"Nowy niemiecki rząd może być trudniejszy dla PiS". Radosław Sikorski w "Graffiti"
- Nowy niemiecki rząd może być dla Polski trudniejszy - powiedział w "Graffiti" europoseł, b. minister spraw zagranicznych, Radosław Sikorski (PO). Jego zdaniem łatwiej będzie w sprawach historycznych, ale jeśli chodzi o klimat i praworządność to "zieloni albo Socjaldemokraci są bardziej zasadniczy od chadeków (Angeli Merkel - red.)". Z kolei kary TSUE za Turów to środek "drakoński" - przyznał.
W Niemczech wybory do Bundestagu wygrali socjaldemokraci z SPD z wynikiem 25,7 proc. głosów, co oznacza, że chadecy kanclerz Angeli Merkel muszą oddać władzę u naszego sąsiada.
Najbardziej propolska kanclerz
- To była w sumie najbardziej propolska kanclerz Niemiec od tysiąca lat, w jednej czwartej Polka, pochodząca z NRD, czyli czująca te klimaty komunistyczne i postkomunistyczne. I oczywiście nie wszystkie jej decyzje były po naszej myśli. Przypomnę Nord Stream 2, wygaszenie energii atomowej, kryzys migracyjny - powiedział Radosław Sikorski.
- Ale między sąsiadami to nigdy nie jest tak, że mają identyczne interesy, Europa nie składa się z samych Polsk - powiedział Sikorski.
ZOBACZ: Niemcy. Scenariusze i koalicje po wyborach do Bundestagu
- Wydaje mi się, że kolejny (niemiecki - red.) rząd może być trudniejszy dla naszej partii rządzącej - stwierdził były minister spraw zagranicznych.
- Jeśli w tym rządzie będą albo Zieloni albo Socjaldemokraci to w sprawach historycznych będzie łatwiej, bo oni czują się wrogami faszystowskich Niemiec bardziej niż prawica. Ale w sprawach klimatu czy praworządności oni są bardziej zasadniczy od chadeków. Więc czy to Orban, czy to Łukaszenka, czy to nawet u nas partia rządząca będą bardziej na cenzurowanym - dodał europoseł PO.
Trzeba było się dogadać z Czechami wcześniej
TSUE nałożył na Polskę zabezpieczenie obligujące do wstrzymania wydobycia w kopalni Turów. Za jego złamanie mamy płacić pół miliona euro kar dziennie. Zapytany o to, czy kara nie jest niewspółmierna do przedmiotu sporu, którym są techniczne zabezpieczenia związane z wydobyciem dla okolicznych miejscowości w Czechach Sikorski przyznał, że środek ten jest "drakoński".
- TSUE próbuje wymusić przestrzeganie przepisów. To nie musi być w ogóle sprawa UE, jesteśmy sygnatariuszami konwencji z Espo o transgranicznym oddziaływaniu środowiskowym i powoływaliśmy się na nią, próbując zatrzymać Nord Stream. Więc nie jest tak, że jakby nie było Unii Europejskiej, to moglibyśmy Czechów kompletnie zignorować - powiedział Sikorski.
- Faktem jest, że Czesi wzmocnili swoją pozycję, bo Polska ich ignorowała przez miesiące, a nawet lata. Faktem jest, że to jest drakońskie zabezpieczenie. Teraz jest nam trudniej negocjować, a Czesi być może eskalowali swoje oczekiwania - powiedział polityk PO.
Zapytany o "eksperyment pozatraktatowej zmiany ustroju Unii", o którym mówi europoseł PiS Jacek Saryusz-Wolski uznał, że PiS wykazało się arogancją.
ZOBACZ: Wiceszef MSZ: w rozmowach z Czechami ws. Turowa osiągnięto pewien postęp
- Dzisiaj (Saryusz-Wolski - red.) mówi tak, kiedyś mówił inaczej, a jak był w PZPR to mówił jeszcze inaczej. Sądy czasami podejmują nie po myśli jednego z sądzących się. To chyba w sądach standard - powiedział Sikorski. - Pamiętajmy o stawce. Stawką jest kilkadziesiąt milionów złotych na ujęcia wody i ekrany zabezpieczające. W tej dziurze w ziemi wydobyliśmy i jeszcze wydobędziemy węgla za ileś miliardów. To przecież, gdyby te problemy były w Polsce i to polscy obywatele sądzili się z rządem, to też trzeba by im to ujęcie wody zbudować. Jaka to różnica? Po prostu są pewne uboczne skutki i trzeba to jak najszybciej załatwić - wyjaśnił polityk PO.
- Rząd niekompetentnie i arogancko traktował Czechów i teraz mamy problem - powiedział, odnosząc się do czternastej tury rozmów polsko-czeskich w sprawie Turowa, która odbywa się w poniedziałek w Pradze.
- Nie potrafię tego wyliczyć, ale na komisji sejmowej, w której brałem udział, wiceministrowie tego rządu mówili, że Czesi mają sporo racji i trzeba się dogadać. Ale trzeba było się dogadać, zanim zapadł ten wyrok, gdy Czesi nie mieli pewności swojej pozycji prawnej. Jak się jest aroganckim, jak się ze wszystkimi wadzi, jak się wszystkie obce interesy traktuje jako niemalże wojnę, to takie są skutki - stwierdził Sikorski.
WIDEO: Rozmowa z Radosławem Sikorskim (PO) w "Graffiti"
Nierówność źle widziana w Unii Europejskiej
Radosław Sikorski uznał, że uchwały dotyczące LGBT, które stały się powodem konfliktu z Komisją Europejską i grożą wstrzymaniem środków unijnych, nie były potrzebne, a nadto nie miały żadnego praktycznego skutku.
- Po co było w ogóle uchwalać takie durne uchwały, które nie miały żadnego praktycznego skutku, a tylko upokarzały ludzi nieheteronormatywnych. Jakieś grupki fanatyków, fundamentalistów poduszczają tych radnych partii rządzącej, a potem cała Polska, a przynajmniej ich regiony, mają kłopot - powiedział Sikorski.
Zapytany, czy Komisja Europejska nie ingeruje zbyt mocno w uchwały, które nie mają formalnego znaczenia powiedział, że przypominają one podobne uchwały przyjmowane w sprawie syjonistów w 1968 roku w PRL.
- Godność ludzka też jest wartością. W 1968 roku też były uchwały przeciwko syjonistom. A jakoś dziwnie do wyjeżdżania z kraju poczuwali się tylko Żydzi. To jest arogancja ideologiczna, to jest takie powiedzenie "tylko my", "tylko należący do większości w sprawach obyczajowych mamy prawo stanowić i mamy prawo tez poniżać innych, świeckich gejów. Bo geje w kościele tym samym ludziom jakoś nie przeszkadzają - powiedział były szef MSZ.
ZOBACZ: Świętokrzyskie uchyla uchwałę anty-LGBT. Może odzyskać środki z UE
- Bruksela nie stanowi prawa w tych sprawach, tak jak i uchwała nie stanowiła prawa, ale równość też jest wartością. Jeśli się uchwala coś, co sugeruje nierówność, to to jest bardzo źle widziane. Zasugeruję jeszcze raz kolegom z partii rządzących: dzisiaj takie poniżanie osób LGBT jest postrzegane tak, jak kiedyś antysemityzm, i to w Europie nie uchodzi - zaznaczył polityk PO.
Przy głosowaniu rezolucji europarlamentu, która regulowała kwestię małżeństw jednopłciowych, Sikorski wstrzymał się od głosu - przypomniał Marcin Fijołek.
- Uważam, że te kwestie powinniśmy uregulować w państwach członkowskich. Ja osobiście jestem za związkami partnerskimi, ale uważam, że powinniśmy to załatwić w kraju. Nie uważam, żeby importowane rewolucje obyczajowe działały. Ona nie zadziałała w Afganistanie, nie zadziała także w Europie - dodał.
- Nikt nas nie zmusza do przyjęcia prawa o związkach partnerskich, czy dalej idącego. Jesteśmy krytykowani, gdy skrajna prawica uchwala uchwały, które poniżają ludzi - stwierdził Sikorski.
Łukaszence zbiera się na trybunał karny
Sikorski powiedział także, że w sprawie uchodźców napływających z Białorusi Polska powinna skorzystać z pomocy granicznej agencji Unii Europejskiej Frontex. Przypomniał, że ma ona siedzibę w Warszawie i zwielokrotniony ostatnio budżet. - Jeśli rząd nie ma nic do ukrycia, to Frontex mógłby o tym zaświadczyć - powiedział, przypominając, że przewodnicząca Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen nazwała tę sytuację wojną hybrydową.
Sikorski przyznał, że jest zwolennikiem sankcji polegających na obłożeniu restrykcjami personalnymi poszczególnych funkcjonariuszy lub całej białoruskiej Straży Granicznej i OMONU za "importowanie uchodźców i wypychanie ich do Polski".
- Łukaszence powoli zbiera się na oskarżenie przed Europejskim Trybunałem Karnym - dodał polityk, przypominając, że prezydent Białorusi już jest obciążony sankcjami.
ZOBACZ: Granica z Białorusią. Straż Graniczna informuje o śmierci imigranta
Odnosząc się do projektu Donalda Tuska zmiany konstytucji, która miałaby zabezpieczyć Polskę przed wyjściem z Unii Europejskiej, Sikorski powiedział, że nie jest to projekt realizowany "ramię w ramię z PiS". Dodał także, że w tej sprawie "każdy zagłosuje jak chce".
- Mówimy sprawdzam - powiedział Sikorski i wyjaśnił, że jeżeli projekt zostanie skierowany do zamrażarki, to będzie oznaczało, że PiS kłamie, mówiąc, że nie popiera wyjścia z Unii Europejskiej.
- My zagłosujemy za swoim projektem ustawy, a PiS zagłosuje tak, jak im Kaczyński każe - powiedział Sikorski. - To jest bardzo prosta sprawa, albo jesteście za łatwym, albo za trochę utrudnionym wyjściem z UE - dodał. - My jesteśmy oczywiście przeciwko wychodzeniu z UE, bo w przeciwieństwie do pana Ziobry, pana Jakiego, uważamy, że członkostwo w Unii jest dla Polski korzystne. Doganiamy Zachód w najszybszym tempie w tysiącletniej historii - stwierdził.
Dotychczasowe wydania programu "Graffiti" można obejrzeć tutaj.
Czytaj więcej