"Interwencja": lekarz stwierdził, że ciąża zagraża jej życiu. Kobieta urodziła zdrowe dziecko
Lekarz przychodni w Gnieźnie stwierdził u 43-letniej pani Katarzyny ciążę pozamaciczną, która zagraża jej życiu. Kobieta była przekonana, że musi natychmiast dokonać aborcji, bo ryzykuje własnym życiem. Okazało się, że ginekolog popełnił błąd. Materiał "Interwencji".
Pani Katarzyna ma 43 lata i mieszka w Gnieźnie. Kobieta ma czworo dzieci z poprzedniego małżeństwa – dwoje już pełnoletnich. Cztery lata temu związała się z panem Leszkiem, z którym pragnęli mieć wspólne dziecko.
- W zeszłym roku, 2 września zrobiłam sobie test ciążowy, który wyszedł pozytywny. Z mężem planowaliśmy ślub na październik i to tak jakby był prezent dla nas – wspomniała w rozmowie z "Interwencją" Katarzyna Markiewicz.
ZOBACZ: Urodziła dziecko w samolocie. "Nie wiedziałam, że jestem w ciąży"
- Byłem szczęśliwy, cały w skowronkach. To była chyba najlepsza wiadomość w moim życiu. Ja nie mam swojego dziecka i z żoną chcieliśmy mieć wspólne, by było najmłodsze, takie najbardziej kochane – powiedział Leszek Markiewicz.
"To musi być na już zrobione, bo mogę dostać krwotoku wewnętrznego"
Radość przerwała wizyta w jednej z przychodni w Gnieźnie. Lekarz zrobił USG i orzekł ciążę pozamaciczną.
- Nastraszył mnie trochę, bo stwierdził, że to musi być na już zrobione, bo mogę dostać krwotoku wewnętrznego, że to jest niebezpieczne - przyznała Katarzyna Markiewicz.
WIDEO: materiał "Interwencji"
- W tym USG pojawiło się podejrzenie ciąży pozamacicznej i lekarz, w sposób trochę taki nieznoszący sprzeciwu, tak kategorycznie, skierował panią do szpitala. Myślę, że niefortunnie twierdząc, że musi być poddana szybkiemu zabiegowi, który będzie polegał na usunięciu tej ciąży ponieważ zagraża to jej zdrowiu i życiu - powiedział Mateusz Hen, zastępca dyrektora ds. medycznych szpitala w Gnieźnie.
Kobieta nie mogła dojść do siebie przez wiele godzin. Postanowiła jednak, że na drugi dzień uda się do innego lekarza, aby zweryfikować tę diagnozę.
- Wybłagaliśmy u niego wizytę w trybie natychmiastowym, to była wizyta prywatna. Zgodził się przyjąć i pojechaliśmy - powiedział Leszek Markiewicz.
- Był w szoku że w ogóle taka diagnoza. Stwierdził, że z ciążą jest wszystko OK – dodała Katarzyna Markiewicz.
"Gdyby nie moja przezorność, Lenki mogłoby nie być"
Okazało się, że ciąża rozwija się prawidłowo. Pani Katarzyna nosiła pod sercem dziecko przez 35 tygodni. Dziewczynka urodziła się dokładnie 14 kwietnia. Lenka jest zdrowym i radosnym dzieckiem.
Pani Katarzyna ma żal do lekarza, że tak pochopnie postawił diagnozę. Kobieta uważa, że gdyby nie jej przezorność, Lenki mogłoby nie być. Z tym nie zgadza się lekarz.
- Nie było słowa, że będzie natychmiast operowana. Z pewnością pytała, co dalej. Być może było w perspektywie mówione, że jeżeli się potwierdzi tą ciążę pozamaciczna, to konieczne jest operowanie tego, ale nie w ciągu 5 minut, tylko taka obserwacja jest kilkudniowa – stwierdził ginekolog w rozmowie z "Interwencją".
- On mi dał jasno i wyraźnie do zrozumienia, że kieruje mnie na zabieg i tyle, nie wyjaśnił mi nic. Kompletnie. A ja nie muszę tego wiedzieć, nie wiedziałabym, że usunęłam zdrowe dziecko. Nie walczę o żadne pieniądze, ale o to, żeby ten człowiek przestał leczyć, żeby nigdy w życiu, żadna kobieta nie musiała przeżywać tego co ja - stwierdziła pani Katarzyna.
Czytaj więcej