Tokio 2020. Polscy siatkarze przegrali w ćwierćfinale igrzysk olimpijskich
Polscy siatkarze przegrali z Francją 2:3 (25:21, 22:25, 25:21, 21:25, 9:15) w ćwierćfinale turnieju olimpijskiego w Tokio i odpadli z dalszej rywalizacji. Po raz piąty z rzędu biało-czerwoni zakończyli zmagania na igrzyskach na tym etapie. Rywalami Francuzów w półfinale będą Argentyńczycy.
Nad biało-czerwonymi od igrzysk w Atenach (2004) ciąży ćwierćfinałowa klątwa. Wówczas reprezentacja prowadzona przez Stanisława Gościniaka w walce o półfinał przegrała z Brazylią 0:3.
Polacy jednak dopiero wkraczali na światowe salony, dwa lata później wywalczyli wicemistrzostwo świata, więc do Pekinu lecieli już jako jeden z faworytów. W stolicy Chin biało-czerwoni jednak zwiedli. W meczu o wejście do półfinału podopieczni Raula Lozano zostali pokonani przez Włochów po niezwykle dramatycznym spotkaniu, przegranym w tie-breaku 15:17.
ZOBACZ: Tokio 2020. Szwecja przyznaje premie 6 euro za złoty medal w igrzyskach
Cztery lata później w Londynie w ćwierćfinale lepsi okazali się późniejsi mistrzowie olimpijscy Rosjanie. W 2016 roku w Rio de Janiero naszymi "katami" zostali Amerykanie, którzy wygrali batalię o półfinał z drużyną prowadzoną przez Stephane'a Antigę.
Klątwa miała zostać przełamana w Tokio, jednak kolejny raz się nie udało - Polacy po porażce z Francją nie zagrają o medale igrzysk olimpijskich.
Otwarcie meczu w wykonaniu Polaków było bardzo dobre. Od stanu 9:8 przejęli inicjatywę, Bartosz Kurek na zmianę z Wilfredo Leonem pozbawiali złudzeń rywali. Przy prowadzeniu 18:12, coś jednak zacięło się w grze polskiego zespołu. Trener "Trójkolorowych" Laurent Tillie dokonał trzech zmian, a wprowadzenie na zagrywkę Antoine Brizarda okazało się dobrym posunięciem.
Przewaga Polaków zmalała do jednego "oczka", ale Brizard w końcu zepsuł serwis. To pozwoliło odzyskać rytm biało-czerwonym, którzy szybko odzyskali kilkupunktową przewagę.
Tillie zostawił jednak na boisku zmienników, którzy odmienili przebieg meczu i w kolejnych setach Francuzi znacznie wyżej zawiesili poprzeczkę. W polskiej drużynie gra w ataku opierała się niemal wyłącznie na dwóch zawodnikach - Kurku i Leonie, czasami ze środka zaatakował Mateusz Bieniek. Z kolei Michał Kubiak miał duże kłopoty z finalizowaniem akcji i w drugim secie został zmieniony przez Aleksandra Śliwkę. On jednak też niewiele pomógł w ofensywie.
Francuzi coraz lepiej czytali grę Polaków, a w składzie mieli też swoje "armaty" w postaci Jeana Patry i Earvina N'Gapetha. Podopieczni Heynena niemal przez cały czas gonili rywali i doprowadzili do wyrównania (20:20). W końcówce Kurek został zablokowany, a po chwili uderzył w aut i było 1:1.
Koszmar w tie-breaku
W kolejnej partii znów inicjatywę przejęli mistrzowie świata, ale wciąż brakowało mocnej zagrywki, która w ostatnich meczach grupowych była kopalnią punktów. Brakowało też skutecznego bloku, Polacy tylko czterokrotnie zatrzymywali w ten sposób ataki rywala.
Mimo to, Polacy popisali się udanym finiszem. Po dwóch udanych akcjach Bieńka było 22:18, a w decydujących momentach nie pomylił się Leon.
Do połowy czwartej partii wynik był sprawą otwartą, ale widać było, że Polakom coraz trudniej było zdobywać punkty. "Trójkolorowi" zaczęli grać na coraz większym luzie i pewnie w ataku. W końcówce N'Gapethowi i Patry'emu nie zadrżała ręka i wygrali 25:21.
ZOBACZ: Tokio 2020. Australijka Jess Fox użyła prezerwatywy do naprawy kajaka. Zdobyła brąz
W tie-breaku pojedynek był już dość jednostronny. Francuzi objęli czteropunktowe prowadzenie (6:2), Heynen szybko reagował, poprosił o czas, ale to nic nie zmieniło. N'Gapeth kończył niemal każdą piłkę, a przy stanie 12:7 Polacy zwiesili głowy.
Francuzi w półfinale igrzysk w Tokio zmierzą się z Argentyną, która pokonała Włochy 3:2.
W drugim półfinale Rosyjski Komitet Olimpijski zmierzy się Brazylią. Rosjanie wygrali z Kanadą 3:0, a Brazylijczycy z Japonią także 3:0.
Czytaj więcej