Białystok. Bez wyroku w sprawie policjanta, który postrzelił uciekiniera
W związku z chorobą sędziego, piątkowa rozprawa policjanta, który użył broni i postrzelił mężczyznę uciekającego przed zatrzymaniem została odwołana. Prokuratura zarzuca funkcjonariuszowi przekroczenie uprawnień. Poszkodowany domaga się ponad 65 tys. zł odszkodowania i zadośćuczynienia.
11 listopada 2019 roku na jednym z białostockich osiedli patrol "drogówki" zatrzymał kierowcę do kontroli w związku z wykroczeniem na drodze; chodziło o przekroczenie prędkości. W czasie sprawdzania personaliów 39-latka w bazie danych okazało się, że jest on poszukiwany, bo w wyznaczonym terminie nie stawił się do odbycia kary; chodziło o pół roku więzienia za przestępstwa narkotykowe.
ZOBACZ: Strzelał do uciekiniera, trafił go w pośladek. Policjant stanie przed sądem
Jak wynika z aktu oskarżenia, gdy policjanci chcieli go zatrzymać, zaczął uciekać. Jeden z funkcjonariuszy użył broni służbowej i oddał trzy strzały z pistoletu. Pierwszy był ostrzegawczy, jedna z dwóch kolejnych kul trafiła uciekającego w prawy pośladek. Ranny trafił do szpitala, potem na krótko do więzienia. Zaległą karę odbywał w formie dozoru elektronicznego.
Zarzut przekroczenia uprawnień
Ostatecznie Prokuratura Rejonowa Białystok-Północ oskarżyła interweniującego policjanta, sierżanta w pionie ruchu drogowego Komendy Miejskiej Policji w Białymstoku. Zarzuciła mu, że w związku z pełnioną funkcją publiczną funkcjonariusza policji przekroczył swoje uprawnienia, bo użył broni służbowej, "nie mając podstawy prawnej, a tym samym faktycznej", raniąc uciekającego w pośladek, przez co działał "na szkodę interesu prywatnego" tego mężczyzny.
Według śledczych, kluczowe dla sprawy było to, że policjanci nie dokonali formalnie zatrzymania, gdy dowiedzieli się z bazy danych, iż kierowca jest poszukiwany. Prokuratura zwraca uwagę, że przepis dotyczący zasad użycia broni przez funkcjonariuszy jest tak skonstruowany, że jeśli policjanci nie dokonali faktycznej czynności zatrzymania, to w tej sytuacji nie mieli prawa broni użyć.
ZOBACZ: USA. Strzelił do lodówki, bo myślał, że ktoś z piwnicy do niego strzelał. Nie miał piwnicy
30-letni oskarżony do zarzutu nie przyznaje się, przed sądem odmówił składania wyjaśnień i odpowiedzi na pytania. W śledztwie zrobił to samo.
Domaga się odszkodowania
Sąd Rejonowy w Białymstoku w ramach postępowania dowodowego dokonał oględzin zapisów nagrań z tzw. kamery nasobnej oskarżonego funkcjonariusza. Zdecydował też, że potrzebuje dodatkowych informacji z policji dotyczących szkoleń, które ten przeszedł.
Włączył również do tego procesu akta sprawy karnej pokrzywdzonego (w tamtej oskarżonego i skazanego, w tej ma status oskarżyciela posiłkowego). Chodzi przede wszystkim o to, jak wyglądały jego poszukiwania do odbycia kary i co on sam mógł wiedzieć o swojej sytuacji prawnej w dniu, gdy doszło do jego zatrzymania i ucieczki zakończonej postrzałem.
Mężczyzna domaga się ponad 65 tys. zł odszkodowania i zadośćuczynienia. Chodzi m.in. o utracone zarobki w ciągu pięciu miesięcy od zdarzenia, gdy leczył się i rehabilitował.
W związku z chorobą sędziego, piątkowa rozprawa została odwołana. Nowy termin nie został jeszcze wyznaczony
Trzy strzały
11 listopada 2019 r. policjanci z "drogówki" na jednym z białostockich osiedli zatrzymali kierowcę do kontroli w związku z wykroczeniem na drodze. W czasie sprawdzania personaliów 37-latka w bazie danych okazało się, że jest on poszukiwany, bo w wyznaczonym terminie nie stawił się do odbycia kary; chodziło o pół roku więzienia za przestępstwa narkotykowe.
Gdy policjanci chcieli go zatrzymać, zaczął uciekać. Jeden z funkcjonariuszy użył broni służbowej i oddał trzy strzały z pistoletu. Pierwszy był ostrzegawczy, jedna z dwóch kolejnych kul trafiła uciekającego w pośladek. Ranny trafił do szpitala.
ZOBACZ: Brodnica: uciekał przed policją i potrącił funkcjonariuszkę. Padł strzał
Ostatecznie Prokuratura Rejonowa Białystok-Północ oskarżyła interweniującego policjanta. Zarzuciła mu, że w związku z pełnioną funkcją publiczną funkcjonariusza policji przekroczył swoje uprawnienia, bo użył broni służbowej, "nie mając podstawy prawnej a tym samym faktycznej", raniąc uciekającego w pośladek, przez co działał "na szkodę interesu prywatnego" tego mężczyzny.
Jak powiedział we wtorek szef Prokuratury Rejonowej Białystok-Północ Maciej Płoński, kluczowe dla sprawy było to, że policjanci nie dokonali formalnie zatrzymania 37-latka, gdy dowiedzieli się z bazy danych, iż jest poszukiwany. - Poprosili go, żeby z nim podszedł do samochodu. Natomiast byli zobowiązani założyć mu już wówczas kajdanki i go faktycznie zatrzymać, a pan zaczął uciekać - dodał prokurator.
Nie przyznał się
Jak wyjaśnił, przepis dotyczący zasad użycia broni przez funkcjonariuszy jest tak skonstruowany, że jeśli policjanci nie dokonali faktycznej czynności zatrzymania, to w tej sytuacji nie mieli prawa broni użyć. Przyznał, że "szczęściem w nieszczęściu" zarówno dla policjanta, jak i uciekającego było to, że kula trafiła w pośladek, a nie np. w kręgosłup.
Oskarżony funkcjonariusz, który strzelał, nie przyznał się. Przy zastosowanej kwalifikacji prawnej grozi mu do 5 lat więzienia.
Sprawą zajmie się Sąd Rejonowy w Białymstoku.