Zator. W nagrzanym samochodzie zostawił psa. Uratowali go turyści
Zarzut znęcania się nad zwierzęciem usłyszał 40-latek z województwa łódzkiego. W nagrzanym samochodzie na kilka godzin zostawił psa. Zwierzę - po zgłoszeniu od turystów - uwolnili policjanci i strażacy wyłamując drzwi auta - podała w piątek oświęcimska policja.
Samochód był zaparkowany w sobotę na parkingu przy jednym z zatorskich parków rozrywki. Zwierzę skamleniem zwróciło uwagę przechodzących turystów, którzy wezwali policję.
- Powiedzieli, że słyszeli wycie i skomlenie psa, które dochodziły z przestrzeni bagażowej busa Opel Movano. Odgłosy nagle ucichły. W związku z podejrzeniem, że psu może grozić niebezpieczeństwo, policjanci podjęli decyzję o siłowym otwarciu pojazdu. Strażacy przy użyciu łomu otwarli tylne drzwi samochodu - zrelacjonowała rzecznik oświęcimskiej policji asp. szt. Małgorzata Jurecka.
Uratowali małego kundelka
W mocno nagrzanej przestrzeni bagażowej był mały kundelek. - Czworonogiem zajęli się strażacy. Policjanci zaczęli szukać właściciela opla. Po kilkudziesięciu minutach przyszedł na parking, gdzie został poinformowany o wszczęciu wobec niego postępowania z ustawy o ochronie zwierząt. Mężczyzna trafił do zatorskiego komisariatu. Jeszcze tego samego dnia został mu przedstawiony zarzut znęcania nad zwierzęciem. Przyznał się i dobrowolnie poddał karze. Musi zapłacić grzywnę w wysokości 6 tys. zł - powiedziała Jurecka.
ZOBACZ: Kraków. Zostawił psa w nagrzanym samochodzie. Na zewnątrz było ponad 30 stopni
Za takie przestępstwo grozi kara do 3 lat pozbawienia wolności.
- Na podziękowania za prawidłową reakcję zasługują Joanna i Tomasz z powiatu piaseczyńskiego. Podejrzewając, że zwierzęciu może grozić niebezpieczeństwo, nie pozostawili go bez pomocy - dodała Małgorzata Jurecka.
Czytaj więcej