Następca Bońka wybrany. Cezary Kulesza nowym prezesem PZPN

Polska
Następca Bońka wybrany. Cezary Kulesza nowym prezesem PZPN
PAP/Piotr Nowak

Cezary Kulesza został wybrany nowym prezesem Polskiego Związku Piłki Nożnej. Były prezes Jagielloni Białystok zastąpi na tym stanowisku Zbigniewa Bońka, który zgodnie z przepisami, odchodzi po dwóch kadencjach.

W głosowaniu wzięło udział 116 ze 118 uprawnionych delegatów. Oddano 115 ważnych głosów (jeden nieważny). Kulesza, zgodnie z przewidywaniami, wygrał zdecydowanie, otrzymując aż 92 głosy. Jego rywal w walce o funkcję prezesa Marek Koźmiński dostał 23 głosy.

 

59-letni Kulesza to były piłkarz, a po zakończeniu kariery sportowej biznesmen. W 2010 roku został prezesem Jagielloni Białystok. W czasie jego rządów klub ze stolicy Podlasia zdobył Puchar Polski (2010), Superpuchar (2010) i dwukrotnie wicemistrzostwo kraju (2017, 2018).

 

Od 2012 roku Kulesza zasiadał w zarządzie PZPN, a w kolejnej kadencji (od 2016) został wiceprezesem ds. piłkarstwa profesjonalnego. Był ostatnio również wiceprzewodniczącym Rady Nadzorczej Ekstraklasy S.A.

 

"Musimy przeprowadzić zmiany"

- Jestem zaszczycony stojąc przed wami jako nowy prezes PZPN. Dziękuję za ogromny kredyt zaufania, który dziś otrzymałem. Traktuję to wyzwanie jako najważniejsze wydarzenie w moim życiu - stwierdził po wyborze na prezesa Kulesza. 

 

- Piłka nożna jest sportem, który łączy miliony Polaków, dlatego zapraszam wszystkich do współpracy. Tych, którzy mają na sercu dobro polskiej piłki. Musimy przeprowadzić zmiany, aby się rozwijać - dodał.

 

- Jestem jednak pewny, że działając wspólnie osiągniemy sukcesy. Jeszcze raz dziękuję wszystkim za oddane głosy. Obiecuję ciężką pracę, proszę was o wsparcie, bo łączy nas piłka - podkreślił nowy prezes PZPN.

 

 

 

Cezary Kulesza zastąpi na stanowisku prezesa PZPN Zbigniewa Bońka, który pełnił tę funkcję od 26 października 2012 roku. W 2016 wygrał po raz kolejny. Kadencja miała zakończyć się w 2020, lecz z uwagi na pandemię została przedłużona do 2021 roku.

 

Do wyborów stanęli dwaj kandydaci: były prezes Jagiellonii Białystok Kulesza oraz były reprezentant Polski, wicemistrz olimpijski z 1992 roku Koźmiński.

"Jestem z wami od 32 lat"

Przed głosowaniem obaj kandydaci zwrócili się do delegatów. Koźmiński, znany ze swojej medialności, przemawiał ponad 20 minut. Wystąpienie Kuleszy było bardzo krótkie.

 

- Stoję dumny, bo to nie jest przypadek. W PZPN funkcjonuję w różnej formie, jako piłkarz młodzieżowej reprezentacji, olimpijskiej, dorosłej, prezes klubu, wiceprezes federacji, łącznie od 1989 roku. Jestem z wami od 32 lat - powiedział Koźmiński.

 

Były piłkarz reprezentacji Polski przypomniał, że podczas lipcowego spotkania prezesów wojewódzkich związków piłki nożnej (udzielono wówczas rekomendacji dla Adama Kaźmierczaka na stanowisko wiceprezesa ds. piłkarstwa amatorskiego) nie został wpuszczony na salę, aby rozmawiać o swoim programie.

 

- Dlaczego ja, wasz kolega, stałem przed drzwiami dwie godziny? Nie wpuściliście mnie do środka. Nie oczekuję od was tutaj odpowiedzi, ale możecie sobie sami odpowiedzieć we własnym sumieniu - przyznał Koźmiński.

"Może byś się wódeczki napił"

- Podczas wczorajszej kolacji (organizowanej przez PZPN na koniec kadencji - red.) podszedł do mnie jeden z działaczy i mówi: "Marek, ty jesteś ok, ale może byś czasami do nas przyjechał i wódeczki się napił". Takie słowa usłyszałem. Panowie! Dajmy spokój z takim życiem. Rozmawiajmy na programy, na pomysły, a nie na stołki. One są ważne, ale nie są najważniejsze - dodał Koźmiński.

 

Wystąpienie Kuleszy, pewnego już wcześniej - według wielu obserwatorów - zwycięstwa, było spokojniejsze. Ograniczyło się główniej do podziękowań i apelu.

 

- Dziękuję Markowi za rywalizację w tej kampanii. Więcej nas łączy niż dzieli. Jestem człowiekiem piłki, kocham to. Jestem działaczem związkowym i klubowym. Przez 11 lat zarządzałem Jagiellonią, osiągnęliśmy wynik sportowy i finansowy. Skutecznie prowadzę biznes, razem z moimi współpracownikami. Proszę was o zaufanie, a po efektach mnie poznacie - powiedział Kulesza.

Boniek honorowym prezesem

Podczas zjazdu, delegaci przez aklamację wybrali ustępującego szefa PZPN Zbigniewa Bońka na honorowego prezesa federacji.

 

 

- O prezesie Bońku można mówić dobrze albo wcale. Wybitny piłkarz - powiedział Zdzisław Łazarczyk, były szef Mazowieckiego Związku Piłki Nożnej, zwracając się do delegatów z prośbą o wybór przez aklamację, co po chwili stało się faktem.

"Mamy stadiony, mamy wielką historię"

Wcześniej ustępujący prezes podsumował 9 lat swojej działalności w PZPN.

 

- Dzięki pracy pracowników, zarządu PZPN (...)., dzięki mojemu zaangażowaniu także, wychodzę ze związku dumny i szczęśliwy. Zostawiam federację w bardzo dobrej sytuacji pod każdym względem (...). W ostatnich ośmiu latach zorganizowaliśmy najwięcej imprez międzynarodowych ze wszystkich europejskich federacji. Nasz związek na arenie zagranicznej jest szanowany (...) - powiedział Boniek. 

 

- Mamy stadiony, mamy wielką historię (...). Mówiąc o piłce reprezentacyjnej, jeździmy na wielkie imprezy i byliśmy blisko osiągnięcia nieprawdopodobnego sukcesu w mistrzostwach Europy w 2016 roku. Byliśmy prawie w półfinale z szansami na finał. Piłkarsko zawiedliśmy w dwóch następnych edycjach (MŚ 2018, ME 2021 - red.) - dodał.

"Zostawiam związek na plusie"

Były piłkarz Widzewa, Juventusu i Romy przyznał, że największe rezerwy tkwią w piłce klubowej. - Potrzebujemy drużyn regularnie grających w Lidze Mistrzów, Europy i Konferencji - podkreślił. 

 

- W tym aspekcie jest najwięcej do zrobienia. Nie jesteśmy bogatym krajem, musimy szkolić i szkolimy młodzież, ale jako kluby profesjonalne prawie nic z tego nie mamy. Ponad 90 proc. zawodników, zanim zaczną odgrywać wiodącą rolę w klubach, to wyjeżdżają za granicę. Kluby mają potrzeby finansowe i zawodnicy wyjeżdżają. Nie jesteśmy na tyle bogaci, aby wygrywać Ligę Mistrzów, Europy i Konferencji, ale na tyle bogaci, by występować w tych rozgrywkach - ocenił.

 

Zdaniem Bońka, gdyby polskie kluby regularnie grały w LM, LE, LK, to do polskiej piłki trafiłoby rocznie 200-300 mln złotych.

 

- Bylibyśmy bogatsi i nie musielibyśmy sprzedawać piłkarzy. Potrzebujemy trzech-czterech klubów, tzw. lokomotyw, które reprezentowałyby polską piłkę na arenie międzynarodowej w jak najlepszy sposób. Bez tego polska piłka się nie rozwinie - wyjaśnił.

 

- Zostawiam związek na plusie. Nowy prezes zawsze może na mnie liczyć. Jestem wiceprezydentem UEFA (...) i mogę pomóc, podpowiedzieć - podsumował Boniek. 

dk / PAP, polsatnews.pl
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie