Bój o drogę dojazdową. Dokumenty to jedno, a racja sąsiada drugie
Niepełnosprawne małżeństwo ze wsi Stare Boiska od czterech lat walczy z najbliższym sąsiadem, z którym dzieli wjazd do posesji. Sławomir D. odciął rodzinę od świata, stawiając wzdłuż swojej działki ogrodzenie. Kramkowie interweniowali u urzędników, ale bez efektu. Sąsiad twierdzi, że droga, to utracona przez jego przodków część ogromnej działki. Materiał "Interwencji".
40-letni Marcin Kramek wraz z rodziną mieszka w niewielkiej wsi Stare Boiska na Lubelszczyźnie. Niepełnosprawne małżeństwo dekadę temu wprowadziło się do niespełna 30-metrowego domu. Pan Marcin odziedziczył go po dziadkach. Według Kramków ich najbliższy sąsiad, Sławomir D. chciał wykupić ich posesję.
- Ja jestem tylko na rencie i pracuję na pół etatu. A żona nie pracuje, bo też jest chora. Dostała bakterii poporodowej, jak urodziła małą. I jest nam bardzo ciężko. Sąsiad chciał, żeby sprzedać mu posesję i praktycznie sam by sobie mieszkał. Nawet proponował pieniądze, śmieszne, za tę działkę - 15 tysięcy. Chciał to porostu od nas kupić - opowiada "Interwencji" pan Marcin.
Sąsiad postawił płot, blokując dojazd
- Stwierdzono kardiomiopatię popołogową. Mam chore trzy najważniejsze narządy: nerki, wątrobę i serce. Korzystamy z pomocy opieki społecznej. Są też dary, bo nas nie stać, żeby codziennie coś kupować - przyznaje Dorota Kramek.
Kramkowie twierdzą, że od momentu, gdy odmówili sąsiadowi sprzedania działki, ten regularnie uprzykrza im życie. Apogeum konfliktu nastąpiło cztery lata temu. Sławomir D. wzdłuż obu działek postawił płot. Tym samym zablokował niepełnosprawnej rodzinie wyjazd posesji. Sławomir D. uważa, że droga jest jego własnością.
ZOBACZ: Nie pojadą na Igrzyska Paraolimpijskie. "To zwykłe oszustwo"
- Tu był wcześniej przejazd, na ukos tak szło. Zasadziła sąsiadka krzewy, kwiatki i nas odcięła praktycznie od drogi. Byłem u burmistrza nieraz. Powiedział, że nie jest w stanie nakazać sąsiadom, by usunęli ten płot - twierdzi pan Marcin.
- Korzystali z tej drogi rodzice, dziadkowie i brat tych państwa Kramków. Marcin ocieplił trzy ściany budynku i chciał zrobić ścianę od strony tego ogrodzenia, ale nie można było ustawić rusztowań. Styropian pójdzie do wyrzucenia. Utlenia się po prostu - przyznaje "Interwencji" Krystyna Jędrzejewicz, znajoma rodziny Kramków.
- Ta działka, która na status działki drogowej, według oceny państwa D., została wydzielona bez ich wiedzy - tłumaczy Grzegorz Kapica, burmistrz Józefowa nad Wisłą.
"Prywatna" droga jest własnością gminy
Podczas realizacji reportażu dotarliśmy do map geodezyjnych. Widać na nich, że działka, którą zajął Sławomir D., jest drogą dojazdową do obu posesji. Ponadto od wojewody lubelskiego dostaliśmy decyzję, która stwierdza, że zajęta działka drogowa jest własnością gminy, a nie Sławomira D.
"Decyzja potwierdza nabycie przez gminę nieruchomości stanowiących drogi powszechnego korzystania o znaczeniu lokalnym. (…) W uzasadnieniu decyzji wskazano dowody, na podstawie których stwierdzono istnienie przesłanek komunalizacji, a w szczególności odpis księgi wieczystej, zawierającej wpis Skarbu Państwa jako właściciela nieruchomości" - brzmi oświadczenie Agnieszki Strzępki, rzecznik wojewody lubelskiego.
ZOBACZ: Zlikwidowali przejazd. Rolnicy nie mogą dojechać na pole
- Jutro, pojutrze, w grudniu, po południu - mówi "Interwencji" Sławomir D., gdy pytamy go, kiedy rozbierze płot. Na pytanie, dlaczego uprzykrza życie sąsiadom, odpowiada: - Jakby pan miał takich sąsiadów, to sam by się pan wyprowadził. Nie rozmawiam o tym, bo nie ma o czym.
Płot według oceny świadków, seniorki pani D., powstał w latach 50.
Reporter: - Ale był wyjazd przez ten płot. Dopiero od trzech, czterech lat jest to dogrodzone w taki sposób, że państwo Kramkowie wyjść ze swojej posesji nie mogą.
- Nie znam tej sprawy, tego wątku - twierdzi w rozmowie z "Interwencją" Grzegorz Kapica, burmistrz Józefowa nad Wisłą.
WIDEO - Płot pozbawił niepełnosprawną rodzinę dojazdu do drogi. Materiał "Interwencji"
Mają żal do urzędników, są odcięci
- Burmistrz pochodzi z tej miejscowości. Doskonale zna tę sytuację, te rodziny. On bywa tutaj. To jest kolega ze szkoły pana Sławomira - uważa Krystyna Jędrzejewicz, znajoma rodziny Kramków.
Pan Marcin ma żal do urzędników. Mimo mocnych dowodów, Kramkowie nadal są odcięci od wyjazdu. By wydostać się z posesji, muszą jeździć przez nieuprawiane pole. A burmistrz zamiast rozwiązać problem, czeka na decyzję sądu.
ZOBACZ: Konflikt sąsiedzki w małej wsi. Reportaż "Interwencji"
- Zarówno jedna, jak i druga rodzina mają możliwość wyjazdu na drogę gminną. Przecież państwo znacie mapy działek i tej działki, mogą wyjeżdżać tak samo jak państwo D. Mają wyjazd na drogę gminną - twierdzi burmistrz Kapica.
- Tu praktycznie drogi nie ma, to jest zrobione z pola - odpowiada pan Marcin.
Kramkowie tracą nadzieję na odzyskanie drogi wyjazdowej. Do tego Sławomir D. w maju tego roku złożył do sądu wniosek o zasiedzenie zajętej działki. Niepełnosprawna rodzina czuje się bezbronna. Liczy, że decyzja sądu raz na zawsze rozwiąże problem.
Czytaj więcej