Biden: decyzja w sprawie Afganistanu była konsultowana z sojusznikami
Prezydent USA Joe Biden zaznaczył w wywiadzie dla telewizji ABC, że decyzja w sprawie wyjścia z Afganistanu była konsultowana z sojusznikami i wszyscy się z nią zgodzili. Dodał też, że nikt nie przewidział szybkiego rozpadu afgańskiej armii.
- Przed podjęciem decyzji spotkałem się ze wszystkimi sojusznikami w ramach NATO w Europie. Zgodzili się, że powinniśmy stamtąd wyjść - powiedział Biden w przeprowadzonym w środę, a wyemitowanym w czwartek wywiadzie.
Dodał, że prowadził też wiele rozmów telefonicznych z liderami, by zapewnić "spójny pogląd na to, jak odtąd będziemy sobie z tym radzić". Odpowiedział w ten sposób na sugestie, że działania USA w Afganistanie przeczą jego hasłom o odbudowie sojuszy i "powrocie Ameryki".
"Nie sądzę, by ktokolwiek to przewidział"
Prezydent stwierdził też, że raporty wywiadowcze, jakie otrzymywał na temat sytuacji w Afganistanie, nie przewidziały tak szybkiego rozpadu afgańskich sił.
- Nie było w tej sprawie konsensusu. Jeśli spojrzy się wstecz i popatrzy na raporty wywiadowcze, one mówiły, że bardziej prawdopodobne jest, że dojdzie do tego pod koniec roku - stwierdził prezydent.
ZOBACZ: Użył podstępu, aby wydostać się z Afganistanu. Udawał dyplomatę
- Idea, że talibowie przejmą kontrolę nad całym krajem była oparta na przesłance, że 300 tys. afgańskich żołnierzy, których szkoliliśmy i wyposażyliśmy, po prostu się podda. Nie sądzę, by ktokolwiek to przewidział - dodał.
W środę w podobnym tonie wypowiedział się szef Kolegium Połączonych Szefów Sztabów sił zbrojnych Stanów Zjednoczonych, gen. Mark Milley. Jak stwierdził, najbardziej pesymistyczne prognozy mówiły o upadku Afganistanu w ciągu tygodni lub miesięcy po wyjściu wojsk USA i "nikt nie przewidział zapaści w ciągu 11 dni".
"Chaos był nieunikniony"
Biden powiedział w wywiadzie, że USA już dawno powinny były wyjść z Afganistanu, spełniwszy dwa podstawowe cele: zabijając Osamę bin Ladena i degradując możliwości operacji al-Kaidy w Afganistanie.
Jak zauważył, zagrożenie terroryzmem jest obecnie większe w innych regionach, m.in. we wschodniej i zachodniej Afryce i choć odrodzenie się al-Kaidy w Afganistanie jest możliwe, USA będą mogły odpowiedzieć na to bez obecności wojsk na miejscu.
ZOBACZ: Afganistan. Talibowie ostrzelali demonstrację. Są ofiary śmiertelne
W ocenie prezydenta, wycofanie z Afganistanu wiązałoby się z chaosem i nieporządkiem niezależnie od momentu, a chaos był nieunikniony.
Biden zapowiedział, że akcja ewakuacji Amerykanów w Afganistanie - których może być nawet do 15 tys. - potrwa tak długo, jak będzie to konieczne. Tego samego nie zagwarantował 50-65 tys. afgańskim współpracownikom sił USA, choć zapewnił, że Ameryka dołoży starań na tym polu.
- Nasze zobowiązanie nadal jest aktualne, by wydostać wszystkich, których możemy i wszystkich, którzy powinni się wydostać. To jest cel. To teraz robimy i na tej ścieżce jesteśmy - powiedział Biden.
Ewakuacja afgańskich kobiet
Dodał też, że USA powinny ewakuować tak wiele afgańskich kobiet, jak to tylko możliwe. Zaznaczył jednak, że Ameryka nie może walczyć o prawa kobiet za pomocą zbrojnych interwencji, a Afganistan nie jest jedynym miejscem, gdzie sytuacja kobiet jest trudna.
Pytany o to, czy talibowie się zmienili w ciągu ostatnich 20 lat, Biden stwierdził, że są obecnie w trakcie "pewnego rodzaju egzystencjalnego kryzysu, na temat tego, czy chcą zostać uznani przez społeczność międzynarodową za prawowitą władzę".
ZOBACZ: Afganistan. Talibowie biją ludzi na lotnisku. Dzieci przerzucane przez drut kolczasty
Prezydent zgodził się, że ich fundamentalistyczne poglądy są dla nich ważniejsze niż uznanie świata, lecz muszą się również troszczyć o to, "czy mają co jeść i czy mają pieniądze i są w stanie zarządzać gospodarką".
- Nie twierdzę, że to przeważy, ale jest to część tego, co się teraz dzieje. I nie sądzę, by ktokolwiek przewidział, że talibowie zapewnią bezpieczny dojazd na lotnisko obywatelom USA - powiedział Biden.
Wiceszefowa resortu dyplomacji Wendy Sherman oświadczyła w środę, że dotychczasowe informacje wskazują, że talibowie dotrzymują obietnicy dopuszczenia do lotniska obywateli USA, choć nie Afgańczyków.
"Przyjmę trzecią dawkę szczepionki"
Biden w wywiadzie odniósł się także do środowej decyzji swojej administracji, by zacząć oferować Amerykanom trzecią dawkę szczepionek Pfizera i Moderny przeciw Covid-19. Odrzucił przy tym krytykę ze strony Światowej Organizacji Zdrowia (WHO), której przedstawiciele porównali tę decyzję do "rzucania dodatkowych kamizelek ratunkowych ludziom, którzy je mają, podczas gdy inni toną".
Biden odpowiedział, że USA robią więcej, niż jakikolwiek inny kraj, jeśli chodzi o udostępnianie szczepionek innym krajom.
ZOBACZ: Media: USA zarekomendują trzecią dawkę. "Słabnąca skuteczność"
- Przed połową przyszłego roku zapewnimy reszcie świata pół miliarda zastrzyków. Dotrzymujemy naszej umowy - powiedział prezydent. Jak dodał, zarówno on, jak i jego żona Jill przyjmą wkrótce trzecią dawkę szczepionki przeciw Covid-19.
- Dostaliśmy nasze zastrzyki w grudniu, więc już najwyższy czas - powiedział Biden w wywiadzie dla telewizji ABC.
W środę władze USA zapowiedziały, że od 20 września będą oferować trzecie dawki szczepionek Pfizera i Moderny osobom będącym osiem miesięcy po drugiej dawce. Ma to związek z danymi wskazującymi na słabnącą z czasem skuteczność preparatów i badaniami sugerującymi mocny wzrost poziomu przeciwciał po trzeciej dawce.
Czytaj więcej