Poseł Sterczewski na granicy polsko-białoruskiej. Borys Budka: to był odruch serca
- Nie przewiduję konsekwencji dla posła Franciszka Sterczewskiego - mówił w "Gościu Wydarzeń" szef klubu KO Borys Budka. Komentował nagranie, na którym widać, jak polityk opozycji ucieka przed strażnikami granicznymi, niosąc w ręku torbę z pomocą dla migrantów. - Chciał podać im lekarstwo, lecz zrobił to w niezbyt racjonalny sposób - przyznał Budka.
Poseł Koalicji Obywatelskiej Franek Sterczewski od poniedziałku znajduje się w Usnarzu Górnym. W pobliżu tej miejscowości, przy granicy Polski z Białorusią, znajduje się obozowisko migrantów.
We wtorek sieć obiegło nagranie dokumentujące, jak polityk próbuje przedostać się do koczujących. Widać na nim, jak posła goni, a następnie zatrzymuje straż graniczna. Sterczewski miał w ręku torbę, a podczas ucieczki m.in. poślizgnął się.
Funkcjonariusze uniemożliwiali mi udzielenie pomocy głodnym i schorowanym uchodźcom i uchodźczyniom. Nie zrażałem się, kulturalnie starałem się wyjaśnić, po co to robię i uzyskać odpowiedzi np. na pytanie: na jakiej podstawie prawnej panowie zabraniają mi działania, oraz kto tu dowodzi? Po nie uzyskaniu odpowiedzi oraz wyczerpaniu wszystkich tematów do rozmowy zacząłem biec. Bo takie mam prawo. Bo nie wolno być obojętnym" - tłumaczył polityk KO na Facebooku.
Budka o nagraniu ze Sterczewskim. "Można wpisać się w scenariusz Łukaszenki"
O zachowanie Sterczewskiego Bogdan Rymanowski zapytał w środowym "Gościu Wydarzeń" szefa klubu parlamentarnego KO Borysa Budkę. - To był odruch serca. Franek jest osobą, która nie jest politykiem i pokazuje swoje uczucia. Trudno się dziwić, bo to państwo polskie powinno pomóc migrantom - odpowiedział.
Jak zapewnił Budka, nie namawia, aby wpuszczać koczujących na teren naszego państwa. - Lecz pogranicznicy powinni im podać kromkę chleba czy wodę - dodał.
Szef klubu KO, w temacie nagrania ze Sterczewskim, zauważył, że polityk musi pamiętać o konsekwencjach swoich działań. - Trzeba pamiętać, że można wpisać się w scenariusz Łukaszenki - powiedział w Polsat News, nawiązując do publikowania wideo z posłem w białoruskich i rosyjskich mediach. Przedstawiane jest tam w kontekście negatywnym dla Polski.
WIDEO: "To był odruch serca". Budka o Sterczewskim
"Trzeba zrozumieć to, że ktoś kieruje się sercem"
Borys Budka przekazał, że nie przewiduje konsekwencji dla Franciszka Sterczewskiego. - (Sytuacja przy granicy - red.) była swego rodzaju bezsilnością. On chciał podać lekarstwo, lecz zrobił to w sposób niezbyt racjonalny. Lepiej było poprosić (o to) strażników granicznych - powiedział.
Prowadzący Bogdan Rymanowski zapytał, co stałoby się, gdyby poseł KO przeszedł przez kordon mundurowych, a ci - strzegąc polskiej granicy - wyciągnęliby broń.
ZOBACZ: Europa obawia się migrantów. W Hiszpanii, Grecji i na Węgrzech postawiono ogrodzenia
- To wykorzystałby reżim, który mówiłby o nielegalnym przekroczeniu granicy. Trzeba jednak zrozumieć to, że ktoś kieruje się sercem. Dziwię się rządowi, że nie podaje migrantom pożywienia. Można to zrobić, nie łamiąc prawa międzynarodowego i bez odniesienia do kwestii azylowych - zapewnił.
Dodał, że do działań, które zasugerował władzom RP, zobligowała je środowa decyzja Europejskiego Trybunału Praw Człowieka (więcej przeczytasz tutaj).
"Trzeba wspólnego stanowiska wobec działań Łukaszenki"
Następnie Budka przypomniał o wypowiedzi wiceministra spraw zagranicznych Piotra Wawrzyka. - Przyznał, że rządowi "zniknęło" 700 osób, które nielegalnie przekroczyły granicę. Dobrze byłoby, gdyby premier odniósł się do tego i powiedział, co w tej sprawie robią służby - powiedział w Polsat News.
Polityk KO uznał, iż Mateusz Morawiecki "woli ustawki medialne" zamiast spotkań z opozycją. Jak przypomniał, takie rozmowy organizował Donald Tusk, gdy to on stał na czele rządu, a na Ukrainie wybuchł kryzys polityczny.
ZOBACZ: Premier Mateusz Morawiecki: Łukaszenka wybrał niewłaściwą granicę
- Trzeba wspólnego stanowiska wobec działań Alaksandra Łukaszenki. Proponujemy usiąść i merytorycznie porozmawiać o tym, jak pomóc cierpiącym ludziom, a jednocześnie zwiększyć bezpieczeństwo na granicy - zadeklarował Budka.
Jak ocenił, "nie ma powagi ze strony PiS-u". - Zero rozmów, prezydent nie zwołuje Rady Bezpieczeństwa Narodowego. KO zapewniała, że w sprawach międzynarodowych jest do dyspozycji - stwierdził w "Gościu Wydarzeń".
Budka: eksperci mówią, że płot na granicy nic nie da
Borys Budka komentował także wyniki sondażu dla "Wydarzeń". Wynika z niego, iż blisko 55 proc. badanych uważa, że Polska nie powinna przyjmować uchodźców i migrantów (o szczegółach przeczytasz tutaj).
- Może to przeszkodzić KO w przejęciu władzy? - zapytał Bogdan Rymanowski, na co Borys Budka odparł: - W 2015 roku wydano około 3 tysiące pozwoleń na pracę osobom z krajów arabskich. Dwa lata temu było ich około 22 tysięcy. Rząd PiS świadomie prowadzi taką politykę, tylko jednocześnie wykorzystuje ludzką tragedię i udaje, że jest skuteczny - ocenił.
Szef klubu KO powołał się na "ekspertów", zdaniem których płot mający stanąć na granicy polsko-białoruskiej "nic nie da". - Litwa podobny płot buduje w innym systemie. (Minister obrony) Mariusz Błaszczak pokazywał triumfalni drut kolczasty, który można sforsować zwykłą płytą - przypomniał.
Poprzednie wydania audycji można obejrzeć tutaj.
Czytaj więcej