Poważne oskarżenia pod adresem gwiazdy. Bob Dylan może mieć kłopoty
Legendarny muzyk i laureat literackiej Nagrody Nobla Bob Dylan został pozwany za wykorzystywanie seksualne 12-letniej dziewczynki. Do zdarzenia miało dojść w 1965 roku w Nowym Jorku. Rzecznik artysty zaprzeczył oskarżeniom.
Dorosła dzisiaj kobieta, której personaliów nie ujawniono, złożyła w sądzie w Nowym Jorku pozew przeciwko artyście.
ZOBACZ: Sprawa przestępstw seksualnych Roberta Kelly'ego. Prokuratura chce rozszerzyć zarzuty
Zarzuca w nim, że w 1965 roku muzyk, wykorzystując swój status gwiazdy, przez sześć tygodni więził ją i wielokrotnie wykorzystywał seksualnie w swoim pokoju hotelowym na Manhattanie.
Artysta miał odurzać 12-latkę alkoholem i narkotykami, a także grozić jej przemocą fizyczną.
"Zarzuty są nieprawdziwe"
Kobieta, która ma teraz 65 lat i mieszka w Connecticut, twierdzi, że wydarzenia z 1965 roku wywołały u niej traumę, która uniemożliwiała jej normalne funkcjonowanie - miała cierpieć na depresję oraz stany lękowe. W pozwie stwierdziła również, że aby poradzić sobie z bolesną przeszłością musiała szukać pomocy u specjalistów.
65-latka domaga się procesu i odszkodowania od muzyka.
ZOBACZ: Pozew wobec księcia Andrzeja. Wykorzystywanie i "celowe wywołanie rozstroju emocjonalnego"
Na pozew zareagował rzecznik Boba Dylana. "Zarzuty sprzed 56 lat są nieprawdziwe. Będziemy się stanowczo bronić" - powiedział portalowi TMZ.
Innego zdania jest Daniel Isaacs, jeden z adwokatów kobiety, który zapewnił, że są w stanie udowodnić prawdziwość zarzutów stawianych artyście.
Amerykańskie media przypominają, że pozew trafił do sądu tuż przed końcem obowiązywania ustawy, która pozwalała ofiarom wykorzystywania seksualnego w dzieciństwie na wniesienie pozwu przeciwko swojemu oprawcy, niezależnie od roku w którym miało dojść do przestępstwa.
Czytaj więcej