Indie: Zabił żonę, rażąc ją prądem. Zginął dzień później, potrącony przez samochód
Najpierw zabił swoją żonę, rażąc ją prądem, gdy spała, a dzień później sam zginął na skutek nieszczęśliwego wypadku - twierdzi indyjska policja, badająca nietypową sprawę śmierci 26-letniego Rahula z miasta Moradabad na północy kraju. Po ucieczce z miejsca zbrodni mężczyzna został śmiertelnie potrącony przez niezidentyfikowany pojazd.
Do morderstwa 24-letniej Rani doszło w ostatnią niedzielę. Z ustaleń policji w Uttar Pradesh wynika, że gdy kobieta spała, Rahul zarzucił jej na szyję przewód elektryczny pod napięciem.
"Dziwny zbieg okoliczności"
- Nieprzytomna kobieta została znaleziona w poniedziałek rano. Była poważnie ranna, miała widoczne ślady oparzeń w okolicach szyi. Nie udało się jej uratować - przekazała policja. 26-letni mąż kobiety uciekł z miejsca zbrodni.
Poszukiwania sprawcy trwały zaledwie jeden dzień. We wtorek rano policja otrzymała informację o śmiertelnym wypadku na jednej z dróg w Moradabadzie. Okazało się, że ofiara to podejrzewany 26-latek. Kierowca pojazdu, który potrącił Rahula, uciekł, nie czekając na policję.
Funkcjonariusze na ten moment wykluczają, że potrącenie było celowe, mówią o "dziwnym zbiegu okoliczności".
Przekonał ją do powrotu
Według dziennikarzy "Times of India" konflikt między małżeństwem z trzyletnim stażem trwał od dłuższego czasu. Para często kłóciła się o posag, a mężczyzna miał być agresywny wobec małżonki.
Po kolejnej kłótni Rani przeprowadziła się do rodziców w Sambhal. Zaledwie 10 dni przed zbrodnią Rahul przyjechał po swoją małżonkę i przekonał ją do powrotu. Obiecywał poprawę swojego zachowania.
Para osierociła 17-miesięczną córkę.
Czytaj więcej