Tokio 2020. Malwina Kopron: myślałam, że Chinka mnie nie przerzuci
- Emocje jeszcze nie opadły. Bardzo się cieszę, że razem z Anitą zrobiłyśmy takie show. Brakowało nam kibiców, jednak cały czas napływają do mnie gratulacje i bardzo miłe wiadomości z Polski, dlatego bardzo wszystkim dziękuję - powiedziała w rozmowie z korespondentem Polsat News Tomaszem Lejmanem polska młociarka, brązowa medalistka igrzysk olimpijskich w Tokio Malwina Kopron.
- Bardzo się cieszę. Ten medal to 12 lat bardzo ciężkiej pracy - powiedziała Kopron. Zawodniczka przed ostatnią serią rzutów zajmowała drugą pozycję, tuż za Anitą Włodarczyk. W ostatniej próbie zawodniczka z Chin, Zheng Wang rzuciła młot na odległość 77,03 m i zepchnęła Polkę na trzeci stopień podium.
- Tak naprawdę myślałam, że Chinka mnie nie przerzuci, ale taki jest sport. Ja bardzo się cieszę, że zdobyłam brązowy medal. Gdyby ktoś przed zawodami dawał mi brązowy medal, to wzięłabym go w ciemno. Konkurs był wyrównany, poziom był wysoki. Cieszę się, że Anita zdobyła złoto, ja zdobyłam brąz i to były świetne zawody - relacjonowała Kopron.
"Byłam gotowa na każdą możliwość"
Podczas igrzysk olimpijskich w Tokio zawodnicy muszą mierzyć się z upałami oraz wysoką wilgotnością powietrza. Mimo tego, że konkurs rzutu młotem odbywał się wieczorem, to temperatura oscylowała około 28 stopni Celsjusza.
ZOBACZ: Tokio 2020. Polscy siatkarze przegrali w ćwierćfinale igrzysk olimpijskich
- Jest bardzo ciężko. Chylę czoła biegaczom, którzy muszą się zmagać z taką temperaturą. Nam też jest ciężko, jednak my możemy schować się w cieniu. Myślę, że każdy wiedział jakie tutaj są warunki. Specjalnie przyjechaliśmy tutaj na obóz, aby się zaaklimatyzować. Jeżeli ma się jasno określony cel, to nawet jeśli jest taka ciężka pogoda to człowiek do niego dąży - powiedziała brązowa medalistka.
Tomasz Lejman zapytał Malwinę Kopron o to jak istotna podczas najważniejszych zawodów jest sfera mentalna.
- Praca z psychologiem jest bardzo ważna. Ja miałam przepracowany każdy start, byłam gotowa na każdą możliwość. Może nie byłam przygotowana na to, że w pierwszym rzucie pęknie mi rączka (śmiech). Nawet jakbym spaliła dwie próby, nawet jakby była burza, ja byłam genialnie przygotowana, wiedziałam po co tutaj przyjechałam, byłam skoncentrowana do ostatniej kolejki - dodała.
WIDEO: Rozmowa z Malwina Kopron
Sama założyła medal
Ze względu na pandemiczne obostrzenia zawodniczki podczas ceremonii medalowej same zakładają medale na szyje. Jak przyznała Malwina Kopron taka sytuacja spotkała ją po raz drugi w karierze.
ZOBACZ: Tokio 2020. Agnieszka Skrzypulec i Jolanta Ogar zdobyły srebrny medal w żeglarstwie
- Było inaczej. To jednak jest medal igrzysk olimpijskich więc cieszę się, że nawet sama mogłam go założyć. Brakuje kibiców, nie ma tej euforii. Zawsze ludzie klaszczą, krzyczą - tutaj tego nie ma, jest cisza. Dochodzą mnie wiadomości z Polski, wiem, że tam była gigantyczna euforia. Ja cieszę się, że te igrzyska odbyły się w czasie pandemii, mimo, że to tak wygląda.
- Po powrocie czeka mnie kilka dni odpoczynku. Potem czekają mnie jeszcze dwa starty, więc trzeba będzie jeszcze potrenować. We wrześniu przyjdzie czas na wakacje ze znajomymi.
Czytaj więcej