Wielkopolskie. Zakończył się strajk pracowników firmy Paroc w Trzemesznie
W nocy z wtorku na środę podpisane zostało porozumienie kończące strajk generalny w zakładach produkcyjnych Paroc Polska w Trzemesznie (Wielkopolskie). Pełnomocnik prawny organizatorów strajku poinformował w środę, że strajkujący osiągnęli sukces. Po podpisaniu porozumienia wznowiono produkcję.
Strajk rozpoczął się tydzień temu. Wcześniej pracownicy przez ponad rok domagali się m.in. lepszych warunków płacowych, a także gwarancji umów o pracę na czas nieokreślony. W referendum poprzedzającym strajk takie rozwiązanie poparło ponad 97,5 proc. pracowników.
ZOBACZ: Strajk ratowników medycznych w Sochaczewie. Chcą lepszych płac
Pełnomocnik prawny organizatorów strajku, pełnomocnik Zarządu Krajowego OPZZ Konfederacja Pracy, prawnik związkowy Grzegorz Ilnicki powiedział w środę, że strajkujący osiągnęli sukces. - We wszystkich punktach osiągnęliśmy to, co chcieliśmy – powiedział.
W mediach społecznościowych Ilnicki podał, że porozumienie zostało podpisane po godzinie pierwszej w nocy.
"Mamy to, o co walczyliśmy od roku"
- Zaraz potem ruszyliśmy na hale, aby przekazać warunki zakończenia strajku. Mamy to, o co walczyliśmy od roku. Ograniczenie umów śmieciowych, 58 umów na czas nieokreślony dla pracowników jeszcze w sierpniu 2021 r. i gwarancje systemowych rozwiązań od 2022 roku. Mamy drugą w tym roku waloryzację płac, która obejmie 600 osób z 800 pracowników, a także pakiet waloryzacyjny na lata 2022-2023 - poinformował.
- Jest wreszcie to, na czym pracownikom zależało najbardziej - radykalny wzrost dodatku stażowego. Jego najwyższy wymiar wyniesie 18 proc. płacy minimalnej co miesiąc. Dodatek będzie się także automatycznie waloryzować co roku. Niektórzy pracownicy zyskają na nowym dodatku nawet 600 proc. względem poprzedniego. Wynegocjowaliśmy także pulę 300 tys. zł na świadczenia dla pracowników za okres strajku. Upada więc mit, że za czas strajku się nie płaci - dodał.
Ilnicki przyznał, że końcowe kilkanaście godzin ostatecznych negocjacji było "wielkim wysiłkiem".
- Około godziny 18 pojawiła się wstępna propozycja, udało nam się po północy podbić ją do takiego poziomu, który zdecydowaliśmy się przedstawić załodze do akceptacji. Polska może się uczyć od Trzemeszna konsekwencji, uporu i współpracy. Gdzie buduje się więzi, tam łatwiej wspierać się w walce o dobro wspólne - zaznaczył.
Firma Paroc zatrudnia ok. 800 osób. Nie udało się dotąd uzyskać komentarza firmy.
Zandberg: Strajk, który popierała Razem, odniósł sukces
Adrian Zandberg, który był w środę gościem "Graffiti", podkreślił, że strajk w Trzemesznie, który popierała Razem, odniósł sukces. Przypomniał, że to pierwszy od lat strajk w dużej międzynarodowej sytuacji. - Mówimy o zakładach, które są częścią potężnej, wielomiliardowej korporacji. To był strajk o tyle ciekawy, że pracownicy zażądali udziału w zyskach firmy. Skoro firma ma świetne wyniki, to oni chcą mieć waloryzowane płace, dodatki stażowe i normalne umowy o prace - podkreślił. Dodał, że pracownicy Parocu "nie tylko nie dali się zastraszyć, ale ten strajk wygrali. - O 1:30 w nocy zostało podpisane porozumienie, które spełnia wszystkie postulaty strajkujących. To pokazuje, że jeżeli pracownicy są zjednoczeni, to są potężną siłą - powiedział.
WIDEO: Strajk w Trzemesznie - pierwszy, ale nie ostatni. Adrian Zandberg w "Graffiti"
Dodał też, że "to druga strona monety jeżeli chodzi o to, jak rozmawiamy o gospodarce". - Przez ostatni rok dużo słyszeliśmy o tym, że jest wiele przedsiębiorstw, którym trzeba pomóc, że przedsiębiorcy sobie nie radzą. To jest prawd w przypadku wielu branż, jak np. gastronomia. Ale jest wiele branż, które przed ostatni rok miały wielkie wzrosty, a pracownicy słyszą, że nie mogą dostać podwyżek, bo jest kryzys. Myślę, że ten strajk ośmieli pracowników, a Polska jest jednym z najmniej strajkujących krajów w Europie - powiedział Adrian Zandberg w programie "Graffiti".
Trzemeszno: pierwszy strajk, ale nie ostatni
Zandberg podkreślił też, że jego zdaniem "to pierwszy tego typu strajk w ostatnim czasie, ale nie ostatni". - Myślę, że podobne historie będą się działy w innych miejscach. To, co się wydarzyło w Trzemesznie, ośmieli wielu pracowników. Jesteśmy jednym z najmniej strajkujących krajów w Europie. Po pierwsze dlatego, że polskie prawo jest tak skonstruowane, żeby pracownikom nie było łatwo upomnieć się o swoje, tak je niestety skonstruowali ojcowie-założyciele III RP. Ale po drugie ludzie przez lata przyzwyczaili się, że jak się strajkuje, to można wylecieć z pracy i nic się nie uda. Otóż Trzemeszno pokazało, że uda się - podsumował Zandberg.
Jak zauważył, największą wartością strajku w Trzemesznie jest solidarność. - Ci pracownicy upomnieli się o to, żeby był jasny system. Żeby każdy miał drogę dojścia do normalnej, stabilnej umowy o pracę na czas nieokreślony. Nie zgadzali się na to, żeby byli pracownicy pierwszej i drugiej kategorii. Żeby można było tę grupę "uśmieciowioną" traktować jako zasób ludzki, którego można w każdej chwili się pozbyć. Upomnieli się o swoich kolegów i to jest moim zdaniem wielka rzecz - zakończył.
Czytaj więcej