Władysławowo: protest rybaków rekreacyjnych i Agrounii. Zablokowali drogę
Na spore utrudnienia natrafili podróżni, który chcieli wybrać się na Półwysep Helski. Od godz. 9 drogę blokowali rybacy rekreacyjni przy wsparciu rolników z AgroUnii. Protest dotyczył zakazu połowu dorsza, a także niewywiązania się rządu z obietnic rekompensat. Mimo że zakończył się wcześniej niż zaplanowano, kierowcy wciąż stoją w korku. Rozładowanie ruchu może jeszcze potrwać.
Demonstrujący zapowiedzieli, że ich protest będzie trwał do godz. 16, ale zakończyli go wcześniej, o godz. 14. Przez cały czas jego trwania przepuszczano jedynie samochody uprzywilejowanych służb, takie jak karetki pogotowia, radiowozy policyjne, czy pojazdy straży pożarnej oraz auta, którymi podróżują małe dzieci.
- W geście dobrej woli ze względu na trudną sytuację ludzi, kierowców, dzieci, pasażerów w samochodach kończymy blokadę o 14. – powiedział dziennikarzom Andrzej Antosik ze Sztabu Kryzysowego Armatorów Rybołówstwa.
ZOBACZ: Korki przed bramkami na A1. Kolejki w kierunku Łodzi
Rybak rekreacyjny z Władysławowa Aleksander Cichosz zapowiedział, że armatorzy zamierzają protestować, aż rząd spełni ich postulaty.
"Nie poddajemy się, będziemy protestować dalej"
- Nie poddajemy się, będziemy protestować dalej, cyklicznie, jak tylko rząd nie będzie z nami rozmawiał. Jeżeli rząd podejmie z nami rozmowy, to wszystko idzie załatwić, chcemy dojść do porozumienia – mówił armator.
Przed ogłoszeniem decyzji o skróceniu protestu doszło do kilku utarczek słownych między kierowcami, a demonstrującymi. Policjanci odgrodzili jednak obie grupy.
- Utrudnienia mogą potrwać jeszcze długo. Osoby, które nie dały rady wyjechać przed godz. 9 stoją do tej pory - przekazała reporterka Polsat News.
Blokada we Władysławowie drogi nr 216 oznaczała brak wjazdu i wyjazdu z Półwyspu Helskiego, nie ma bowiem innych tras, którymi były możliwe objazdy.
Wideo: Protest rybaków we Władysławowie
"Wystarczy jeden telefon"
- Chciałem przeprosić kierowców i społeczeństwo za utrudnienia, które wprowadzamy naszym protestem, ale proszę uwierzyć, że organizatorem tego protestu jest pan premier i rząd, nie my. I w każdej chwili może to odwołać. Wystarczy jeden telefon: "przyjeżdżajcie do Warszawy na spotkanie, na rozmowy". I automatycznie schodzimy z blokady. Ale ten rząd nie ma dobrej woli – mówił wcześniej na konferencji prasowej Andrzej Antosik ze Sztabu Kryzysowego Armatorów Rybołówstwa.
Głos zabrał też m.in. lider Agrounii Michał Kołodziejczak.
- Tym ludziom półtora roku temu zakazano ustawowo, za pomocą złych przepisów, pracować. Zainwestowali grube miliony w to, żeby stworzyć sobie miejsca pracy. Tutaj strajkują ludzie, którzy muszą raz na pięć lat robić przeglądy kutrów za kilkadziesiąt tysięcy złotych. W każdym miesiącu płacą ZUS i inne opłaty. To są zamknięte biznesy z wielomilionowym kapitałem. Dziś do 16. ta blokada będzie utrzymana, a takich po następnej niedzieli będzie w kraju więcej. Sprawy rolników ciągle są nierozwiązane – mówił Kołodziejczak.
Po konferencji prasowej protestujący zdecydowali się przepuścić samochody przez piętnaście minut.
To już trzecia manifestacja na lądzie armatorów rybołówstwa. Trzy tygodnie temu blokowali wjazdy do Łeby i Ustki, a dwa tygodnie temu drogę nr 216 we Władysławowie. Podczas tamtych protestów rybacy przechodzili przez przejście dla pieszych i co kilkanaście minut przepuszczali czekające pojazdy.
"Tragiczna sytuacja armatorów rybołówstwa rekreacyjnego"
"W związku z tragiczną sytuacją armatorów rybołówstwa rekreacyjnego postanowiliśmy przystąpić do wznowienia akcji protestacyjnych. Do dnia dzisiejszego podpisane porozumienie z ówczesnym Ministrem Gospodarki Morskiej Markiem Gróbarczykiem (podpisane 16 stycznia 2020 r.) nie zostało zrealizowane. We wszystkich polskich portach stoją statki, które już nie wrócą do zawodu. Morskie farmy wiatrowe na Bałtyku zabierają nam nasze jedyne łowiska, a zakaz połowu dorsza będzie przedłużony. Armatorzy podjęli decyzję o blokowaniu miejscowości nadmorskich od strony lądu, niech ta drastyczna forma zwróci uwagę rządu" - poinformował w komunikacie przesłanym mediom Sztab Kryzysowy Armatorów Rybołówstwa.
W maju ub.r. resort gospodarki morskiej i żeglugi śródlądowej poinformował, że ze względu na pandemię COVID-19 i związane z nią duże wydatki, na razie nie ma możliwości zwiększenia pomocy dla borykających się z problemami armatorów rekreacyjnych, którzy łowili dorsze. Podczas spotkania przedstawiciele ministerstwa potwierdzili, że na pomoc dla armatorów przeznaczonych zostanie 20 mln zł, co oznacza ok. 200 tys. zł wsparcia dla każdego armatora.
ZOBACZ: Ogromne ilości maseczek i rękawiczek w sieciach. Rybacy alarmują
Protestujący rybak rekreacyjny Waldemar Giżanowski z Portu Kołobrzeg powiedział, że proponowana przez resort kwota jest za mała i rekompensata dla branży rybaków rekreacyjnych powinna wynieść 70 mln zł.
Sejmowa komisja Gospodarki Morskiej i Żeglugi Śródlądowej przyjęła w piątek dezyderat opisujący problemy rybołówstwa rekreacyjnego i wzywający rząd do podjęcia dialogu.
"Polski rząd pozostawił nas oderwanych od jakiegokolwiek ministerstwa"
Dzień wcześniej przedstawiciele Sztabu Kryzysowego Armatorów Rybołówstwa przedstawili swoje postulaty podczas posiedzenia sejmowej komisji.
Jak powiedział w czwartek podczas posiedzenia komisji Andrzej Banaszczyk ze Sztabu Kryzysowego Rybołówstwa Rekreacyjnego mówił podczas obrad sejmowej komisji, że rząd "złamał wszystkie ustalenia porozumienia zawartego w 16 stycznia 2020 r." - Obecnie polski rząd pozostawił nas oderwanych od jakiegokolwiek ministerstwa. Nie jesteśmy przydzieleni ani do Ministerstwa Infrastruktury, ani do rybołówstwa (Ministerstwa Rolnictwa i Rozwoju Wsi). Ministerstwa te odsyłają nasze pisma między sobą, ukazując, że nie jesteśmy przynależni ani do jednego, ani do drugiego – stwierdził.
Dyrektor Departamentu Gospodarki Morskiej Ministerstwa Infrastruktury Mariola Chojnacka podkreśliła natomiast, że przedstawiciele Departamentu Rybołówstwa Ministerstwa Gospodarki Morskiej i Żeglugi Śródlądowej (zniesionego w październiku 2020 r.) "wielokrotnie spotykali się z właścicielami, armatorami jachtów komercyjnych. Dzięki temu można było oszacować straty, które ponoszą w związku z ograniczeniami wprowadzonymi w ramach walki z pandemią COVID-19".
Dodała, że wsparcie mogło wynieść maksymalnie 200 tys. zł na jeden jacht, a pomoc miała charakter interwencyjny "mający na celu wsparcie przedsiębiorców, którzy nie mogli kontynuować działalności w następstwie wystąpienia COVID-19".
Chojnacka poinformowała, że rozpatrzono 107 spraw, z czego 58 wniosków spełniło warunki przyznania wsparcia na łączną kwotę 14 mln zł. Wsparcie finansowe wynosiło od 200 do 600 tys. zł na jednego wnioskodawcę.
Komunikat magistratu
"Informujemy, że w dniu 24 lipca, w godz. 9-16 na ul. Starowiejskiej (na wysokości sklepu »Biedronka«) odbędzie się protest armatorów jednostek rybołówstwa rekreacyjnego, którego organizatorem jest Bałtyckie Stowarzyszenie Wędkarstwa Morskiego z siedzibą w Darłowie oraz Stowarzyszenie Armatorów Statków Rybołówstwa Rekreacyjnego SAJKS z Kołobrzegu. Protest ma charakter pokojowy, jednakże może spowodować spore utrudnienia w ruchu drogowym na DW 216" - poinformował w piątek władysławowski Urząd Miasta.
ZOBACZ: Protest Rolników na Mazurach. Na drodze obornik i taczka z kukłą Kaczyńskiego
Przedstawiciele Sztabu Kryzysowego Rybołówstwa Rekreacyjnego przekazali mediom informację, że podczas blokady drogi we Władysławowie mają być przepuszczane jedynie samochody służb, takie, jak np. karetki pogotowia, radiowozy policyjne, czy pojazdy straży pożarnej. Do protestu rybaków rekreacyjnych mają dołączyć rolnicy należący do AgroUnii.
Blokada drogi nr 216 we Władysławowie oznacza brak wjazdu i wyjazdu z Półwyspu Helskiego, nie ma bowiem innych tras, którymi byłyby możliwe objazdy.