"Interwencja". Rolnik nie może uprawiać pola. Przekleństwo zaginionego miasta
Rolnik z wielkopolskiego Dzwonowa przez prace archeologiczne nie może korzystać z własnego pola. W jego ziemi odkryto bowiem średniowieczne zaginione miasto. Wykopaliska zaczęły się w 2014 roku i do dziś nie są skończone, a od dwóch lat na jego polu nic się nie dzieje. Materiał "Interwencji".
Pan Marek ma 49 lat. Od urodzenia mieszka w Dzwonowie - wsi położonej 40 kilometrów od Poznania. Jeszcze osiem lat temu nie zdawał sobie sprawy, że na jego polach i gruntach odziedziczonych po ojcu znajduje się średniowieczne, zaginione miasto.
- Problem zaczął się 8 lat temu, jak się pojawił Marcin K., który zaproponował ojcu, sąsiadom i mnie, że on tu będzie robił jakieś wykopaliska. Dopiero jak zaczęli te wykopy robić, to usłyszałem o zaginionym mieście, wcześniej nic - opowiada reporterowi "Interwencji" Marek Węglewski.
W grobie jej babci pochowano obcą osobę
Oni czyli archeolodzy. Wykopaliska na polach, które obecnie należą do pana Marka zaczęły się w 2014 roku i do dziś nie są skończone. Jak twierdzi rolnik, od dwóch lat nic się tu nie dzieje. A mimo to mężczyzna ma problem z korzystaniem ze swoich gruntów.
"Na co mi takie pole?"
- Dostałem pismo, że nie mogę jeździć traktorem po moim polu. To na co mi takie pole? Nie mam innego kawałka ziemi do zagospodarowania i do prowadzenia działalności, tylko to najbliżej gospodarstwa. Muszę przecież skądś ciągnąć prąd i żeby mieć dozór nad tym wszystkim - tłumaczy.
Jak dodaje, prac wstrzymać nie może, bo musi spłacać kredyt.
- Dla mnie to jest takie trochę chore, żeby jeden drugiemu przeszkadzał w pracy. Jeżeli sąsiad się zgodzi, da im na jakiś czas, to jeśli chcą być wobec sąsiada zgodni, jakieś odszkodowanie powinien dostać - zauważa Teresa Dudziak, sąsiadka pana Marka.
Spór w ogródkach działkowych. Ma płacić za wodę, choć z niej nie korzysta
Decyzję o nakazie wstrzymania prac na własnym polu pan Marek otrzymał od Wielkopolskiego Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków po tym, jak ktoś napisał skargę, że rolnik prawdopodobnie ułożył drewno w miejscu, gdzie istniał zabytkowy kościół.
- Oczywiście, że tego nie posprzątam, chyba, że dostanę nakaz sądowy. Nie wiem, dlaczego to nie jest wszystko jeszcze wykopane. To dobre pytanie, ale nie wiem, komu je zadać - mówi pan Marek.
WIDEO: Zobacz materiał "Interwencji"
Problemami z poszukiwaczami skarbów
My postanowiliśmy skierować to pytanie do Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków w Poznaniu. Otrzymaliśmy odpowiedź na piśmie:
"Pan Marek Węglewski w dniu 25.06.2021 r. za pośrednictwem Wielkopolskiego Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków odwołał się do Ministra Kultury Dziedzictwa Narodowego i Sportu od decyzji 149/2021. Do czasu rozstrzygnięcia sprawy przez MKDNiS decyzja 149/2021 jest nieprawomocna."
Nie do końca wyjaśnia to, kiedy pan Marek będzie mógł swobodnie korzystać ze swojej nieruchomości. Postanowiliśmy o to dopytać osobiście. W urzędzie usłyszeliśmy, że konserwator zabytków nie ma i nie dostaniemy do niej bezpośredniego numeru telefonu.
Zmarł po starciu z zawodnikiem MMA. Wyrok tylko na papierze
Nieoficjalnie dowiedzieliśmy się, że szczątki ludzkie i zabytkowe budowle muszą zostać w ziemi. Oznacza to, że prawdopodobnie mężczyzna nie będzie mógł nigdy korzystać z działki, na której składuje drewno. Ponadto odszkodowanie rolnikowi się nie należy. Dziś pan Marek ma problem nie tylko z archeologami, lecz również ze zwykłymi poszukiwaczami skarbów.
- Przyjeżdżają ludzie nocą z tak zwanymi wykrywaczami metalu, zakładają sobie na czoło latarki i chodzą nocami, kopią w ziemi. Jak nie jest zasiane, to pół biedy, ale jak będzie, to zniszczą całą uprawę - tłumaczy.
Jak mówi, bardzo chętnie udostępni ziemię, ale chciałby wiedzieć, "kiedy te wykopaliska się skończą i żeby one nie trwały w nieskończoność".
Czytaj więcej