Spotkanie senatorów KO z Donaldem Tuskiem: Polska stoi przed kluczowym momentem
Zgodziliśmy się z Donaldem Tuskiem, że Polska stoi przed kluczowym wyborem - albo będzie nadal w rodzinie cywilizowanych demokracji zachodu, czyli w UE, albo PiS nas z tej rodziny coraz bardziej wyprowadzał - powiedział szef klubu senackiego KO Marcin Bosacki po wtorkowym spotkaniu z liderem PO Donaldem Tuskiem.
Spotkanie przewodniczącego PO Donalda Tuska z senatorami Koalicji Obywatelskiej trwało około dwóch godzin. Po jego zakończeniu o jego przebiegu wypowiedział się szef klubu senackiego KO Marcin Bosacki.
ZOBACZ: Donald Tusk o "ruskim ładzie". "Trzeba bić na alarm"
- Spotkanie było takie, jak sobie wymarzyliśmy, bardzo robocze o bardzo wielu konkretnych sprawach, z taką jednoczącą nas myślą strategiczną, że Polska stoi przed kluczowym momentem i kluczowym wyborem - albo nadal będzie w rodzinie cywilizowanych demokracji zachodu, czyli w Unii Europejskiej, albo niestety z tej rodziny PiS nas będzie coraz mocniej wyprowadzał - powiedział Bosacki.
ZOBACZ: Wyrok TSUE. Apel Naczelnej Rady Adwokackiej
Rozmowa, jak dodał, była też o tym "jak wygrać wybory i jak pozbawić tę najgorszą władzę od 1989 roku rządów i jaka ma być w tym rola Senatu i senatorów KO". "To było bardzo konkretne i robocze spotkanie, ale bez celebrowania czegokolwiek" - powiedział Bosacki.
"Bardzo bym chciał, żeby stanowisko UE wpłynęło wreszcie na twarde głowy w PiS"
KE zagroziła we wtorek Polsce sankcjami finansowymi za ewentualne niewykonanie decyzji i wyroku Trybunału Sprawiedliwości UE dotyczącego Izby Dyscyplinarnej Sądu Najwyższego. Zwróciła się do Polski o potwierdzenie do 16 sierpnia, że zastosuje się ona do nich. "W przypadku niespełnienia tej prośby Komisja zwróci się do TSUE o nałożenie kary na Polskę" - ostrzegła KE.
ZOBACZ: Orban: Unia Europejska rozpadnie się, jeśli się nie rozszerzy
O ultimatum Komisji Tusk został zapytany we wtorek po spotkaniu ze senatorami Koalicji Obywatelskiej. Były premier przyznał, że jest sceptyczny jeśli chodzi o to, czy rząd zastosuje się do wyroków TSUE. - Nie sądzę, ponieważ widać najwyraźniej, że polski rząd, to znaczy nazywajmy rzeczy po imieniu - PiS-owski rząd, bo w tej sprawie działa wbrew polskiemu interesowi, nie chce odbudować tego elementarnego, nie tylko poczucia, ale ładu praworządności w Polsce - podkreślił lider Platformy.
"Spektakularny pojedynek"
Jak dodał, to nie jest "spektakularny pojedynek między Brukselą, Unią Europejską a Warszawą czy Polską". - To jest upór, który będzie nas kosztował bardzo wiele i nie mówię tutaj tylko o pieniądzach - upór, aby zdławić polską praworządność, niezależność sądów, łamiąc przy tym prawo - nie europejskie, ale naruszając naszą konstytucję - mówił Tusk.
- Mnie niespecjalnie podnieca taki pojedynek, taki mecz - czy TSUE będzie tutaj efektywniejsze, czy polski rząd się obroni przed atakami Brukseli. Nie gniewajcie się państwo, ale to jest absurd - stwierdził szef PO.
ZOBACZ: Komisja Europejska stawia Polsce ultimatum. Komentarze
Według niego "trzeba trzymać kciuki" za premiera Mateusza Morawieckiego, jego ministrów, posłów i senatorów PiS, "żeby wreszcie zrozumieli, że ten spór, który Unia Europejska toczy dzisiaj z PiS-owskim rządem jest w naszym interesie, polskich obywateli". "To nie jest jakaś polityczna zemsta czy polityczna bijatyka między Brukselą a Warszawą. W Unii Europejskiej, tak jak do niedawna w Polsce obowiązują, jak porównamy to z całym światem, najwyższe standardy praworządności. Unia Europejska jest między innymi od tego, także dla nas, Polaków, żeby pilnować tych standardów" - przekonywał Tusk.
"Ja bardzo bym chciał, żeby to coraz twardsze stanowisko, jakie instytucje europejskie przyjmują, wreszcie wpłynęło na te twarde głowy w rządzie PiS-owskim i żeby wreszcie przestali tę praworządność gwałcić. O to idzie bój" - zaznaczył lider PO.
"Rząd dokona analizy"
Do stanowiska Komisji Europejskiej ws. Izby Dyscyplinarnej SN odniósł się także rzecznik rządu.
"Polski rząd dokona analizy dokumentów przedstawionych przez KE. Polska, podobnie jak inne kraje UE, podkreśla konieczność przestrzegania przepisów unijnych traktatów. Określają one wprost, które kompetencje są przekazane UE, a które pozostają wyłącznymi kompetencjami krajów" - napisał na Twitterze Piotr Müller. "Warto podkreślić, że obowiązujące w Polsce rozwiązania prawne są podobne do tych istniejących w innych krajach UE. Podejmiemy właściwy dialog z KE wyjaśniając istotę różnicy zdań w tym zakresie" - dodał rzecznik rządu.
14 lipca Polska została zobowiązana do "natychmiastowego zawieszenia" stosowania przepisów krajowych odnoszących się do uprawnień Izby Dyscyplinarnej Sądu Najwyższego. Decyzję o zastosowaniu środków tymczasowych podjęła wiceprezes Trybunału Sprawiedliwości UE Rosario Silva de Lapuerta.
ZOBACZ: Müller: Podejmiemy właściwy dialog z KE wyjaśniając istotę różnicy zdań
Tego samego dnia polski Trybunał Konstytucyjny orzekł, że przepis traktatu unijnego, na podstawie którego Trybunał Sprawiedliwości UE zobowiązuje państwa członkowskie do stosowania środków tymczasowych w sprawie sądownictwa, jest niezgodny z Konstytucją RP. W uzasadnieniu wyroku TK wskazano, że UE nie może zastępować państw członkowskich w tworzeniu regulacji dotyczących ustroju sądów i gwarancji niezawisłości sędziów.
Następnego dnia - 15 lipca - TSUE wydał wyrok w innej, ale pokrewnej sprawie, orzekając, że system odpowiedzialności dyscyplinarnej sędziów w Polsce nie jest zgodny z prawem Unii oraz że Polska uchybiła swoim zobowiązaniom wynikającym z prawa UE.
Czytaj więcej