ONZ wzywa Talibów, by zatrzymali ofensywę w Afganistanie
Do przerwania ofensywy w Afganistanie, z którego Zachód wycofuje swoje wojska, wezwał talibów sekretarz generalny ONZ. Antonio Guterres powiedział w piątek, że jest "przerażony" doniesieniami o łamaniu przez talibów praw afgańskich kobiet. Od 6 sierpnia talibowie odzyskali kontrolę w dwóch trzecich kraju. Do niedzieli do Afganistanu dotrą z USA dwa bataliony marines i batalion piechoty.
- Jestem głęboko zaniepokojony doniesieniami, że talibowie nakładają surowe ograniczenia praw człowieka na obszarach, które kontrolują" – ubolewał szef ONZ. - Szczególnie przerażający i rozdzierający serce jest widok utraty praw, ciężko wywalczonych przez afgańskie dziewczęta i kobiety - podkreślił.
Talibowie atakują cywilów
Guterres zaznaczył, że tylko w zeszłym miesiącu ponad tysiąc osób zginęło lub zostało rannych w atakach talibów na cywilów. - Skierowanie ataków na ludność cywilną stanowi poważne naruszenie międzynarodowego prawa humanitarnego i jest równoznaczne ze zbrodnią wojenną" - powiedział.
ZOBACZ: Afganistan. Źródło: Kabul oferuje talibom podział władzy w zamian za wstrzymanie przemocy
Sekretarz generalny ONZ wezwał także talibów do natychmiastowego wstrzymania ofensywy w Afganistanie i ostrzegł, że "Afganistan wymyka się spod kontroli". - To jest moment, aby powstrzymać ofensywę. To jest moment, aby rozpocząć poważne negocjacje. To jest moment, aby uniknąć przedłużającej się wojny domowej lub izolacji Afganistanu - powiedział Guterres.
Od 6 sierpnia bojownicy talibscy, walczący z afgańskim rządem oraz dążący do narzucenia surowej wersji rządów islamskich (szariatu), przejęli kontrolę nad blisko dwiema trzecimi kraju.
Prezydent Afganistanu: prowadzę międzynarodowe konsultacje
Prezydent Afganistanu Aszraf Ghani w krótkim wystąpieniu telewizyjnym poinformował w sobotę, że prowadzi "międzynarodowe konsultacje" i nie pozwoli, by "osiągnięcia ostatnich 20 lat" zostały zmarnowane. Talibowie zdobyli tymczasem kolejną stolicę prowincji.
Wystąpienie Ghaniego, pierwsze od wielu dni, było bardzo niejasne - podkreślają agencje. Prezydent zapewnił, że "koncentruje się na tym, by nie dopuścić do dalszej destabilizacji (kraju -red.), przemocy i przymusowych przemieszczeń (ludności -red.)", a priorytetem rządu jest "reintegracja sił bezpieczeństwa i sił obronnych".
Nie wspomniał, że talibowie domagają się, by ustąpił z urzędu i uznają to za warunek konieczny podjęcia wszelkich rozmów pokojowych.
Przejęli dwie trzecie kraju
Powołując się na afgańskiego parlamentarzystę Associated Press podaje, że talibowie zdobyli Szaran - stolicę graniczącej z Pakistanem prowincji Paktika, co oznacza, że kontrolują obecnie 19 spośród 34 prowincji kraju.
ZOBACZ: Trzęsienia ziemi na Alasce i Haiti. Duże zniszczenia, ofiary śmiertelne
Talibowie zajęli już blisko połowę stolic afgańskich prowincji. W sobotę agencje poinformowały o opanowaniu przez nich prowincji Logar wraz z jej stolicą Pol-i Alam, leżącą zaledwie 80 km na południe od Kabulu.
Talibowie przypuścili też atak na miasto Mazar-i-Szarif - podaje Associated Press, powołując się na regionalne władze. Mazar-i-Szarif to największe miasto na północy Afganistanu i stolica prowincji Balch. Talibowie zaatakowali je wcześnie rano w sobotę z kilku kierunków, na przedmieściach trwa silna wymiana ognia - poinformował rzecznik gubernatora prowincji Munir Ahmad Farhad. Nie ma na razie informacji o ofiarach śmiertelnych.
ZOBACZ: Afganistan. Talibowie zaatakowali lotnisko w Kandaharze. Miasto może upaść
Prowadzone w Katarze rozmowy pokojowe między afgańskim rządem a talibami utknęły w martwym punkcie, gdy przedstawiciele państw europejskich, azjatyckich i USA oznajmili, że nie uznają żadnego rządu powołanego w Afganistanie przy użyciu siły.
Poprzednio o zaprzestanie ofensywy w Afganistanie zaapelowała Unia Europejska. W związku z zagrożeniem część krajów zachodnich podjęła decyzję o ewakuacji ambasad.
Do Afganistanu dotrą bataliony marines i batalion piechoty
Pentagon poinformował w sobotę, że do niedzieli wieczorem do Afganistanu dotrą dwa bataliony piechoty morskiej (marines) i batalion piechoty, około trzech tys. żołnierzy, których zadaniem będzie wspieranie ewakuacji dyplomatów i Afgańczyków, którzy pracowali dla sił USA.
- Część żołnierzy dotarła już na miejsce, ich przerzucanie będzie trwało do jutra - powiedział agencji Reutera przedstawiciel amerykańskiej administracji. Przerzucanie amerykańskiego kontyngentu do Afganistanu rozpoczęło się w piątek.
Jak komentuje Associated Press, zorganizowanie wojskowej operacji w Afganistanie mającej zapewnić bezpieczną ewakuację budzi wątpliwości co do szans na wycofanie amerykańskiego kontyngentu zgodnie z planem, czyli do 31 sierpnia.
Z Fortu Bragg w Północnej Karolinie wysłana zostanie do Kuwejtu brygada piechoty, która ma działać jako siły szybkiego reagowania, jeśli konieczne będzie wsparcie w Kabulu. Do bazy w Katarze trafią medycy i żandarmi, którzy wzmocnią misję.
Biały Dom poinformował w piątek po południu czasu lokalnego, że prezydent Joe Biden konsultował się w sprawie sytuacji w Afganistanie z sekretarzem stanu Antony'm Blinkenem, szefem Pentagonu Lloydem Austinem i doradcą do spraw bezpieczeństwa narodowego Jake'iem Sullivanem.
Niszczenie "wrażliwych materiałów" w ambasadach
W sobotę rano talibowie przejęli stancję radiową w Kandaharze, stolicy prowincji o tej samej nazwie i rozpoczęli nadawanie własnego programu. Radio, które zostało przemianowane na Głos Szariatu (islamskiego prawa) ma, prócz wiadomości, nadawać recytacje Koranu, ale zaprzestanie nadawania muzyki - podaje AP. Agencja informuje też, że siły talibów znajdują się około 80 km od Kabulu.
Wiele ambasad w stolicy Afganistanu rozpoczęło niszczenie "wrażliwych materiałów", a pracownicy ambasady USA otrzymali już instrukcje departamentu stanu dotyczące spalenia dokumentacji papierowej i zniszczenia urządzeń elektronicznych, aby "zmniejszyć ilość wrażliwych materiałów w obiekcie" - podaje Reuters, który poznał treść noty wysłanej do amerykańskich dyplomatów.
Minister spraw zagranicznych Czech Jakub Kulhanek zdecydował w sobotę o natychmiastowym wycofaniu czeskich dyplomatów z ambasady w Kabulu na lotnisko międzynarodowe, położone 16 km od centrum stolicy Afganistanu. Decyzję podjęto na podstawie informacji od sojuszników oraz zalecenia czeskiego ambasadora Jirzego Balouna.
O decyzji Kulhanek poinformował po posiedzeniu sztabu kryzysowego w ministerstwie, w którym uczestniczyli również przedstawiciele wojska i resortu obrony. Na lotnisko trafiło dwóch dyplomatów z placówki w Kabulu, których osłaniają żandarmi wojskowi z odpowiadającej za ochronę pracowników i placówki jednostki KAMBA.
Minister powiedział, że obywatele czescy, którzy znajdowali się w Afganistanie i o których wiedziało MSZ, są bezpieczni. Dodał, że w dalszym ciągu obowiązuje zalecenie, aby nie podróżować do tego kraju. Powiedział, że ostatnie wydarzenia zaskoczył wszystkich sojuszników.
Kulhanek poinformował, że zwrócił się do premiera Andreja Babisza o zwołanie Rady Bezpieczeństwa Państwa, która jest organem rządu.
Omawiana będzie sytuacja w Afganistanie.
Na konferencji prasowej Kulhanek nie wspomniał o pomocy dla afgańskich tłumaczy, którzy pomagali czeskim żołnierzom i którym talibowie grożą śmiercią. W ostatnich dniach rząd był obwiniany za opieszałość w podejmowaniu decyzji o ich ratowaniu.
Kabul jak Sajgon
Mieszkańcy Kabulu zaczęli gromadzić zapasy żywności i materiałów opatrunkowych. Liczba wniosków o wizy składanych w ambasadach urosła do kilkudziesięciu tysięcy.
Prezydent Biden będzie prawdopodobnie musiał stawić czoło poważnemu kryzysowi w polityce zagranicznej i katastrofie humanitarnej, do której dojdzie w Afganistanie - komentuje w sobotę dziennik "The Hill". Media i politycy porównują chaos w Kabulu do upadku Sajgonu, ale administracja liczy na to, że przerwanie tej najdłuższej amerykańskiej wojny przysporzy jej wśród większości Amerykanów.
Sondaże w USA istotnie dowodzą, że większość Amerykanów nadal popiera decyzję o wycofaniu wojsk z Afganistanu.
"Financial Times" skrytykował w piątkowym wydaniu administrację USA za decyzję o wycofaniu sił z Afganistanu; główny komentator brytyjskiego dziennika do spraw zagranicznych Gideon Rachman napisał, że podważa to wiarygodność polityki zagranicznej Bidena.
"Wprawdzie to były prezydent Donald Trump rozpoczął wycofywanie amerykańskich wojsk z Afganistanu i rozpoczął oparte na urojeniach rozmowy pokojowe z talibami, które do niczego nie doprowadziły. Ale zamiast podjąć odwrotną decyzję Biden przyspieszył wycofywanie sił" - przypomniał komentator.
"Rezultaty są przerażające, talibowie zajmują miasto za miastem, a upadek rządu wydaje się nieunikniony" - ocenił Rachman.
W piątek rzecznik Pentagonu adm. John Kirby powiedział, że afgańskie siły bezpieczeństwa nadal mają przewagę nad Talibami pod względem liczb i uzbrojenia, muszą tylko jej użyć.