Stan wyjątkowy nie został odrzucony. Błażej Poboży i Marek Biernacki w programie "Gość Wydarzeń"
W Sejmie nie zabrakło polityków opozycji, którzy wsparli rząd w tej trudnej decyzji - mówił w "Gościu Wydarzeń" Błażej Poboży. Odniósł się w ten sposób do głosowania ws. uchylenia postanowienia o stanie wyjątkowym. Głosowanie zakończyło się przegraną inicjatywy, a stan wyjątkowy przy granicy z Białorusią obowiązuje.
W poniedziałek Sejm zajmował się wprowadzonym kilka dni temu stanem wyjątkowym w 183 miejscowościach przy granicy z Białorusią. Decyzja rządu i prezydenta ma związek z napływem migrantów. O to, co dzieje się na Podlasiu i Lubelszczyźnie, Bogdan Rymanowski w "Gościu Wydarzeń" pyta Błażeja Pobożego (wiceszefa MSWiA) oraz Marka Biernackiego (byłego ministra spraw wewnętrznych). W głosowaniu o godz. 19 inicjatywa przepadła, a rozporządzenie o stanie wyjątkowym pozostało w mocy.
Polityczni happenerzy
- Decyzja prezydenta o wprowadzeniu stanu wyjątkowego wynikała z kilku przesłanek - powiedział Błażej Poboży. Wymienił "sztucznie wywołaną" presję migracyjną i rozpoczynające się za kilka dni manewry z udziałem kilkudziesięciu tysięcy żołnierzy. - I wreszcie destabilizacja, która była udziałem naszej opozycji pod granicą - zakończył.
WIDEO: Błażej Poboży i Marek Biernacki w "Gościu Wydarzeń"
Podkreślił, że czuje ulgę, "bo jednak w Sejmie nie zabrakło także polityków opozycji, którzy kierując się interesem państwa, a nie partykularnym interesem politycznym, wsparli rząd w tej trudnej decyzji, którą podjęliśmy w interesie obywateli".
- Tu naprawdę nie chodzi o tych 32 nieszczęśników, którzy zapłacili zapewne niemałe pieniądze tym, którzy podrzucili ich pod granicę. Gdybyśmy ulegli temu moralnemu szantażowi, do którego próbowali nas skłonić politycy opozycji, mielibyśmy tu nie trzydziestu, a trzystu, a potem i 3 tys. migrantów, bo nie mówmy tu o uchodźcach - powiedział Poboży.
ZOBACZ: Opozycja przeciwna wprowadzeniu stanu wyjątkowego."Gdzie jest prezydent"
Jak podkreślił, to właśnie politycy opozycji "w rodzaju posłów Szczerby, Jońskiego, a przede wszystkim Sterczewskiego", doprowadzili do tego, że ten kryzys na granicy przybrał właśnie taką a nie inną niebezpieczną formę. - Proszę pozwolić na taką projekcję. Co by się stało, gdyby podczas manewrów wojskowych, w których jednym ze scenariuszy jest próba przedarcia się dywersyjnego na stronę białoruską, pojawił się poseł Koalicji Obywatelskiej? Mogłoby dojść do wielkiego nieszczęścia, a w konsekwencji, poważnego problemu międzynarodowego - powiedział wiceszef MSZ.
Poboży: nie dam się wciągnąć w dyskusję
Poboży odniósł się też do nieobecności prezydenta Andrzeja Dudy na sali obrad sejmowych. - Nie dam się wciągnąć w dyskusję, którą próbuje podprowadzić Koalicja Obywatelska. Dziś już widzimy, że decyzja o wprowadzeniu stanu wyjątkowego była słuszna, bo wzrósł współczynnik zatrzymań i udaremnienia nielegalnego przekroczenia granicy do ponad 95 proc. - powiedział. Jak dodał, "to pokazuje, że odsunięcie od granicy tych politycznych happenerów, tego zupełnie niepotrzebnego teatru, który organizowali tam politycy, także lewicy, dało większy komfort funkcjonowania Straży Granicznej i wspierającym ją policji i wojsku".
Poboży uzasadniał też decyzję o odsunięciu dziennikarzy poza strefę obowiązywania stanu nadzwyczajnego. - W Polsce, dzięki bardzo liberalnym przepisom, dziennikarzem może być każdy. Zwykły bloger może funkcjonować jako "dziennikarz", który za chwilę przepoczwarzy się w jakiegoś radykalnego aktywistę. Zwłaszcza z tej lewicowo-liberalnej strony, z naciskiem na lewicową, mamy bardzo wiele wątpliwych z punktu widzenia prawa prasowego podmiotów, dla których granica między politycznym aktywizmem a poważnym dziennikarstwem jest bardzo płynna. Te osoby dziś są dziennikarzami, a za chwilę mogą uczestniczyć w jakiejś prowokacji - powiedział Poboży.
Przepraszając za mocne określenie, podkreślił, że dzięki temu, że w Usnarzu Górnym nie ma mediów, nie ma tam też polityków i aktywistów. - Czym innym jest ten rozpaczliwy, żenujący bieg z niebieską torbą posła Sterczewskiego, jak nie próbą przypodobania się wracającemu do Polski liderowi PO, który do dziś nie potępił zarówno tych haniebnych słów polityków opozycji, jak i aktywności swoich parlamentarzystów? - zapytał.
Poboży zaznaczył, że [Donald Tusk] ma doświadczenie w pełnieniu funkcji międzynarodowych, a jednak - co zdaniem Pobożego niezrozumiałe - nie potępił "posła Szczerby, Jońskiego, Sterczewskiego i kilku innych polityków". - Przecież media mogą relacjonować wydarzenia trzy kilometry dalej - przekonywał wiceminister.
Czy granica Schengen była szczelna?
Gościem drugiej części programu był były minister spraw wewnętrznych Marek Biernacki. - Pan Mariusz Kamiński i premier rządu polskiego nie dają sobie rady z Łukaszenką. Wygrywa słynny kieszonkowy dyktator Białorusi - ocenił Biernacki. Jak podkreślił, decyzja ws. głosowania była dla klubu trudna. - Mam dużo uwag do wprowadzenia stanu wyjątkowego, oczekiwałem, że otrzymam więcej informacji - powiedział.
Stwierdził, że minister Kamiński powiedział "więcej niż premier, bo premier powiedział jak zwykle głównie propagandę".
- Wystąpienie ministra (Mariusza) Kamińskiego było najbardziej merytoryczne. Ale zabrakło mi wielu informacji, które będę mógł uzyskać dopiero po posiedzeniu Komisji administracji i spraw wewnętrznych jutro. Ona będzie w trybie niejawnym. Mam też nadzieję, że dojdzie w końcu do Komisji ds. służb specjalnych. Chciałbym, żeby mój głos był dla obywateli czytelny i oparty na rzetelnej wiedzy.
ZOBACZ: Stan wyjątkowy. Premier Morawiecki: obozowisko przy Usnarzu Górnym to przykrywka
Podkreślił, że Koalicja Polska wstrzymała się od głosu, ponieważ "nie mamy pełnej wiedzy, której powinien nam dostarczyć rząd". Stąd decyzja o wstrzymaniu się od głosu. - Jeżeli prawdą jest, co mówił mój poprzednik, że szczelność granicy wzrosła tak niesamowicie, to znaczy, że ta granica Schengen w ogóle nie była chroniona - ocenił Biernacki. Podkreślił, że "ja tę granicę budowałem" i zapytał: co się stało przez te ostatnie sześć lat, że ta granica nie była szczelna.
- Wolność wypowiedzi dziennikarzy i polityków to wartość demokratyczna - ocenił Biernacki. - Na tym polega wolność, o którą walczyliśmy tak długo i tym się różnimy od Białorusi, że powinniśmy (tę wolność) szanować. Dla mnie stan wyjątkowy ma sens wtedy, gdy służby graniczne nie dają sobie rady z utrzymaniem dyscypliny i gdy następuje cały czas niekontrolowana migracja. Ale za to odpowiada i ninister spraw wewnętrzny i wicepremier ds. bezpieczeństwa.
Biernacki przypomniał, że Straż Graniczna w strefie przygranicznej zawsze ma możliwość kontrolowania zarówno dziennikarzy, jak i zwykłych obywateli.
Wszystkie odcinki programu "Gość Wydarzeń" dostępne są na stronie polsatnews.pl.
Czytaj więcej