"Partyjna patologia". Posłowie masowo dorabiają w ministerstwach
Wewnętrzna walka PiS z nepotyzmem przykryła inną partyjną patologię. Parlamentarzyści koalicji masowo dorabiają w ministerstwach. Pobierają tam pensje i jednocześnie poselskie diety - podaje czwartkowa "Rzeczpospolita".
"Rz" pisze, że "uchwała sanacyjna PiS, która ma wyrzucić z posad w państwowych spółkach krewnych polityków, wywołała oburzenie w partii". "Po tym jak Krzysztof Sobolewski, którego żona zasiadała w trzech radach nadzorczych, został sekretarzem generalnym PiS, z funkcji w klubie zrezygnował na znak protestu senator Marek Martynowski" - przekazano.
ZOBACZ: Jarosław Kaczyński ponownie prezesem PiS. Został wybrany niemal jednogłośnie
Wskazano, że "kłótnię w obozie władzy wywołuje wprowadzona w uchwale sanacyjnej uznaniowość". "Posady mają zachować osoby, które zostały zatrudnione w strukturach spółek Skarbu Państwa ze względu na swoje kompetencje, doświadczenie zawodowe, w przypadku których doszło jednocześnie do »nadzwyczajnej sytuacji życiowej«. O wyjątkach ma decydować minister Jacek Sasin, któremu podlegają państwowe spółki. Ale czy zakaz obejmie także agencje oraz spółki córki państwowych koncernów? – zastanawiają się działacze PiS. Nie wiadomo" - pisze "Rz".
W gazecie napisano, że "zakaz pracy ma objąć dzieci, małżonków, rodzeństwo i rodziców parlamentarzystów – tyle że pajęczyna politycznych karier rozlewa się na dalszą rodzinę i znajomych".
"Mówimy o tysiącach działaczy"
O tym, że tak jest, otwarcie mówi senator PiS Jan Maria Jackowski. - Niektórzy działacze traktowali działalność publiczną nie jako mającą na celu dobro wspólne, ale jako płaszczyznę do polepszania sytuacji ekonomicznej swojej rodziny czy bliskich – mówi "Rz". I dodaje, że problem widać bardzo wyraźnie w samorządach. - Mówimy o tysiącach osób, które z rekomendacji PiS uzyskały mandat na różnych szczeblach samorządu i które potencjalnie mogą ulegać takiej pokusie – stwierdza.
ZOBACZ: Marek Martynowski rezygnuje z szefowania klubem PiS w Senacie. Mówi o nepotyzmie w partii
Jednak, jak pisze "Rzeczpospolita", "patologia władzy objawia się nie tylko w posadach dla rodzin". "Posłowie PiS masowo »zaciągają się« do pracy w rządzie jako wiceministrowie i pełnomocnicy, zachowując przy tym poselski mandat (i dodatkowo do pensji 30 tys. zł rocznej diety)" - podaje "Rz".
"Obecnie 79 posłów nie pobiera uposażenia za pracę – to m.in. rolnicy, przedsiębiorcy. Ale zdecydowana większość z nich to właśnie posłowie-ministrowie i pełnomocnicy rządu. Według wyliczeń »Rz« w nieco ponad 100-osobowym składzie rządu jest obecnie 56 posłów i trzech senatorów. Ten naciągany pomysł, który pozwala na pobieranie rządowej pensji i poselskiej diety, realizowali już poprzednicy, ale na mniejszą skalę. Gabinet Ewy Kopacz miał tylko 16 pełnomocników. W rządzie Mateusza Morawieckiego jest ich ponad 40" - zwraca uwagę gazeta.
Czytaj więcej