Stan wyjątkowy na granicy. Premier: jeśli będzie trzeba, zostanie przedłużony
- Jeżeli trzeba będzie, to stan wyjątkowy na polsko-białoruskiej granicy zostanie przedłużony, bo wschodnia granica musi być chroniona, to moje zobowiązanie wobec obywateli - powiedział premier Mateusz Morawiecki.
W czwartek prezydent Andrzej Duda wydał rozporządzenie o wprowadzeniu stanu wyjątkowego w przygranicznym pasie z Białorusią, czyli w części województw podlaskiego i lubelskiego. Pas obejmie 183 miejscowości (115 w woj. podlaskim i 68 w woj. lubelskim). Rozporządzenie weszło w życie w czwartek po południu.
ZOBACZ: 38,5 proc. Polaków dobrze ocenia decyzję rządu o wprowadzeniu stanu wyjątkowego
O wprowadzenie stanu wyjątkowego na okres 30 dni wnioskował rząd w związku z sytuacją na granicy z Białorusią. W Usnarzu Górnym k. Krynek (Podlaskie) - po białoruskiej stronie granicy - od trzech tygodni koczuje grupa imigrantów, która chce dostać się do Polski. Zdaniem rządu, te i inne osoby są przywożone na granicę przez służby białoruskiego reżimu, a akcja ma charakter "wojny hybrydowej".
Premier: większość mieszkańców jest zadowolona
Szef rządu w rozmowie z RMF FM był pytany, czy te 30 dni wystarczą. - Jeżeli trzeba będzie, to te 30 dni zostanie przedłużone, ale granica musi być chroniona. Nie może być tak, że granicę wschodnią swobodnie przekraczają ludzie, którzy są nielegalnymi migrantami - odpowiedział.
Dopytywany, czy już dziś zakłada, że stan wyjątkowy zostanie przedłużony, odparł: "Nie zakładam tego dzisiaj, ale nie wykluczam takiej ewentualności". - Musimy przede wszystkim chronić granicę, to jest nasze zobowiązanie, to moje zobowiązanie wobec obywateli. Na pewno zrobimy wszystko, żeby granica była bezpieczna - zapewnił.
Zdaniem premiera, "większość mieszkańców przygranicznych miejscowości jest zadowolonych z wprowadzenia stanu wyjątkowego".
Premier zwracał też uwagę na rosyjsko-białoruskie ćwiczenia wojskowe Zapad-21. - To nie jest zabawa, to są poważne ćwiczenia wojskowe tuż za naszą granicą - podkreślił Morawiecki.
Pytany, czy Polsce grozi jakiś incydent wojskowy, premier odparł, że lepiej zapobiegać niż leczyć. - Lepiej uprzedzać ewentualne fakty, zwłaszcza kiedy widzieliśmy ten festyn na granicy, kiedy niektórzy robili sobie z tego naprawdę żarty i biegali tam wzdłuż granicy, zachowywali się w sposób nieodpowiedzialny. Samo to mogło doprowadzić do prowokacji - zauważył.
Jak dodał, gdyby ktoś się przedarł do Białorusi, mogłoby dojść do niebezpiecznych sytuacji.
Rekompensaty dla mieszkańców
Szef rządu w rozmowie w RMF FM był pytany także o rekompensaty dla osób prowadzących działalność gospodarczą na terenach, gdzie wprowadzono stan wyjątkowy. Zapewnił, że wszelkie starty będą rekompensowane. - Osoby prowadzące działalność gospodarczą, np. agroturystyka, czy hotele, to będziemy rekompensować wszelkie straty, które tam się pojawią - mówił.
- Tarcza jest już przygotowana, aplikacja będzie w bardzo prosty możliwa do złożenia, a kryteria księgowe, czy finansowe będą bardzo klarowne, bo będą opierały się o dochody - dodał.
Dopytywany, jakie środki rząd przeznaczy na rekompensaty, premier zapewnił: "Mamy taki budżet, jaki trzeba". - Nie będziemy żałowali tutaj sił, środków, w tym przypadku środków finansowych, żeby zrekompensować realne straty wszystkim, którzy prowadzą działalność gospodarczą - zadeklarował.
Morawiecki uspokajał też, że "każdy, kto chce dojeżdżać do pracy, bo takie głosy też się pojawiły, nie będzie miał z tego powodu żadnych trudności".
"Nie zostawiamy naszych sojuszników w potrzebie"
- Ściągnęliśmy do Polski naszych przyjaciół, tych, którzy z nami współpracowali. Polska nie zostawia swoich przyjaciół w potrzebie - mówił premier w RMF FM.
Wskazał, że rozmawiał z szefami różnych instytucji międzynarodowych, m.in. szefem NATO Jensem Stoltenbergiem, który - jak relacjonował - "poprosił o to, czy moglibyśmy na jakiś czas wziąć do Polski ich przyjaciół, tych którzy współpracowali z NATO". Dodał, że chodzi o okres 1-3 miesięcy.
- My to zobowiązanie wykonujemy, bo nie zostawiamy naszych sojuszników w potrzebie, nie zostawiamy w biedzie. Polska rozwinęła zdolności logistyczne, przeprowadzaliśmy to bardzo sprawnie - przekonywał szef rządu.
Wskazywał też, że w związku z ewakuacją otrzymał podziękowania m.in. z MFW, czy innych ośrodków. Dodał też, że Polska pomagała w ewakuacji innym krajom UE. - Dzisiaj pomagamy dalej, właśnie dlatego, że jesteśmy krajem sojuszniczym, krajem solidarnym - podkreślił premier.
Morawiecki dziękował również polskim służbom wojskowym i dyplomatycznym za sprawnie przeprowadzoną akcję ewakuacyjną w Afganistanie - jak mówił - "w ogniu walki".
Afgańczycy w Polsce
W sobotę po północy na lotnisku Poznań-Ławica wylądowały samoloty z grupą 114 ewakuowanych Afgańczyków. Relokowani przylecieli z amerykańskiej bazy wojskowej w niemieckim Ramstein i trafią do jednego z poznańskich hoteli.
W piątek szef KPRM Michał Dworczyk poinformował, że w ramach solidarności sojuszniczej Polska, zgodnie z wcześniejszymi ustaleniami, przyjmie 500 Afgańczyków, którzy współpracowali z NATO w Afganistanie. 50 osób z tej grupy zostanie w Polsce, natomiast pozostali w ciągu trzech miesięcy wyjadą do krajów docelowych. Dworczyk poinformował, że pierwsza grupa relokowanych będzie liczyć 284 osób.
Czytaj więcej