Palenie a ryzyko COVID-19. Nowe badania obalają wcześniejsze hipotezy
Palacze obarczeni są nawet do 80 proc. wyższym ryzykiem przyjęcia do szpitala w związku z COVID-19, a także większym ryzykiem śmierci po zakażeniu koronawirusem. Potwierdziły to wyniki nowych badań przedstawionych przez badaczy z Uniwersytetu Oksfordzkiego. Ustalenia te przeczą wcześniejszym doniesieniom naukowców.
Dr Ashley Clift z Uniwersytetu w Oxfordzie wraz ze współpracownikami przeanalizowali dane dotyczące przyjęć do szpitali, zgonów na COVID-19, wyników badań pod kątem koronawirusa, zbadali także karty medyczne pacjentów. Projekt badawczy objął ponad 420 tys. uczestników w Wielkiej Brytanii.
ZOBACZ: Obostrzenia covidowe. Jest projekt rozporządzenia
W porównaniu z pacjentami niepalącymi, palaczom groziło o 80 proc. większe ryzyko hospitalizacji i znacznie podwyższone ryzyko śmierci na COVID-19, gdyby zostali zakażeni - ustalili badacze.
Palenie zwiększa ryzyko COVID-19
Nowe opracowanie wzmacnia argumenty przeciwko pierwszym danym z początku pandemii koronawirusa. Wskazywały one, że palenie może pomagać... chronić się przed wirusem. Badania te jednak zostały później zdyskredytowane, gdy okazało się, że niektórzy spośród autorów byli finansowo powiązani z przemysłem tytoniowym.
- Badanie dodaje nam pewności, że palenie tytoniu nie chroni przed COVID-19, ponieważ przyjęta metoda badań jest znacznie bardziej odporna na błędy niż wcześniejsze studia - napisali dr Anthony Laverty i prof. Christopher Millet z Imperial College London.
Z innych badań dotyczących związku między paleniem a ostrym przebiegiem COVID-19 płyną jednak niespójne wnioski. Do głównych problemów, jak podkreśla "The Guardian", należy m.in. fakt, że dane te pochodzą z obserwacji.
Przez to nie możemy dokładnie określić, czy prawdopodobieństwo cięższego przebiegu choroby jest spowodowane paleniem, czy też raczej te dwa fakty mają wspólne źródło, np. pochodzenie społeczne pacjentów.
Czytaj więcej