"Poseł nie może powiedzieć z trybuny sejmowej wszystkiego". Kidawa-Błońska o słowach Brauna
Wicemarszałek Sejmu Małgorzata Kidawa-Błońska (PO) powiedziała w "Graffiti", że kara dla posła Konfederacji Grzegorza Brauna za atak na ministra zdrowia była najwyższą z możliwych. - Jeśli poseł na mównicy sejmowej wypowiada groźby karalne ministrowi Rzeczypospolitej Polskiej to jest upadek - oceniła polityk. Ukarany polityk "lekceważy prawo i to jest bardzo niebezpieczne" - dodała.
Wicemarszałek Sejmu Małgorzata Kidawa-Błońska powiedziała, że ręka nie zadrżała jej podczas głosowania nad kara finansową dla posła Konfederacji Grzegorza Brauna, który podczas debaty w czwartek powiedział na sali parlamentarnej do ministra zdrowia Adama Niedzielskiego, że "będzie wisiał".
Najwyższa możliwa kara dla Brauna
- Jeśli my w Sejmie nie postawimy tamy takim zachowaniom, to nie damy sobie z tym rady - powiedziała Kidawa-Błońska. Przypomniała sprawę wieszania portretów posłów opozycji w Katowicach. Zaznaczyła także, że sprawa zabójstwa prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza nie zakończyła się wyrokiem skazującym.
- Jeśli poseł na mównicy sejmowej wypowiada groźby karalne ministrowi Rzeczypospolitej Polskiej to jest upadek - powiedziała wicemarszałek, która nie zgodziła się, ze słowa polityka były "przenośnią". - Musi być natychmiastowa i szybka reakcja - stwierdziła. Grzegorz Braun został ukarany obniżeniem uposażenia.
Kara dla posła to 6 miesięcy obniżenia uposażenia o 50 procent i 6 miesięcy bez 100 procent diety poselskiej.
ZOBACZ: "Będziesz pan wisiał". Politycy reagują na słowa Grzegorza Brauna
- To jest najwyższa kara, jaką możemy jako prezydium Sejmu, przyznać posłowi - powiedziała Kidawa-Błońska.
- Poseł Braun wielokrotnie lekceważy regulamin Sejmu i zalecenia marszałka. Nie stosuje się do zasad. Jest posłem, który lekceważy prawo i to jest bardzo niebezpieczne - powiedziała.
- Poseł ma mówić prawdę, ma mówić o rzeczach ważnych dla ludzi, nie może używać takiego (jak Braun - red.) języka - dodała. - Nie może poseł powiedzieć z trybuny sejmowej wszystkiego - stwierdziła. Jak stwierdziła, immunitet poselski ma granice i "nikt nie może używać takich słów".
"Rząd musi mieć większą wrażliwość i empatię"
Kidawa-Błońska odniosła się do postulatów medyków, którzy oczekują wzrostu finansowania ochrony zdrowia, ale minister zdrowia oponuje twierdząc, że rocznie byłoby to kolejnych 100 mld złotych z budżetu.
- Medycy stawiają diagnozę jak wygląda w tej chwili działanie polskiej służby zdrowia i my też to wiemy, jako pacjenci. Wiemy, jakie skutki w działaniu służby zdrowia spowodowała pandemia. Problemów jest bardzo dużo: brak lekarzy, niskie zarobki. I o tym mówią protestujący - powiedziała.
- Skoro tych problemów jest tak dużo, to trzeba usiąść do stołu i zacząć rozmawiać z szacunkiem dla partnera - powiedziała Kidawa-Błońska. Według niej rząd nie chce zrobić pierwszego kroku "mówiąc, że żądania są zbyt duże".
Zapytana o zaproszenie na rozmowy wystosowane przez ministra zdrowia i odrzucone przez protestujących powiedziała, że sytuacja jest kryzysowa i trudna. - Rząd musi z większą wrażliwością podchodzić do osób protestujących i nie próbować narzucać im (rozwiązań - red.) i w jakiś sposób lekceważyć mówiąc, że to czego chcą jest bez sensu, bo i tak mają bardzo dobrze - mówiła polityk PO. - Trzeba empatii, wrażliwości i pokazania, że szanuje się osobę, z która prowadzi się negocjacje, a one będą musiały być, bo ten protestu musi się zakończyć - dodała. Jej zdaniem nie może być także tak, ze "wszystko wróci do tego co było".
- Nie wytrzymamy tego ani my jako pacjenci, ani osoby, które pracują w służbie zdrowia - argumentowała wicemarszałek Sejmu.
ZOBACZ: Protestujący medycy nie przyszli na spotkanie w KPRP. Błażej Spychalski: to niepoważne
Marcin Fijołek przypomniał polityk PO o protestach za czasów rządów Platformy, gdy minister zdrowia Bartosz Arłukowicz również tłumaczył medykom, że nie wszystkie żądania da się spełnić.
- To że nie można wszystkiego spełnić to wiadomo, bo nie stać nas na wiele rzeczy. Ale na pewno wiele rzeczy można zrobić inaczej, można znaleźć rozwiązania wpół drogi, albo rozłożyć te rozwiązania na wiele lat - wyjaśniła przypominając spotkania ministra zdrowia Mariana Zembali z pielęgniarkami. Przypomniała, że z medykami rozmawiali Ewa Kopacz i Donald Tusk.
Według polityk PO nie można jednak porównywać sytuacji dzisiejszej "tu i teraz" po sześciu latach PiS z tym co działo się 8-10 lat temu. - Przypominam, ze to za naszych rządów zwiększono liczbę miejsc dla studentów medycyny - zaznaczyła. - Gdybyśmy nie zaczęli, byłoby jeszcze trudniej - mówiła.
- Lekarze i pielęgniarki protestują nie dlatego, że czegoś nie zrobiła Platforma czy PSL tylko dlatego, że teraz PiS czegoś nie robi - wyjaśniła.
Dodała także, że Platforma Obywatelska nie chce likwidacji szpitali. - Za naszych czasów przybywało i łózek i szpitali. Nie likwidowaliśmy szpitali - ale na pewno trzeba rozmawiać - powiedziała posłanka, odnosząc się do słów marszałka Sejmu Tomasza Grodzkiego na Campusie Polska. Jej zdaniem pacjent powinien uzyskiwać pomoc w pierwszej kolejności w placówce podstawowej opieki medycznej, a nie w szpitalu.
- Skoro nie stać nas na pomoc służbie zdrowia, to znaczy, że tych pieniędzy nie ma - oceniła stan budżetu dodając, że chciałaby, aby premier wyjaśnił dokładnie kwestie związane z finansami zdrowia.
WIDEO - Małgorzata Kidawa-Błońska w "Graffiti"
"Polska potrzebuje tych pieniędzy na rozwój"
Odnosząc się do informacji Komisji Europejskiej, która zapowiada kary polegające na wstrzymaniu środków wspólnotowych m.in. za lokalne uchwały samorządów dotyczące stref "wolnych od LGBT" oraz sporu dotyczącego Izby Dyscyplinarnej Sądu Najwyższego, wicemarszałek Sejmu uznała, że wchodząc do UE " zgodziliśmy się na pewne zasady, na respektowanie prawa". - Unia Europejska to nie jest ciało, które działa przeciwko nam - zaznaczyła.
- Skoro polski rząd PiS łamie system praworządności, niechlujnie i źle przygotowuje program rozbudowy, źle negocjuje, obraża przedstawicieli z UE, to ja jako obywatelka chciałabym, żebyśmy te pieniądze dostali i znowu byli traktowani poważnie, ale to rząd musi się zmienić - powiedziała polityk PO.
Dodała także, że UE to nie tylko pieniądze, przyznała jednak, że Polska uzyskała ogromną szansę, a pieniędzy tych potrzebuje.
Marcin Fijołek przypomniał słowa Donalda Tuska, który przekonywał w Brukseli, że kary finansowe dla Polski nie mają sensu. Tusk przekonuje, że jest bliski przekonania osób i instytucji by kar dla Polski nie było. Jednak z drugiej strony europosłowie Platformy głosują za rezolucją, która łączy sprawę Krajowego Planu Odbudowy z oceną praworządności w Polsce i realizacją wyroków TSUE.
- Dla mnie najbardziej kuriozalne jest to, że partia rządząca na swoich wewnętrznych zebraniach musi uchwalać uchwały, że nie chce wychodzić z Unii Europejskiej. To już mi się zapalają lampki. To znaczy, że oni oszukują od rana do wieczora - powiedziała Kidawa-Błońska.
- Jeżeli widzimy, że dzieje się coś złego i niebezpiecznego to nie mogą nasi europosłowie mówić, że wszystko jest w porządku, że wszystko w Polsce działa dobrze. Nie, nie działa dobrze - mówiła Kidawa-Błońska. Jednocześnie przyznała, że pieniądze z nowej perspektywy unijnej są Polsce bardzo potrzebne, m.in. samorządom. - Potrzebne są na rozwój, więc trzeba doprowadzić do tego, żeby one mogły do Polski dotrzeć - dodała.
W sobotę "ważne" wystąpienie Tuska
Małgorzata Kidawa-Błońska ujawniła, że w czasie sobotniej konwencji Platformy Obywatelskiej Donald Tusk ma mieć "bardzo ważne wystąpienie".
- Dla nas jako członków i sympatyków Platformy będzie ono bardzo ważne - wyjaśniła.
Ujawniła także, że w sobotę będzie zmieniany statut PO, a partia będzie przygotowywać się do wyborów wewnętrznych w partii, tak "aby do końca października można było powiedzieć, że wybory za nami".
ZOBACZ: Szymon Hołownia w "Graffiti" o "okupacji europejskiej": Suski bredzi
Zapytana o kontrkandydatów Donalda Tuska w wyścigu do fotela szefa ugrupowania, powiedziała: - Mandat Donalda Tuska jest tak silny, że nie sądzę, żeby ktoś wystartował.
Temat niedoszłego przywództwa Rafała Trzaskowskiego w PO nazwała z kolei "historią".
- W interesie Platformy jest, to, żeby nasza pozycja była jak najsilniejsza, żebyśmy mieli jak najlepsze zaufanie Polaków i jak najlepsze sondaże i to będziemy robić - odpowiedziała na zarzuty Szymona Hołowni, który powiedział w Polsat News, że "efekt Tuska" jest dobry dla PO, ale "toksyczny" dla całej opozycji.
Program prowadził Marcin Fijołek.
Dotychczasowe wydania programu "Graffiti" można obejrzeć tutaj.
Czytaj więcej