Wrocław. Śmierć Łukasza Łągiewki. Postępowanie dyscyplinarne wobec interweniujących policjantów
Wobec czterech policjantów, którzy na początku sierpnia interweniowali na wrocławskim Psim Polu, toczy się postępowanie dyscyplinarne. Funkcjonariusze nie włączyli kamer nasobnych. Policjanci wezwani przez służby weszli siłowo do mieszkania i obezwładnili desperata. Mężczyzna zmarł po kilku godzinach w szpitalu.
Informację o prowadzonym postępowaniu dyscyplinarnym wobec czterech policjantów potwierdził w środę rzecznik dolnośląskiej policji Kamil Rynkiewicz.
- Postępowanie dyscyplinarne wszczęto w zawiązku z naruszeniem przepisów wewnętrznych Komendy Miejskiej Policji we Wrocławiu. To naruszenie przepisów polegało na niewłączeniu kamer nasobnych podczas interwencji. A zatem nie mówimy tu o taktyce podjętej interwencji czy o środkach podjętych wobec mężczyzny, ale o niewłączeniu kamer - powiedział Rynkiewicz. Dodał, że wśród policjantów objętych postępowaniem dyscyplinarnym jest również ten, który "częściowo zarejestrował interwencję".
Do zdarzenia doszło na początku sierpnia we Wrocławiu. Policja wydała 28 sierpnia komunikat w tej sprawie.
Nieumyślne spowodowanie śmierci
"W dniu 2 sierpnia 2021 roku wrocławscy policjanci interweniowali w jednym z prywatnych mieszkań, w związku ze zgłoszeniem, które wpłynęło na numer alarmowy 112. Zawierało ono prośbę o pomoc od ojca, który był zaniepokojony zachowaniem syna prawdopodobnie znajdującego się pod wpływem środków odurzających. Ponieważ zamknął się w mieszkaniu i nie chciał otworzyć drzwi, a jego bezpieczeństwo było zagrożone, bo był on mocno pobudzony, podjęto decyzję o wejściu siłowym. Po otworzeniu drzwi przez obecnych na miejscu strażaków, mężczyzna wymachiwał nożem w kierunku funkcjonariuszy i groził jego użyciem, w związku z czym został obezwładniony. Mając na uwadze stan psychofizyczny, w jakim znajdował się mężczyzna i fakt, że wcześniej chciał targnąć się na własne życie, przekazany został ratownikom medycznym obecnym na miejscu podczas interwencji. Po kilku godzinach policjanci otrzymali informację, że zabrany do szpitala mężczyzna zmarł" - napisano w policyjnym komunikacie.
ZOBACZ: Wrocław. Śmierć Łukasza Łągiewki. Policja opublikowała nagranie, rodzina ma wątpliwości
Śledztwo ws. śmierci mężczyzny prowadzi Prokuratura Rejonowa Wrocław Psie Pole.
- Śledztwo toczy się z paragrafu 155 Kodeksu karnego, czyli o nieumyślne spowodowanie śmierci. Jednak jak na razie toczy się w sprawie, a nie przeciwko komuś. Nikomu nie postawiono w tym postępowaniu zarzutów" – mówił wcześniej rzecznik Prokuratury Okręgowej we Wrocławiu prok. Radosław Żarkowski.
Policjantów wziął za przestępców
Interwencja szybko przybrała niepożądany obrót. Łukasz nie chciał otworzyć drzwi, był w złym stanie psychicznym, nie poznawał rodziny, a policjantów wziął za przestępców próbujących na niego napaść.
- On się po prostu wystraszył, zaczął krzyczeć, że ktoś chce mu zrobić krzywdę, że ktoś chce się włamać. W panice dzwonił do wszystkich, do mamy, na policję nawet zadzwonił - mówi Wiktoria Łągiewka, siostra Łukasza.
ZOBACZ: "Państwo w Państwie": policjantów wziął za przestępców. Tragiczny finał interwencji
Funkcjonariusze postanowili siłowo dostać się do mieszkania. Zdaniem rodziny, byli bardzo brutalni. Mieli stosować wobec Łukasza ogromne ilości gazu łzawiącego, bić pałkami i podduszać. Jak twierdzą siostra i ojciec, już skutego i leżącego na ziemi Łukasza jeden z policjantów miał dwukrotnie uderzyć pięścią w głowę. Jeszcze na miejscu mężczyzna był reanimowany przez lekarzy, niestety nie udało się go uratować, zmarł kilka godzin później w szpitalu.