Donald Tusk o założeniach Polskiego Ładu dotyczących samorządów: grabież pieniędzy
PiS chce jeszcze bardziej scentralizować władzę tak, by decyzje dotyczące spraw lokalnych zapadały na Nowogrodzkiej, a pieniądze mieszkańców zostały w gigantycznej skali zabrane przez PiS; to jest po prostu grabież pieniędzy ludzi, to nie do zaakceptowania - powiedział w środę lider PO Donald Tusk.
Tusk spotkał się w środę w Nakle nad Notecią z samorządowcami z woj. kujawsko-pomorskiego. Podczas briefingu odpowiedział m.in. na pytanie o planowane podwyżki dla najważniejszych osób w państwie, parlamentarzystów i samorządowców.
ZOBACZ: Premier Morawiecki zdymisjonował wiceminister rozwoju Annę Kornecką
Ocenił skalę tych podwyżek jako "radykalną". "Rozmawiałem na ten temat długo z Platformą, wyraziłem jednoznaczny pogląd. To nie są łatwe sytuacje, każdy lubi więcej zarabiać, ale jest rzeczą oczywistą, że z punktu widzenia właściwie każdego obywatela, to chyba jednak nie jest pierwsza potrzeba, szczególnie w sytuacji, w której propozycje rządu, w czasie, kiedy mamy tak dużo możliwości finansowych, które dają Fundusze Europejskie, te propozycje rządu też są coraz bardziej widoczniejsze - z wielką stratą dla mieszkańców samorządów, dla przedsiębiorców, dla ludzi z inicjatywą, dla ludzi pracujących" - mówił lider PO.
Radykalne podwyżki
Jak dodał, w tym samym momencie PiS i premier Mateusz Morawiecki proponują "radykalne podwyżki dla władzy i bardzo kontrowersyjne, związane z podwyższaniem podatków, składki zdrowotnej, decyzje, które na przykład bardzo dotkliwie odczują mieszkańcy samorządów".
Mówił, że samorządy oceniają straty samorządu lokalnego związane z Polskim Ładem na 140 mld zł. Ocenił, że w tej sytuacji przygotowywanie podwyżek wydaje mu się bardzo niestosowne i dlatego - podkreślał - wraz z posłami z KO zdecydowali o zgłoszeniu projektu ustawy, która ma zablokować te podwyżki.
ZOBACZ: Polski Ład. Posłanka Lewicy Paulina Matysiak: trzeba się cieszyć z niektórych jego rozwiązań
Tusk powiedział, że jest przekonany iż "w sytuacji pandemicznej, gdy tylu ludzi straciło, podnoszone są podatki, a inflacja przekracza granice bezpieczeństwa, z tego samego powodu nie proponowałby podwyżek dla władzy jako takiej".
Lider PO był też pytany przez TVP Info jak ocenia płace polskich polityków na tle płac polityków europejskich. Odpowiedział, że "jest dość dobrze zorientowany w kolejnej kampanii nienawiści". Podkreślił, że nie zna polityka europejskiego, "który by tyle pieniędzy dostał od władzy, co kolega organizujący między innymi te kampanie nienawiści w telewizji rządowej". - Zajrzyjcie do własnego ogródka, tam naprawdę bardzo cuchnie - dodał.
- Dla mnie głos polskiego samorządu jest absolutnie bezcenny, ponieważ samorząd to nie jest jakaś partia polityczna. O mnie moi oponenci mogą myśleć: "atakuje PiS, bo jest szefem Platformy. Natomiast głos środowisk samorządowych, niezależnie od przynależności partyjnych, jest dość jednoznaczny. I trudno, by był inny" - mówił Tusk.
"To jest grabież pieniędzy ludzi"
PiS - stwierdził lider PO - "chce jeszcze bardziej scentralizować władzę, chce, żeby decyzje dotyczące spraw lokalnych - mieszkańców naszych gmin, powiatów - żeby te decyzje zapadały na Nowogrodzkiej i w głowie prezesa (PiS, Jarosława) Kaczyńskiego i żeby pieniądze mieszkańców zostały w gigantycznej skali zabrane przez PiS".
ZOBACZ: Jarosław Gowin: podatkowy Polski Ład uderza w miliony Polaków
Ocenił, że w tej sytuacji rząd może tymi pieniędzmi mieszkańców samorządów "obdzielać lojalnych, posłusznych wobec PiS i prezesa Kaczyńskiego". - To jest nie do zaakceptowania nie tylko dlatego, że PiS źle rządzi, ale to jest rujnujące dla samorządu jako takiego. I to jest po prostu grabież pieniędzy ludzi - powiedział Tusk.
"Trzeba wywierać presję na rząd"
Podkreślał, że samorząd nie ma swoich pieniędzy - tak jak i rząd ich nie ma - tylko dysponuje pieniędzmi mieszkańców. - I gigantyczna kwota ma zniknąć z kieszeni mieszkańców, bo tak sobie wyobraził prezes Kaczyński czy premier Morawiecki - stwierdził.
Tusk mówił, że kwestia rozwiązań zawartych w Polskim Ładzie była "centralną kwestią" jego spotkania z samorządowcami. - Trzeba wywierać presję na rząd, w parlamencie, w rozmowach samorządu z władzami, presje publiczna, presję w mediach, bo jest w interesie publicznym aby rząd zmienił stanowisko i oddał to, co samorządom i ich mieszkańcom się należy, żeby nie zawłaszczał coraz większych przestrzeni - mówił.
ZOBACZ: Minister zdrowia Adam Niedzielski: 80 proc. zakażeń koronawirusem to wariant Delta
Podkreślał, że on sam i sama PO "nie da rady" wywrzeć skutecznej presji, ale - zaznaczał - jeśli będą umieli organizować wokół tej sprawy ludzi i środowiska, to jego zdaniem jest szansa, że rząd, jeśli nie ustąpi "ze wszystkich złych pomysłów", to choć część ich naprawi, i "chociaż trochę tych decyzji i pieniędzy zostanie na dole u ludzi".
"Upolitycznienie kościoła robi krzywdę wiernym"
Tusk mówił na spotkaniu z mieszkańcami Nakła, że w Polsce duża część Kościoła zamieniła się w część partii politycznej. Dodał, że na wsiach wpływ Kościoła na decyzje polityczne jest większy niż w miastach.
"W tej chwili nie wiem, co z tym zrobić, bardzo bym chciał znaleźć partnerów też po stronie kościelnej, bo uważam - i to mówię z przekonaniem - że PiS w jakimś sensie tak angażując Kościół po jednej stornie barykady politycznej, tak bardzo upolityczniając Kościół, robi wielką krzywdę wszystkim wiernym" - powiedział Tusk.
"Chcę chodzić do kościoła, w którym nie chcę słuchać powtórki z przemówienia Kaczyńskiego" - dodał lider PO. Mówił, że nie chce słuchać "jakichś antysemickich" wypowiedzi czy fobii.
Tusk podkreślił, że jest katolikiem i w czasach PRL-u znajdował w Kościele oparcie dla wolnościowego myślenia. "Myśmy się uczyli w jakimś sensie w Kościele można powiedzieć, jeśli to słowo nie brzmi zbyt strasznie, liberalizmu, szacunku dla innej osoby, tolerancji, wolności. Ja to dokładnie pamiętam, księża mnie tego uczyli, gdzie to wyparowało" - powiedział Tusk.
Tusk: immunitet chroni Banasia przed atakami władzy
Zdaniem lidera PO, Banasia "powinno się traktować jak politycznego świadka koronnego". - Nie myśmy go wybierali na szefa NIK. Co więcej, opozycja i wolne media, jeszcze było wtedy trochę więcej tych wolnych mediów, kiedy pan Banaś zostawał prezesem NIK, uprzedzały rządzących i większość PiS-owską, że to nie jest najtrafniejsza kandydatura - powiedział Tusk.
- Więc, jeśli będziemy chronić pana Banasia przez odebraniem mu immunitetu, to nie dlatego, że jest bohaterem naszych snów, ale dlatego że jest de facto politycznym świadkiem koronnym. Chce zeznawać w sprawie działań i zeznaje publicznie w sprawie działań takiej, można powiedzieć w cudzysłowie, "politycznej mafii", której kiedyś był w jakimś sensie uczestnikiem - kontynuował lider PO. Jego zdaniem "do tego potrzebna jest po prostu ochrona, tak jak w przypadku każdego świadka koronnego".
ZOBACZ: Brzesk. Wywrócił się ciągnik z obornikiem. 8-latek został zabrany śmigłowcem LPR do szpitala
Tusk zauważył, że immunitet "nie jest po to, by ludzie czuli się bezkarni czy bezpieczni, politycy, prezes NIK, posłowie, tylko (po to) żeby władza nie mogła atakować polityka, który im podpadł, wykorzystując policję czy prokuraturę".
- Immunitet w przypadku pana Banasia ma właśnie sens - chroni go przed atakami władzy, która boi się prawdy, jaką prezes NIK ma do powiedzenia o tej władzy. Dlatego będę z pełnym przekonaniem rekomendował ochronę politycznego świadka koronnego Banasia - oświadczył Tusk.
Czytaj więcej