Holandia: Peter R. de Vries nie żyje. Dziennikarz został postrzelony w głowę
Znany holenderski dziennikarz Peter R. de Vries postrzelony w zeszłym tygodniu nie żyje - poinformowała stacja RTL. Informację przekazała rodzina mężczyzny.
RTL opublikowała oświadczenie rodziny zmarłego. "Peter walczył do końca. Nie był w stanie wygrać tej walki" - przekazali bliscy.
Jak czytamy w oświadczeniu dziennikarz odszedł w otoczeniu rodziny. Poproszono o uszanowanie ich prywatności.
"Peter żył zgodnie z zasadą: będąc na kolanach nie można być wolnym. Jesteśmy z niego naprawdę dumni, a jednocześnie zasmuceni".
ZOBACZ: Szwecja. Zatrzymano 17-latka podejrzanego o zastrzelenie policjanta
De Vries był popularnym reporterem specjalizującym się w sprawach kryminalnych. W przeszłości często komentował w mediach procesy znanych przestępców.
"Polak podejrzany"
W zeszłym tygodniu, we wtorek, do De Vriesa oddano pięć strzałów. Reporter został zaatakowany niedaleko studia telewizji RTL Boulevard w pobliżu popularnego placu Leidseplain w stolicy Niderlandów.
Policja w Amsterdamie poinformowała w zeszłą środę, że jednym z dwóch podejrzanych o atak jest Kamil E. W czwartek Holenderskie media podały informację, iż drugi z zatrzymanych, 21-letni Delano G. pochodzi z Antyli Holenderskich. Wcześniej pisano jedynie, że podchodzi on z Rotterdamu.
Śledztwo w sprawie zamachu jest prowadzone przez 20 detektywów - informuje "De Limburger". Gazeta, powołując się na swoje źródła w policji, przekazuje, że do dziennikarza strzelał Delano G. Polak miał być odpowiedzialny za kierowanie samochodem podczas ucieczki z miejsca zdarzenia.
To recydywista?
Obaj podejrzani zostali aresztowani we wtorek, niecałą godzinę po ataku na reportera. 35-letni Polak prowadził w niewielkiej wiosce Maurik jednoosobową firmę zajmującą się montażem.
ZOBACZ: Polak podejrzany o postrzelenie holenderskiego dziennikarza
Dziennik NRC informuje, że Kamil E. był poszukiwany listem gończym w Polsce za kradzieże i rabunki. Jest on określany jako "recydywista".
Oficer biura prasowego policji w Amsterdamie powiedział, że nie może potwierdzić, czy Kamil E. był poszukiwany w Holandii. - Dla dobra śledztwa obecnie nie udzielamy żadnych informacji na temat podejrzanych - przekazał.
Czytaj więcej