Protest medyków w Warszawie. Morawiecki: rząd proponuje więcej niż chcieli
W stolicy trwa protest medyków. Manifestujący domagają się natychmiastowej zmiany ustawy o sposobie ustalania najniższego wynagrodzenia i realnego wzrostu wyceny świadczeń. Na trasie znaleziono materiały pirotechniczne i opony. - Środowiska medyczne parę lat temu w swoim proteście domagały się, aby poziom wydatków na służbę zdrowia wynosił 6,8 procent. My proponujemy 7 procent - powiedział premier
Protestujący z całej Polski zebrali się w rejonie pl. Krasińskich. Mają ze sobą transparenty z takimi hasłami, jak: "Krótko żyjemy, bo ciężko pracujemy", "Zapraszamy na oddziały, bo niedługo zamykamy", "Pandemia braków pielęgniarek i położnych trwa od lat", "Umieramy o 20 lat wcześniej, niż inne Polki", "Żądamy godnych zarobków", "Nie ma medycyny bez diagnostyki". Większość protestujących ubrała się w białe koszulki, a pielęgniarki noszą dodatkowo zawodowe czepki z aksamitną taśmą.
Znaleziono materiały pirotechniczne
W bliskim rejonie przemarszu demonstracji policja zatrzymała busa z materiałami pirotechnicznymi, który prawdopodobnie miał dostarczyć materiały pirotechniczne uczestnikom zgromadzenia. - Czynności trwają. Sprawdzamy, czy w samochodzie nie ma więcej podejrzanych materiałów - poinformował zespół prasowy KSP.
Policja znalazła również stertę opon wraz z częściami elektroniki i przygotowaną podpałką. "Możemy przypuszczać, że w odpowiednim momencie ktoś chciał to podpalić" - dodano.
Uczestniczący w proteście przedstawiciel Okręgowej Rady Pielęgniarek i Położnych w Kielcach Jacek Gawłowski podkreślił, że "od wielu lat nakłady na ochronę zdrowia są za niskie". - Nie chodzi tylko o wynagrodzenia, ale też o nowe metody leczenia i dostępność do świadczeń służby zdrowia - zaznaczył.
ZOBACZ: Fiasko rozmów medyków z rządem. "Ochrona zdrowia kona na naszych oczach"
Odnosząc się do postulatów płacowych, przekonywał, że "ostatnie regulacje wynagrodzeń, spowodowały nierówności". - Osoby z wieloletnim stażem i doświadczeniem zarabiają dużo mniej, niż osoby wchodzące do zawodu - zaznaczył.
"To nie jest finansowo atrakcyjne"
Gawłowski wskazał także na postulat protestujących dotyczący "przywrócenia tego, co było przed pandemią, czyli zwiększenia norm zatrudnienia zarówno pielęgniarek, jak i wszystkich pozostałych zawodów medycznych, których na rynku brakuje". Według niego powinno to być powiązane z kształceniem większej liczby zwłaszcza pielęgniarek i położnych.
- Co roku wychodzi ze szkół wyższych wychodzi osiem, czy dziesięć tysięcy pielęgniarek, ale niestety tylko połowa z nich występuje o prawo wykonywania zawodu. Nie wszyscy z prawem wykonywania zawodu przystępują do pracy, bo nie jest ona atrakcyjna finansowo - zauważył Gawłowski. Według niego, podobna sytuacja jest w wielu innych zawodach medycznych, co prowadzi do tego, że "nie ma zastępowalności pokoleń".
Po demonstracji i przemarszu zaplanowane jest powstanie białego miasteczka. "Białe miasteczko wystartuje w sobotę, bezpośrednio po manifestacji" - zapowiedział wiceprezes Naczelnej Rady Lekarskiej Artur Drobniak.
Wideo: protest medyków w Warszawie
Podczas przemarszu ulice będą wyłączane z ruchu. Na trasy objazdowe zostaną też skierowane pojazdy komunikacji miejskiej. Dotyczy to autobusów linii: 100, 116, 178, 180, 503 i 518. Dodatkowo mogą się też zmienić trasy linii tramwajowych 7, 9, 22, 24, 25 oraz autobusowych: 106, 107, 108, 109, 111, 117, 118, 127, 128, 158, 159, 166, 171, 175, 195, 222, 507 i 521.
Zaproszenie do rozmów
"Minister zdrowia Adam Niedzielski zaprosił protestujących medyków do rozmów w oparciu o konkretne szacunki dotyczące złożonych postulatów" - poinformowało w sobotę na Twitterze Ministerstwo Zdrowia.
"Wraz z zaproszeniem do kontynuacji rozmów przedstawiam oszacowanie postulatów komitetu protestacyjnego - dodatkowe 100 mld zł w 2022 r oraz ponad 25 mld zł jeszcze w tym roku. Oznaczałoby to konieczność podwojenia nakładów i przekroczenie 10% PKB" - skomentował Adam Niedzielski.
"Prowadzimy dialog"
Z kolei premier Mateusz Morawiecki w rozmowie opublikowanej w sobotnim wydaniu "Faktu" pytany, czy rząd ma pomysł na rozwiązanie sytuacji protestujących ratowników medycznych, odparł: "Tak, jesteśmy cały czas w dialogu".
ZOBACZ: Protest ratowników medycznych. Do pracy nie stawią się ratownicy w kilku miastach
Podkreślił, że minister zdrowia Adam Niedzielski mówił mu o rezultatach jego ostatnich rozmów, które - jak zaznaczył szef rządu - nie są łatwe. - Środowiska medyczne parę lat temu w swoim proteście domagały się, aby poziom wydatków na służbę zdrowia wynosił 6,8 procent. My proponujemy 7 procent - zaznaczył.
Rosnąca inflacja
W rozmowie dziennikarze poruszyli również temat bardzo szybko rosnącej w Polsce inflacji, która według danych GUS wyniosła w lipcu już 5 procent. Premier powiedział, że to go martwi. - To jest rzecz naprawdę niefortunna w naszym rozwoju gospodarczym. Liczę na to, że zgodnie z analizami Banku Centralnego zacznie ona niedługo opadać - oświadczył szef rządu.
Zapytali premiera, czy często robi zakupy, aby móc zaobserwować szybko rosnące ceny i czy wie, ile kosztuje bochenek chleba.- Staram się od czasu do czasu robić zakupy, żeby właśnie w sklepie spożywczym zobaczyć, jakie są ceny. Porównuję je do cen w skupie - odpowiedział premier.
- Pani mnie pyta o ceny w sklepach, a po drugiej stronie są rolnicy. Rolnicy cieszą się, że z wyjątkiem cen na trzodę chlewną akurat rosną ceny pszenicy, kukurydzy, rzepaku. Nawet mleko także rośnie. W związku z tym jest to miecz obusieczny. Gdybyśmy mieli malejące ceny, to jednocześnie dla rolników oznaczałoby to niezwykle trudny czas, a w ten sposób przynajmniej po stronie rolnictwa (...) mamy sytuację inną. Tak chcemy też pomóc emerytom, zwiększając ich dochody netto - dodał Mateusz Morawiecki.
"Premier klasy średniej"
W odniesieniu na kwestii Polskiego Ładu premier zapewnił, że będzie on korzystny dla całego społeczeństwa. - Chcę być dzisiaj premierem klasy średniej: tych, którzy w pocie czoła łączą koniec z końcem, zarabiają średnią, dwie czy więcej średnich krajowych - zadeklarował szef rządu.
Na pytanie kiedy Polska otrzyma środki z unijnego funduszu odbudowy odpowiedział, że zakładał, iż pieniądze pojawią się "w końcówce IV kwartału lub na oczątku przyszłego roku". Podkreślił, że rząd "ruszył" z programem Polski Ład.
Na uwagę, że unijni komisarze sugerowali ostatnio, że środki dla Polski mogą zostać zablokowane, Morawiecki stwierdził, że "jest przyzwyczajony do krytycznych komentarzy" i że "to jest cecha charakterystyczna suwerennej polityki". - Polska ma swoje własne interesy. My nie będziemy się kierować interesami i wyobrażeniami innych o tym, jak sytuacja w Polsce powinna wyglądać - oświadczył.
Sytuacja seniorów
Premier mówił też o sytuacji seniorów.
- Seniorzy są tą grupą społeczną, wobec której nasze zobowiązania są największe. Bo to nasi rodzice, dziadkowie, którzy odbudowywali kraj po strasznej wojnie. Potem, w czasach PRL, tworzyli najlepszą możliwą gospodarkę, jaką się wtedy dało stworzyć w bardzo trudnych warunkach. Dzisiaj chcemy w tych lepszych czasach podzielić się tym z nimi, co udało nam się wypracować, goniąc na przykład mafię vatowską i przeganiając precz przestępców podatkowych. To stąd 13. i 14. emerytura - powiedział.
- Bo zgadzam się, że dla emerytów potrzebne jest największe wsparcie, dlatego je wypracowaliśmy. Dlatego dzisiaj rozpoczynamy proces legislacyjny, dotyczący emerytury bez podatku do 2,5 tys. zł. - podkreślił Morawiecki.
Czytaj więcej