Interwencja: Szokujące sceny na stacji paliw. Zaatakował niepełnosprawnego chłopca

Polska
Interwencja: Szokujące sceny na stacji paliw. Zaatakował niepełnosprawnego chłopca
Interwencja
"Mikołaj nie mógł się obronić, nie mógł wstać. To jest karygodne, że bije się osobę, młodszą, widocznie niepełnosprawną"

Szokujące sceny na jednej ze stacji benzynowych w Krakowie. Mężczyzna wysiadł z samochodu, wyzywał i dwukrotnie uderzył w twarz niepełnosprawnego, 13-letniego chłopca. Ten siedział spokojnie na krześle, czekając na auto zastępcze. Jego mama była w toalecie. Materiał Interwencji.

Pani Aleksandra z dwoma synami mieszka pod Warszawą. Starszy, 13-letni Mikołaj od urodzenia jest niepełnosprawny. Ma problemy z poruszaniem, bardzo często korzysta z wózka inwalidzkiego. W lutym, w szpitalu Uniwersytetu Jagiellońskiego w Zakopanem przeszedł skomplikowaną operację. Po niej przez 3 miesiące leżał w gipsie.

"Zachowywał się jak pijany"

- To była operacja ortopedyczna. Na jednej nodze miał wydłużane ścięgna, bo ma duże przykurcze. Z powodu choroby ma postępujący zanik mięśni. W prawej to była operacja na tkankach kostnych – opowiada Aleksandra Jankowska, mama Mikołaja.

 

Od tego czasu Mikołaj musi, co dwa tygodnie, jeździć pod Tatry na kontrolę. 20 czerwca, podczas jednej z takich podroży, mamie chłopca zepsuł się samochód. Kobieta zjechała na stację paliw przy ulicy Zakopiańskiej w Krakowie.

 

- Samochód nasz został zabrany i przenieśliśmy się na stację benzynową, czekając na auto zastępcze. Niestety na stacji nie było ani jednej ławki, żadnego siedzenia, więc pracownik stacji wyniósł krzesło na zewnątrz – wspomina pani Aleksandra.

 

ZOBACZ: Tetrus, wózkers, mąż i ojciec. "Poznaję świat jak dziecko"

 

Kiedy kobieta poszła do toalety, na kilka minut zostawiła Mikołaja samego. Wówczas na stację podjechało jasne BMW. Zaparkowało tuż obok siedzącego spokojnie 13-letniego, niepełnosprawnego chłopca. Z samochodu wysiadł agresywny pasażer i bez powodu zaatakował go.  

 

- Podszedł, a Mikołaj mu tarasował przejście, on zachowywał się jak pijany. W niewybrednych słowach kazał mu się wynosić. Jak zobaczył, że nie wstaje, to uderzył. Jak znów nie wstał, to ponownie uderzył – relacjonuje pani Aleksandra.

 

- Siedziałem spokojnie na krześle i grałem na telefonie. Nagle podszedł pan i mnie walną, wyklinał do mnie, obrażał mnie. Kazał mi się wynosić, potem znowu wyklinał i znowu mnie walną. I powiedział, że jak wróci, to ma mnie tu nie być. Bolało i potem miałem ślady jeszcze przez kilka dni – mówi Mikołaj.

 

- Ten mężczyzna mógł go obejść, nie było żadnego powodu, żeby się denerwować. On chciał się wyładować. Najbardziej bulwersujące było to, że ten chłopiec nawet jakby chciał przystać na żądanie tego mężczyzny, to nie mógł tego zrobić. Żeby wstać, potrzebuje pomocy – zaznacz Jakub Hap, dziennikarz Faktów Jasielskich. 

"To jest niepełnosprawne dziecko. Nie mógł się obronić"

Matka Mikołaja wezwała na stację policję. Okazało się, że agresorem okazał się mieszkaniec Jasła w województwie podkarpackim – Daniel U. Pobity Mikołaj cały czas ma traumę i boi się o swoje bezpieczeństwo.

 

- Myślę, że trochę to przeżywam. Boje się być samemu po za domem – mówi.

 

- To jest niepełnosprawne dziecko. Mikołaj nie mógł się obronić, nie mógł wstać. To jest karygodne, że bije się osobę, młodszą, widocznie niepełnosprawną. Uderzenie jakiegokolwiek dziecka nie mieści się w głowie – komentuje pani Aleksandra.

 

ZOBACZ: Widziano ją w tramwaju i znaleziono czaszkę. Co stało się z panią Kingą?

 

W sprawie przez klika tygodni nic się nie działo. Matka pobitego chłopca nie miała od śledczych żadnych informacji. A Daniel U. do tej chwili nie został nawet przesłuchany. Dziś już wiemy, że agresywny mężczyzna nie uniknie odpowiedzialności.

 

- W związku z naruszeniem nietykalności cielesnej poszkodowany powinien wnieść prywatny akt oskarżenia do sądu, jednak przesłaliśmy zebrane materiały do prokuratury, która podjęła decyzję o ściąganiu tego przestępstwa z urzędu. Sprawcy za naruszenie nietykalności cielesnej grozi kara do roku pozbawienia wolności – informuje Sebastian Gleń z Komendy Wojewódzkiej Policji w Krakowie.

 

"Czy on ma dzieci?"

Udało nam się ustalić adres mężczyzny i pojechaliśmy do Jasła. Na podwórku stał zaparkowany samochód, ten sam, z którego na krakowskiej stacji paliw wyszedł Daniel U. Mimo że okna w całym domu były pootwierane, drzwi nam nikt nie otworzył.  A telefon mężczyzny był wyłączony.

 

 - Nie opuszcza mnie myśl, czy on ma dzieci? Czy ma dzieci w swoim otoczeniu? Bo jeśli tak, to nie chce wiedzieć, co dzieje się w tym domu. Jest bardzo agresywny, chciałabym, żeby został ukarany finansowo i zapłacił na rzecz maltretowanych dzieci – podsumowuje mama Mikołaja.

pgo / "Interwencja"
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie