Szczepienia pracowników. Piotr Müller: chcemy dać możliwość weryfikacji
- Chcemy dać możliwość weryfikacji zaszczepienia pracowników, a także ewentualnego - to już do decyzji pracodawcy - przesunięcia ich do działań, gdzie byliby mniej narażeni na zakażenie - potwierdził rzecznik rządu Piotr Müller. Według niego do tych propozycji są wprowadzane ostatnie poprawki.
W ubiegłym tygodniu rzecznik rządu poinformował, że na posiedzeniu Sejmu w dniach 15-17 września, będą przedstawione projekty legislacyjne dotyczące weryfikacji zaszczepienia pracowników. Także minister zdrowia Adam Niedzielski informował wtedy, że na posiedzeniu Stałego Komitetu Rady Ministrów został przedstawiony projekt, który daje pracodawcom narzędzie do sprawdzania zaszczepienia pracowników.
ZOBACZ: Hiszpania. Odporność po szczepieniu przeciw COVID-19 pojawia się po 48 godzinach
Szef MZ mówił wówczas, że zgodnie z projektowanymi rozwiązaniami pracodawca miałby prawo zapytać, czy pracownik jest zaszczepiony, a na tej podstawie podjąć ewentualną decyzję o przesunięciu go do innych obowiązków; pracownik, aby potwierdzić, że jest zaszczepiony, musiałby okazać pracodawcy certyfikat covidowy. - Bez okazania tego dowodu trzeba uznać, że zaszczepienia nie było - mówił wtedy szef resortu zdrowia.
"Ostatnie poprawki" do projektu
O losy tej propozycji rzecznik rządu został zapytany w piątek w Radiu Plus, z uwagą, że projekt nie znalazł się w porządku obrad Sejmu w tym tygodniu.
- Ona jest w tej chwili na Komitecie Stałym Rady Ministrów. To jest problem zarówno z jednej strony techniczny, jak i natury prawnej; (...) oczywiście są podnoszone argumenty o rzekomej dyskryminacji, więc to musi być dobrze napisane - odpowiedział Müller.
Według rzecznika rządu do projektu wnoszone są "ostatnie poprawki". - Liczę na to, że z Rady Ministrów wyjdzie ten projekt niebawem. Choć on faktycznie budzi emocje nawet u osób, które są zaszczepione - przyznał Müller.
ZOBACZ: Węgry bez obowiązkowych szczepień. "Duża część społeczeństwa nie godzi się"
Po uwadze, iż może wyglądać na to, że rząd "wycofuje się pod presją osób" protestujących, gdyż Sejm nie zajął się także projektem nowelizacji ustawy o zapobieganiu oraz zwalczaniu zakażeń i chorób zakaźnych u ludzi, gdzie m.in. proponowane są "wielotysięczne kary" za tzw. kłamstwo covidowe, rzecznik przekonywał, że rządowi "tego akurat zarzucić nie można". Jak dodał, "zresztą nie jedna osoba z rządu, czy spośród posłów, są ofiarami tych ataków".
- Druga rzecz, to musimy to w sposób skrupulatny przedyskutować - zaznaczył. Zaznaczył, że chodzi m.in. o argumenty prawne, które "również są istotne". - To nie jest tak, że te argumenty trzeba w całości odrzucić, natomiast (trzeba) napisać w taki sposób przepisy, żeby też nie były podstawą do dyskryminowania - dodał.
"Trzeba wyważyć"
- Pojawiły się na przykład zarzuty wobec nas, że my wprowadzamy przepisy, które mówią, że dana osoba niezaszczepiona miałaby być wysyłana na bezpłatny urlop. A takich rozwiązań tam nie ma. Ale w toku dyskusji niektórzy takie (przepisy) proponowali. My je odrzuciliśmy - zapewniał.
Rzecznik rządu podkreślił, że "trzeba wyważyć to na tyle, aby to była skuteczna weryfikacja, (...) ale tego nie będzie (np. wysyłania niezaszczepionych na bezpłatny urlop - red.)". - Tu chcę jasno zadeklarować: takiego rozwiązania w przepisach nie będzie - oświadczył.
ZOBACZ: Premie dla zaszczepionych dzieci? Tak chce Senat
Rzecznik był dopytywany, jak w takim razie miałyby wyglądać relacje między pracodawcami i pracownikiem w kontekście weryfikowania zaszczepienia przeciwko COVID-19.
- Na początku chcemy wprowadzić możliwość taką, która po pierwsze da możliwość weryfikacji (zaszczepienia - red.), a po drugie ewentualnego - to już do decyzji pracodawcy - przesunięcia do takich działań, gdzie taka osoba, pracownik, byłaby mniej narażony; ta osoba konkretna, no i osoba, z którą się spotykają ci pracownicy - powiedział rzecznik rządu.
Czytaj więcej