Protest ratowników "Meditrans". Pracownicy przynieśli zwolnienia lekarskie
Fala protestów ratowników medycznych dotarła do Warszawy. - Pewna grupa pracowników nie przyszła dziś do pracy - poinformował polsatnews.pl Piotr Owczarski, rzecznik "Meditrans" w Warszawie. Dodał, że mimo poparcia dla postulatów protestujących, ta sytuacja nie może "odbić się na potrzebujących pomocy". - Bezpieczeństwo pacjentów jest zagwarantowane - powiedział minister zdrowia Adam Niedzielski.
Każdego dnia w "Meditrans" jest dostępnych 80 wyjeżdżających zespołów ratownictwa medycznego. Według informacji Polsat News, połowa ratowników w ramach protestów nie stawiła się do pracy.
ZOBACZ: Czekała na karetkę kilkadziesiąt minut. 60-latka zmarła. Kontrola w pogotowiu
Rzecznik stacji pogotowia ratunkowego potwierdza, że część zespołów nie przyszła dziś do pracy. - Pracownicy przynieśli zwolnienia lekarskie - przekazał polstnews.pl Piotr Owczarski, rzecznik Wojewódzkiej Stacji Pogotowia Ratunkowego i Transportu Sanitarnego "Meditrans" SPZOZ w Warszawie.
"Mniej czasu na odpoczynek"
Owczarski dodał, że "nie wpływa to na obsługę zgłoszeń w Warszawie i ościennych miejscowościach". Według niego w ciągu doby ratownicy mają około 500 zgłoszeń dziennie, a "Meditrans" ma 80 zespołów terenowych, co daje około 6-8 wyjazdów dziennie. - Mimo nieobecności pewnej grupy osób, ci pracownicy, którzy przyszli dziś do pracy, będą mieli więcej zadań i będą mieli mniej czasu na odpoczynek - powiedział Owczarski.
ZOBACZ: Międzybórz. "Ratownik medyczny" jeździł po mieście karetką pod wpływem alkoholu
Przedstawiciele WSPRiTS "Meditrans" SPZOZ w Warszawie nie podali dokładnej liczby zespołów, które nie zjawiły się na dyżurze. Według nieoficjalnych ustaleń Polsat News, protestuje 45 osób, które domagają się wyższych pensji - dowiedzieli się dziennikarze.
Dziennikarze "Wydarzeń" Polsatu ustalili, że "31 zespołów w Stolicy ma status »Niegotowy«, a na całym Mazowszu 36 zespołów nie ma obsady". Ministerstwo Zdrowia przekonuje, że "region jest zabezpieczony". - Staramy się mediować z protestującymi - przekazali przedstawiciele resortu zdrowia.
Minister: strażacy zamiast ratowników medycznych
Minister zdrowia Adam Niedzielski stwierdził, że resort, którym kieruje, zajmuje się protestami ratowników medycznych.
- Wszystkie te informacje monitorujemy, monitorujemy także przyczyny, które ewentualnie odpowiadają za konflikty. W przypadku ratowników, którzy są zatrudnieni, a nie kontraktowi, nie mamy praktycznie w ogóle do czynienia ze zjawiskiem jakichkolwiek problemów na linii pracodawca-pracownik - powiedział Niedzielski.
- Inaczej trochę sytuacja rzeczywiście wygląda w przypadku pracowników kontraktowych. Tutaj są pewnego rodzaju negocjacje, spory z pracodawcami, ale nawet w sytuacji, kiedy te spory eskalują, my jesteśmy w stanie zapewnić ekipy, zespoły ratownictwa medycznego, które będą utrzymywały stabilność systemu ratownictwa medycznego - powiedział szef resortu zdrowia dziennikarzom.
ZOBACZ: Medycy zapowiadają strajk. Działacze Lewicy apelują o jego wsparcie
- Być może będziemy angażowali, już angażujemy ratowników ze straży pożarnej. To wszystko jest obudowane procedurami, które są przez nas monitorowane, wykonywane - stwierdził.
- Chcę zwrócić uwagę, że prowadzimy cały czas dialog ze środowiskiem. Jutro chociażby jest spotkanie ratowników z panem ministrem (Waldemarem - red.) Kraską, który w Ministerstwie Zdrowia odpowiada za obszar ratownictwa medycznego. Przygotowujemy też rozwiązania regulacyjne, bo pracujemy razem ze środowiskiem nad nowym brzmieniem ustawy - powiedział polityk.
- Sugerowałbym także, aby popatrzeć, co jest istotą sporu. Bardzo często są to zwykłe negocjacje czy dyskusje między pracownikami a pracodawcą. To nie są póki co tylko i wyłącznie jakieś zastrzeżenia systemowe, za które odpowiada Ministerstwo Zdrowia - powiedział Niedzielski. - Niemniej nad tym pracujemy i razem ze środowiskiem przygotowujemy rozwiązanie ustawowe, a bezpieczeństwo pacjentów będzie zagwarantowane - dodał Adam Niedzielski.
WIDEO - Adam Niedzielski o działaniach resortu zdrowia w sprawie protestu ratowników medycznych
W Warszawskim pogotowiu zyski, ale brak podwyżek
Wieczorem w programie "Gość Wydarzeń" w Polsat News minister zdrowia Adam Niedzielski odniósł się ponownie do sytuacji ratowników medycznych stołecznego pogotowia "Meditrans".
- Okrywamy, że w stacji warszawskiej przez długi czas nie były realizowane podwyżki - przyznał minister.
Powiedział także, że obecnie wszystkie podobne podmioty przedstawiają swoje wyniki finansowe, co umożliwia sprawdzenie działania stacji pogotowia.
ZOBACZ: Daję gwarancję na miesiąc, dwa nauki stacjonarnej - Adam Niedzielski w "Gościu Wydarzeń"
- Analizując wyniki finansowe (zobaczyliśmy - red.), że został tam pokazany zysk i osoby pracujące w tej stacji pogotowia mogą mieć poczucie, że ten zysk wypracowały i powinny mieć w nim udział, czy partycypować w nim - stwierdził Niedzielski.
Jak dodał, nie dziwi się nastrojom. Jego zdaniem pracodawca, dostaje ogromne środki z Ministerstwa Zdrowia i przypomniał, że w porównaniu z rokiem 2015 zostały one zwiększone o około 30 procent. - To jest 600 mln złotych na ratownictwo - powiedział. Jak stwierdził środki te powinny iść nie tylko na wykazywanie zysków, ale także na pracowników.
Dodał, że pacjentom nic nie zagraża. Według niego są rezerwy, zapasowe załogi, w razie potrzeby wojewoda może dysponować na przykład ratowników medycznych pracujących w straży pożarnej.
WIDEO - Minister zdrowia Adam Niedzielski w "Gościu Wydarzeń"
"Ratownicy stają się coraz biedniejsi"
Nie wiadomo, jakie plany mają organizatorzy protestów.
- Smuci to nas, bo będzie się to odbijać na pacjentach, a nie na politykach - przyznał Piotr Owczarski, który powiedział polsatnews.pl, że inni pracownicy popierają postulaty protestujących, zwrócił także uwagę, że należy pamiętać o wszystkich grupach ratownictwa medycznego.
Rzecznik "Meditrans" przyznał, że z każdym rokiem ratownicy "stają się coraz biedniejsi". - Od kilku lat dysponujemy takim samym budżetem, a wraz z rosnącą inflacją i cenami np. prądu i gazu, tych pieniędzy jest coraz mniej - powiedział Piotr Owczarski w rozmowie z polsatnews.pl.
Na samą walkę z pandemią "Meditrans" wydał 43 mln złotych. Poza tym połowa karetek została wymieniona na nowocześniejsze, za co trzeba było zapłacić 22 mln. - Pandemia wydrenowała nasz budżet - przyznał Owczarski.
Na zakończenie rzecznik zapewnił, że nikt "nie zostanie pozbawiony pomocy" i wyraził wdzięczność wobec osób, które dziś stawiły się w pracy.
- To oni wzięli odpowiedzialność za pacjentów - stwierdził.