Ewakuacja personelu z Afganistanu. Śmigłowce USA lądują na dachu ambasady w Kabulu
W obliczu postępującej ofensywy talibów, którzy bez walki zajęli większość głównych miast i mają być w odległości 10 kilometrów od stolicy, USA rozpoczęły ewakuację personelu. Na dachu ambasady w Kabulu lądują śmigłowce CH-47 Chinook, które transportują dyplomatów. W budynku niszczone są dokumenty - podała agencja AP. - Trwa wyczekiwanie - powiedziała przebywająca w Kabulu Polka Jagoda Grondecka.
Rozpoczęta przez Amerykanów w niedzielę rano operacja ewakuacji personelu pracującego w Afganistanie przebiega w obliczu ofensywy talibów, którzy w ciągu kilku dni przejęli kontrolę nad większością stolic prowincji, w tym nad czwartym co do wielkości, strategicznie ważnym miastem w kraju Mazar-i-Szarif, a w niedzielę rano opanowali bez walki Dżalalabad, stolicę prowincji Nangarhar, kluczowe miasto na wschodzie kraju. Przejęli też kontrolę nad drogami łączącymi kraj z Pakistanem.
Przyspieszona ewakuacja personelu
Według dostępnych informacji od stolicy Afganistanu ma ich dzielić od 80 do zaledwie 10 kilometrów.
Prezydent USA Joe Biden podjął w ostatnim czasie decyzje o wysłaniu w sumie 5 tys. dodatkowych żołnierzy, aby zabezpieczali operację ewakuacji. - Większość personelu jest gotowa do wyjazdu, ale placówka funkcjonuje - poinformował agencję Reutera przedstawiciel amerykańskiej administracji.
ZOBACZ: Konflikt w Afganistanie. "Kraj, który wpada w ręce fanatyków religijnych"
Rozpoczęta ewakuacja obejmuje amerykańskich dyplomatów oraz Afgańczyków, którzy pracowali dla sił USA. W budynku ambasady amerykańskiej trwa niszczenie wrażliwych dokumentów.
Agencje opublikowały zdjęcia, na których widać transportowe helikoptery Sił Powietrznych USA przelatujące nad budynkiem.
Z Kabulu ewakuowani są także pracownicy dyplomatyczni innych państw zachodnich.
Talibowie prowadzą rozmowy o "pokojowym poddaniu Kabulu"
TASS napisał, że afgański rząd podjął negocjacje z talibami o pokojowym przekazaniu władzy. Wkrótce potem rzecznik talibów oznajmił, że trwają zabiegi o "pokojowe poddanie Kabulu".
Kancelaria prezydenta Afganistanu Aszrafa Ghaniego poinformowała na Twitterze, że siły rządowe "mają sytuację pod kontrolą".
Według AFP siły talibów są już stolicy kraju, słychać strzały na przedmieściach.
TASS podał, że talibowie zagwarantowali Rosji bezpieczeństwo jej placówek dyplomatycznych w Kabulu.
Rzecznik talibów powiedział w niedzielę rano, że otrzymali oni rozkaz, by pozostać u bram Kabulu i nie wkraczać do miasta. Oznajmił, że nie chcą oni krzywdzić ani zabijać "niewinnych afgańskich cywilów".
- Nie chcemy, by nawet jeden afgański cywil został zraniony lub zabity, gdy przejmiemy kontrolę, ale nie ogłosiliśmy zawieszenia broni - powiedział agencji Reutera przedstawiciel talibów. AFP podaje jednak, powołując się na mieszkańców miasta, że talibowie weszli do stolicy.
Kabul jak Sajgon
Na Twitterze pojawiły się porównania akcji wywozu personelu do sytuacji, do której doszło w dniach 29 i 30 kwietnia 1975 roku, kiedy to z Sajgonu, będącego wówczas czasie stolicą Wietnamu, Amerykanie ewakuowali w podobny sposób personel dyplomatyczny oraz niektórych Wietnamczyków, którzy z nimi współpracowali.
ZOBACZ: Afganistan. Talibowie przejęli kolejne miasto. UE wzywa ich do zaprzestania przemocy
Operacja nazwana Frequent Wind odbyła się na krótko przed zajęciem miasta przez Vietkong i Ludową Armię Wietnamu. Z wielu miejsc miasta wywieziono wtedy około 7 tys. ludzi. Do historii przeszły sceny lądowania helikopterów Bell UH-1 Huey na dachu placówki USA.
Polka z Kabulu: trwanie w napięciu i wyczekiwaniu
- W Kabulu wszyscy trwają w napięciu i oczekiwaniu na to, co się wydarzy - powiedziała w Polsat News Jagoda Grondecka, korespondentka Krytyki Politycznej w Afganistanie.
- Cały czas pojawiają się doniesienia, że talibowie są coraz bliżej Kabulu i już praktycznie z każdej strony otoczyli miasto. Cała północ została już przez nich przejęta, podobnie jak południe kraju. W nocy najwyraźniej udało im się zdobyć miasto Dżalalabad na wschodzie, czekamy tylko na oficjalne potwierdzenie - powiedziała Polka w programie "Nowy Dzień z Polsat News". - Dżalalabad to był w zasadzie ostatni większy ośrodek miejski poza Kabulem, który pozostawał w rękach rządu - dodała.
ZOBACZ: Rosja: rozmowy z talibami niezbędne z powodu sytuacji na granicy afgańsko-tadżyckiej
Według Grondeckiej doszło do masowych dezercji z armii, bardzo wielu lokalnych polityków, gubernatorów, starszyzny na różnych szczeblach dogadało się w różnych formach z talibami, także w zamian za amnestię. - Pozwolono im odejść - powiedziała Grondecka.
- Kabulczycy czekają na to, co stanie się z miastem. Wielu z nich apeluje do władz o przekazanie miasta w ręce jakiegokolwiek rządu tymczasowego bez walki, bezkrwawo. To jest bardzo gęsto zaludnione miasto, mieszka w nim 5 do 7 milionów ludzi. Jakiekolwiek walki prowadzone tutaj skończyłyby się katastrofa humanitarną - powiedziała.
WIDEO - Polska dziennikarka o sytuacji w Kabulu: niepokój i wyczekiwanie
AP: maleją szanse na wycofanie zgodnie z planem
Prezydent USA Joe Biden chce oficjalnie zakończyć misję wojskową USA w Afganistanie 31 sierpnia, wycofując się tym samym z konfliktu zbrojnego, który zapoczątkowały ataki terrorystyczne Al Kaidy na USA 11 września 2001 roku.
ZOBACZ: Afganistan. Pogarszająca się sytuacja i ofensywa Talibów wymusiła ewakuację ambasad
Agencja Associated Press obawia się, że ze względu na sytuację, maleją szanse na wycofanie amerykańskiego kontyngentu zgodnie z planem.
Czytaj więcej