"Wyścig słoni" na trasie Łomża-Ostrołęka. Tir wyprzedzał lawetę
Na przekór wszystkiemu - przepisom i zdrowemu rozsądkowi. Przerażające sceny rozegrały się na drodze Łomża-Ostrołęka. Tir ścigał się z lawetą, na szczęście po tym wyczynie zostało tylko nagranie, nie ofiary.
To tak zwany wyścig słoni, czyli wzajemne wyprzedzanie się ciężarówek. W większości przypadków wyprzedzający jedzie niewiele szybciej od wyprzedzanego - stąd nazwa.
To nagranie spod Łomży pokazuje właśnie takie przyciężkie wyprzedzanie.
ZOBACZ: Zakopane. Pirat drogowy wjechał w grupę ludzi na chodniku
- Na tej drodze obowiązuje zakaz wyprzedzania przez pojazdy ciężarowe, kierowca zignorował tutaj całkowicie przepisy ruchu drogowego - powiedział Piotr Pietrzak z Wojewódzkiego Ośrodka Ruchu Drogowego w Łomży.
Było wyprzedzanie na zakazie, jazda pod prąd, gdy kierowca nie zmieścił się przed wysepką rozdzielającą dwa pasy ruchu, a na koniec hamowanie, kiedy z przeciwka nadjeżdżał samochód.
Maksymalna kara za takie wykroczenia to 500 zł.
Wideo: Wyścig słoni na trasie Łomża-Ostrołęka
Jechała pod prąd
Niebezpiecznie było także na S5 pod Kościanem. Kobieta jechała przez ponad 30 km pod prąd. Tylko dzięki swojemu refleksowi kilku kierowców uniknęło zderzenia z fordem, za którego kierownicą siedziała 85-latka.
Wielkopolskie. 85-latka jechała pod prąd na S5. "Pomyliła wjazdy"
- Tłumaczyła, że się pomyliła, a kiedy się zorientowała, postanowiła kontynuować jazdę. O jej losie zdecyduje teraz sąd - przekazał mł. insp. Andrzej Borowiak z Komendy Wojewódzkiej Policji w Poznaniu.
Autostrady i drogi szybkiego ruchu to wymagające trasy - przede wszystkim ze względu na prędkości.
Ile wynosi czar reakcji kierowcy?
- Czas reakcji kierowcy to jedna sekunda - to jest wtedy, jak jesteśmy wypoczęci, ale jak wracam po pracy do domu, to już muszę mieć świadomość, że to może być półtorej sekundy. A już po g. 17 to wszyscy gonią tak, jakby spuścili charty na wyścigach - mówił Robert Szpindor, trener doskonalenia techniki jazdy Skoda Auto Polska.
Czekanów. 32-latek wjechał na autostradę pod prąd, zasnął za kierownicą
Niestety konieczna jest czujność. Wykazał się nią kierowca w Tarnowskich Górach, który zobaczył zaparkowane na lewym pasie autostrady auto i wezwał policję.
Policjanci zgasili silnik w aucie, wyjęli kluczyki ze stacyjki. Za kierownicą spał mężczyzna, którego udało się po dłuższym czasie dobudzić. Był kompletnie zdezorientowany, nie wiedział, skąd się wziął w tym miejscu. Alkomat wykazał trzy promile.