demokracja Bezpośrednia i Monika Pawłowska z Porozumienia, która po głosowaniu poinformowała o odejściu z tego koła i partii Jarosława Gowina, a także poseł niezrzeszony Łukasz Mejza.
Przeciw KO, Lewica, Polska 2050 i jeden poseł Konfederacji
Przeciw było 122 ze 126 posłów Koalicji Obywatelskiej, 46 z 47 parlamentarzystów Lewicy, posłowie liczącego siedmioro posłów koła Polska 2050, trzech posłów niezrzeszonych: Zbigniew Ajchler, Ryszard Galla i Paweł Zalewski oraz Dobromir Sośnierz z Konfederacji.
Od głosu wstrzymało się 22 z 24 posłów Koalicji Polskiej-PSL oraz 5 posłów Porozumienia i czteroosobowe koło Polskie Sprawy.
Głosowanie poprzedziła burzliwa debata.
Poprzednie odcinki programu dostępne są tutaj.