Dziewczyna żegna zmarłego Dimę. Przejmujące nagranie
- Widziałam ślady, które sugerują, że on jednak nie umarł swoją własną śmiercią - mówi Swietłana, krewna 25-letniego Ukraińca, który miesiąc temu zmarł po zatrzymaniu przez policję i przewiezieniu do izby wytrzeźwień. Do zdarzenia doszło we Wrocławiu, a reporterzy Polsat News dotarli do nagrania z monitoringu, na którym nie widać, by mężczyzna był agresywny.
Rodzina Ukraińca mówi o zabójstwie, a w śledztwo włącza się konsulat generalny Ukrainy. 25-letni mężczyzna zmarł w izbie wytrzeźwień we Wrocławiu po policyjnej interwencji.
Krewna zmarłego Ukraińca, która chce pozostać anonimowa, bo obawia się o swoje bezpieczeństwo, ujawniła nowe informacje na temat okoliczności zdarzenia. Swietłana (imię zmienione na jej prośbę) należy do bliskiej rodziny 25-letniego Dimy.
- Dima został uduszony przez policjantów i przez ratowników, którzy mają pomagać, a nie zabijać - powiedziała Swietłana "Wydarzeniom".
Dziewczyna Dimy Zuzanna opublikowała na portalu społecznościowym przejmujące nagranie, w którym żegna się ze swoim chłopakiem.
- Wszyscy doradzają, że trzeba dalej żyć, tylko jak dalej żyć? - pyta w zamieszczonym w mediach społecznościowych filmie kobieta.
WIDEO - Przejmujące pożegnanie. Dziewczyna Ukraińca pyta "jak żyć?"
Dmytro Nikiforenko, który zmarł przed miesiącem w izbie wytrzeźwień, wracał z imprezy autobusem. Na nagraniu z monitoringu widać, że w obecności ratowników medycznych nie był agresywny. Wezwana na miejsce policja zawiozła go do ośrodka dla nietrzeźwych. To tam doszło do jego śmierci. Swietłana twierdzi, że widziała ciało. Kilka dni po śmierci była przy identyfikacji.
- Ja widziałam ślady, które sugerują, że on jednak nie umarł swoją własną śmiercią - twierdzi kobieta. - Że on był dociskany albo do ściany, albo do jakiegoś twardego przedmiotu, żeby się nie ruszał i był w taki sposób spacyfikowany - powiedziała reporterom Polsat News.
Po miesiącu od śmierci i dzień po ujawnieniu sprawy przez "Gazetę Wyborczą" czterech policjantów zawieszono, a dwóch komendant miejski chce wydalić ze służby. Nikt nie usłyszał jednak dotąd zarzutów.
- Śledztwo znajduje się na początkowym etapie gromadzenia materiału dowodowego i jest prowadzone "w sprawie" - powiedział Tomasz Orepuk z Prokuratury Okręgowej w Świdnicy. - Badamy zachowanie głównie funkcjonariuszy, ale także pracowników izby wytrzeźwień - dodał.
WIDEO - Nagranie z interwencji we Wrocławiu
Przesłuchanie w sprawie śmierci w Lubinie
- Dlaczego we Wrocławiu po śmierci obywatela Ukrainy policjanci, którzy nie otrzymali zarzutów i nie zostali skazani prawomocnymi wyrokami, zostali od razu zawieszeni? - pytał w Łodzi Wojciech Kasprzyk, pełnomocnik rodziny Bartosza Kasprzyka, który w podobnych okolicznościach, podczas zatrzymania przez policję, zmarł w Lubinie. Łódzka prokuratura, która prowadzi w tej sprawie postępowanie, przesłuchiwała ponownie rodziców mężczyzny.
- Są dobrzy policjanci i źli, tylko do tej pory praktycznie tylko tych złych widzę - powiedział Bogdan Sokołowski, ojciec zmarłego Bartosza. - Nie chcę oskarżać całej policji, bo naprawdę są niektórzy w porządku - dodał.
ZOBACZ: Lubin. Śmierć Bartosza S. Posiedzenie komisji
Rodzina zmarłego mieszkańca Lubina odniosła się do słów, które padły podczas czwartkowej sejmowej komisji administracji i spraw wewnętrznych, gdy jeden z posłów, broniąc działań służb, wypowiedział zdanie odebrane przez rodzinę jako sugestia, że jest sama sobie winna. "Pytanie, które nie powinno być może paść, ale pada: kto poprosił o interwencję policji" - mówił na komisji poseł Piotr Kaleta z PiS.
- Wiadomo, że jako matka ja się w jakiś sposób i tak obwiniam, ale zadzwoniłam po pomoc, a oni mi po prostu zamordowali syna i teraz czują się bezkarni - powiedziała matka zmarłego Jolanta Sokołowska.
Po prawie miesiącu od tragicznej w skutkach policyjnej interwencji biegli nie określili przyczyny śmierci 34-letniego mieszkańca Lubina.
Czytaj więcej