Uchodźcy z Afganistanu. Krzysztof Bosak: Polska powinna prowadzić bardzo ostrożną politykę azylową
- Nie odrzucam prowadzenia tradycyjnej polityki azylowej opartej na rozpatrywaniu przez naszych dyplomatów indywidualnych wniosków o azyl. Jeżeli są osoby zagrożone, które w Afganistanie bezpośrednio współpracowały z naszym wojskiem, służbami czy dyplomacją i są znane z imienia i nazwiska, to można im pomóc - mówi w rozmowie z Interią Krzysztof Bosak, poseł Konfederacji.
Jakub Oworuszko, Interia: Może Polska powinna przyjąć kilkuset czy kilka tysięcy afgańskich uchodźców?
Powinniśmy prowadzić bardzo ostrożną politykę azylową. Współczesna moda ideowa i praktyka państw zachodnich jest bardzo proimigracyjna i łatwo jest stworzyć swojemu społeczeństwu i ludziom, których się przyjmie, spore problemy. Uważam, że mechanizmy integracji imigrantów działają tylko wówczas, gdy jest ich mało. W momencie, kiedy powstają ich skupiska, zaczynają żyć w swojej społeczności, szczególnie, gdy występuje duża różnica kulturowa. A chyba ciężko o większą różnicę niż pomiędzy nami a Afgańczykami – to nie tylko kwestie języka i religii, ale i postaw społecznych. Z badań Pew Research wynika, że akceptacja dla najbardziej radykalnych przepisów Szariatu wśród Afgańczyków jest na poziomie kilkudziesięciu procent. Z doniesień medialnych i badań na temat przestępczości wśród cudzoziemców w państwach zachodnich wiemy, że Afgańczycy ponadprzeciętnie popełniali przestępstwa seksualne i z wykorzystaniem przemocy. Pomysł otwarcia granic dla Afgańczyków uważam za groźny - należy go odrzucić. Nie odrzucam natomiast prowadzenia tradycyjnej polityki azylowej opartej na rozpatrywaniu przez naszych dyplomatów indywidualnych wniosków o azyl. Jeżeli są osoby zagrożone, które bezpośrednio współpracowały z naszym wojskiem, służbami czy dyplomacją i są znane z imienia i nazwiska, to można im pomóc. Pod warunkiem, że żołnierze czy dyplomaci znają ich i mogą za nich ręczyć. To, co proponowała kiedyś UE, a teraz Amerykanie czy organizacje lewicowe, to jednak rozwiązania hurtowe – przyjmowanie całych fal imigrantów, a nie konkretnych osób.
ZOBACZ: Polska wyśle żołnierzy do Afganistanu. Trwa ewakuacja z Kabulu [RELACJA]
Ilu według pana moglibyśmy przyjąć imigrantów, jest jakaś granica?
Im mniej, tym lepiej. Należy przyjąć tylko tych, których chcemy by u nas zamieszkali na stałe i docelowo stali się pełnoprawnymi obywatelami. Pozostałym możemy udzielać pomocy na miejscu lub w państwach ościennych, np. wesprzeć jakiś obóz dla uchodźców. Łatwiej im będzie unormować sytuację życiową lub powrócić do kraju nawet po kilku latach w obozie, w otoczeniu bliskim kulturowo, które rozumieją i znają, niż w Europie Środkowo-Wschodniej.
Nie robią na panu wrażenia nagrania z lotniska w Kabulu, gdzie ludzie za wszelką cenę chcą wejść na pokład samolotu i uciec z kraju?
Oczywiście, że robią, nawet bardzo duże. Natomiast mądry polityk nie podejmuje decyzji na pokolenia i nie zmienia strategii pod wpływem emocji i obejrzanych materiałów multimedialnych.
Może jednak warto byłoby im pomóc? Widać, że ci ludzie są zdesperowani i się boją o życie.
Takie zjawiska mają miejsce cały czas na całym świecie. Ludzie próbują nielegalnie przekraczać granice, miliony są niezadowolone z warunków życia w państwach, w których się wychowali, próbują dostać się do najbogatszego obszaru na świecie, którym jest UE. Rolą służb granicznych, wojska, administracji i polityków jest stabilizacja ruchów migracyjnych poprzez tworzenie barier. Nie możemy być naiwni. Polskie służby bez przerwy powstrzymują migracje na wschodniej granicy. Mamy kryzys migracyjny na granicy białorusko-litewskiej. Na granicy Węgier cały czas jest presja migracyjna. Od wielu lat trwają ataki ze strony Maroka na granicę Hiszpańską. Jest mnóstwo ludzi, którzy chcieliby dostać się do Europy. Gdy to widzimy w naszych sercach mogą uruchamiać się różne emocje, ale nie buduje się na nich strategii państwowej i bezpieczeństwa publicznego.
Czytaj więcej