Afera mailowa. Michał Dworczyk: przekazałem premierowi gotowość rezygnacji ze stanowiska
Używałem skrzynki prywatnej do korespondencji również służbowej, ponieważ bardzo często jest tak, że decyzje stricte administracyjne powiązane są z decyzjami partyjnymi i bardzo trudno rozgraniczyć te obszary - mówił szef KPRM Michał Dworczyk. Jak przekazał, w dniu wybuchu afery mailowej poinformował szefa rządu o gotowości do ustąpienia ze stanowiska.
- W dniu ujawnienia ataku harekskiego przekazałem premierowi gotowość rezygnacji z zajmowanego przeze mnie stanowiska - mówił Dworczyk. Jak dodał, premier zapewnił go jednak, że "nie utracił zaufania". - Przekazał, że tego rodzaju działania byłby wpisaniem się w scenariusz atakujących - powiedział.
ZOBACZ: Cyberatak na maila Michała Dworczyka. Możliwy przebieg zdarzeń
Szef KPRM podkreślił, że "w Polsce i na całym świece rozmowy partyjne są prowadzone z prywatnych skrzynek".
Ujawniono jedenaście kont
Dworczyk mówił też o bezpieczeństwie korespondencji wysyłanych z prywatnych i państwowych serwerów. Zacytował stanowisko byłej dyrektor ds. cyberbezpieczeństwa w NATO, zdaniem której "nie jest kwestią, czy można włamać się na dane konto, ale o siły i środki w to zaangażowane".
- Przypomnę, że ostatnio ujawniono jedenaście kont na domenie sejmowej, (na które się włamano - red.). Wśród nich było moje konto - powiedział szef KPRM.
- Jeżeli ktoś jest zdeterminowany, to niezależnie od tego na jakiej domenie, zarejestrowana jest skrzynka, to jest w stanie przełamać zabezpieczenia - zapewniał Dworczyk.
"Mogę przeprosić za dyskomfort"
- Mogę państwa przeprosić za to, że wcześniej nie słyszeliście informacji - powiedział Dworczyk. - Rzeczywiście do momentu zebrania podstawowych informacji, przynajmniej tych, które można przekazać, nie chcieliśmy szerzej na ten temat informować, po to żeby się nie opierać na niesprawdzonych informacjach. Potrzebny był czas rzeczywiście do zebrania takich informacji - powiedział.
Zaznaczył zarazem, że w sprawie prowadzone jest śledztwo przez Prokuraturę Okręgową w Warszawie, a w jej imieniu prowadzi je ABW. Dodał, że on sam ma status osoby poszkodowanej w tym śledztwie.
- Mogę przeprosić za ten dyskomfort, zwłaszcza jeżeli zdarzyły się sytuacje, że kiedyś w sposób niedelikatny ktoś uniemożliwił dziennikarzowi zadanie pytania - dodał Dworczyk.
Szef KPRM pytany był też o powody odwołania płk Krzysztofa Gaja. Media informowały, że płk Gaj - który od trzech lat był doradcą do spraw wojskowych w kancelarii premiera - po wybuchu afery mailowej pożegnał się z rządową posadą.
- Pan pułkownik był delegowany z Ministerstwa Obrony Narodowej do pracy w KPRM. Ta delegacja została przez MON cofnięta - powiedział szef KPRM. Dopytywany, czy odwołanie płk Gaja nie jest potwierdzeniem prawdziwości maili, które były publikowane, Dworczyk powtórzył, że decyzje o delegowaniu bądź cofnięciu delegacji podejmuje MON.
"Słowo przeciwko słowu"
Szef KPRM został też zapytany, kto był autorem pomysłu wysłania wojska na ulice w czasie protestów organizowanych przez przez Strajk Kobiet - taki wątek pojawił się w jednym z maili publikowanych po ataku hakerskim na jego skrzynkę mailową.
- Nie będziemy się odnosić do pojedynczych materiałów, bo to jest jeden z celów atakującego: wprowadzanie dyskusji, słowo przeciwko słowu, tłumaczenia, co jest prawdziwe, co jest zmanipulowane, co jest całkowicie fałszywe. W związku z tym, do tego nie będziemy się odnosić - oświadczył Dworczyk.
Odpowiadając na kolejne pytania w tym temacie Dworczyk poinformował, że pełnomocnik rządu ds. cyberbezpieczeństwa Janusz Cieszyński w porozumieniu z szefem MSWiA Mariuszem Kamińskim opracowali pakiet różnego rodzaju rozwiązań, które mają poprawić ogólną ochronę w całej domenie rządowej, państwowej.
Dworczyk oświadczył też, że warto mówić o wnioskach na przyszłość. W tym kontekście wskazał, że będzie na pewno bardziej analizował i starał się rozgraniczyć wszędzie gdzie jest to możliwe obszar - z jednej strony partyjno-polityczny, z drugiej - urzędniczy.
"Warto zadbać o higienę rozgraniczenia"
Wcześniej Dworczyk stwierdził, że "bardzo często jest tak, że decyzje stricte administracyjne powiązane są z decyzjami politycznymi, partyjnymi" i "bardzo trudne do rozgraniczenia są te obszary". - Myślę, że nikt nie chciałby żeby z domeny KPRM czy innych ministerstw prowadzić stricte partyjną dyskusję. To byłoby niewłaściwe - mówił.
- Warto zadbać maksymalnie o higienę rozgraniczania tych obszarów, zawsze kiedy to jest możliwe - podkreślił szef KPRM.
Poinformował też, że "od kilku dni używa specjalnego klucza jako narzędzia, które ma gwarantować najwyższy stopień zabezpieczenia skrzynek mailowych".
Atak na ministra
Włamanie na skrzynkę miało miejsce na początku czerwca. Wówczas Michał Dworczyk oświadczył, że doszło hakerskiego ataku na konta jego oraz jego żony, w tym konta w mediach społecznościowych oraz skrzynki pocztowej.
Przekazał też, że sprawę badają służby. Od czas ataku, na jednym z kanałów w komunikatorze Telegram publikowane są treści maili rzekomo pochodzących ze skrzynki ministra. Nie wiadomo, czy maile są autentyczne.
Tajne posiedzenie
Pokłosiem ataku było zwołane na wniosek premiera tajne posiedzenie Sejmu, na którym posłowie wysłuchali informacji rządu ws. cyberbezpieczeństwa państwa oraz ataków na konta parlamentarzystów.
ZOBACZ: Włamania na maile resortu finansów USA. Senator: dostęp uzyskali rosyjscy hakerzy
"ABW i SKW ustaliły, że na liście celów przeprowadzonego przez grupę UNC1151 ataku socjotechnicznego znajdowało się co najmniej 4350 adresów e-mail należących do polskich obywateli lub funkcjonujących w polskich serwisach poczty elektronicznej. Służby dysponują informacjami świadczącymi o związkach agresorów z działaniami rosyjskich służb specjalnych" - przekazywał w komunikacie rzecznik ministra koordynatora służb specjalnych Stanisław Żaryn.
Żaryn poinformował, że na liście 4350 zaatakowanych adresów znajduje się ponad 100 kont, z których korzystają osoby pełniące funkcje publiczne - członkowie byłego i obecnego rządu, posłowie, senatorowie, samorządowcy.
Czytaj więcej