Burze nad Polską. Pogoda nie oszczędza mieszkańców Nowego Sącza
Polska
Powódź w Nowym Sączu
Potężna nawałnica znów przeszła nad Nowym Sączem (małopolskie). To spełnienie najczarniejszych obaw powodzian, którzy nie pozbierali się jeszcze po ulewach sprzed kilkunastu dni. Ulicami miasta przeszły wtedy dwie powodzie zostawiając po sobie ogromne zniszczenia i strach. Jak sobie dziś radzą? O tym w "Raporcie".
Mieszkańcy Nowego Sącza wciąż liczą straty i sprzątają po ostatniej powodzi. Odwiedzamy rodziny przy ul. Barskiej, które mieszkają tuż obok potoku Naścieszówka. Strumień, kiedy intensywnie pada, wzbiera, wylewa i podtapia najbliższej położone domy.
"To jest zdradliwa rzeka"
- To jest mały potoczek "niewinny", który niestety zamienia się w zdradliwą rzekę wywołującą powódź - mówi reporterce "Raportu" Andrzej Szczurek, mieszkaniec Nowego Sącza, poszkodowany w powodzi.
- Wszędzie była woda, wysprzątaliśmy, bo na co mamy czekać, jak to wszystko kałem śmierdzi. Teraz, gdzie coś ruszę, to wszystko jeden smród i kał - dodaje Grażyna Szczurek.
Teraz przyszedł czas sprzątania i liczenia strat. Wzdłuż całej ulicy spotykamy mieszkańców, którzy czyszczą płoty, garaże, usuwają szlam, który naniosła woda. Wraz z garażami zalane są samochody.
Wideo: materiał "Raportu" o zalanym Nowym Sączu
- Z minuty na minutę to po pas woda była. Małżeństwo z dwójką dzieci było z Bobowej, auto im przestało palić, to je zostawili i stanęli tu przed domem, ja już zamknęłam, żeby mi się nie wlało. A oni stanęli, pytają, gdzie mamy uciekać z tymi dziećmi, ja mówię no nie macie gdzie, z góry woda, tu woda. Otworzyłam drzwi, woda mi się wlała, ale ich uratowałam - opowiada nam Grażyna Szczurek.
20 lat spokoju
To nie jest pierwsza powódź w tym regionie. Mieszkańcy doskonale pamiętają wielką wodę z 2001 roku.
- Oknami nam się wlało... Piątka dzieci w szkole, dwoje niemowlaczków i to znowu człowieka spotkało... to jest horror - mówi Grażyna Szczurek.
- Każdy deszcz, każda burza, taki dziwny był zwyczaj w naszym domu, że wychodziło się do okna i sprawdzało czy się woda nie wylewa. Przez 15 lat ostatnich nam się udawało, teraz zalała nas woda z potoku Naścieszówka. I właśnie to jest to, że jak się zdarzyło raz po 20 latach, za dwa dni zdarzyło się drugi raz i nie wiemy co nas czeka w najbliższych dniach. 20 lat teraz spokoju z tym, niestety po ostatnich wydarzeniach znowu schiza wraca. Zaczyna padać deszcz i znowu sprawdzamy, czy nic się nie dzieje na zewnątrz - opowiada Piotr Mróz, poszkodowany w powodzi.
- Ja jestem do tego przyzwyczajona już przez lata. W ogóle tylko troszkę zagrzmiało i troszeczkę tylko polało i nagle przychodzi wielka woda. Ale co zrobić, tak musi być... - mówi Maria Habel, mieszkanka.
Czytaj więcej