Próbowała zgasić znicz olimpijski. Pistoletem na wodę

Świat
Próbowała zgasić znicz olimpijski. Pistoletem na wodę
YouTube/usamica
Znicz nie zgasł, bo strumień wody został odbity przez pracownika ochrony, który osłonił płomień tarczą.

Przy pomocy pistoletu na wodę, 53-letnia Japonka próbowała zgasić znicz olimpijski. Kobieta przeprowadziła "atak", gdy sztafeta niosących go osób przebiegała przez Sinba Park w mieście Mito na wyspie Honsiu. "Jesteśmy przeciwni igrzyskom! Zatrzymaj Olimpiadę!" - krzyczała. Interweniowała policja.

Zdarzenie miało miejsce około godziny 19:40 w niedzielę 4 lipca, w momencie kiedy biegacz niosący pochodnię olimpijską zbliżał się do mety w Sinba Park.

 

ZOBACZ: Tokio 2020. Problemy Japonii przed igrzyskami. Czwarta fala pandemii i niskie tempo szczepień

 

Na opublikowanym nagraniu widać, stojącą na uboczu 53-letnią Kayoko Takahashi, trzymającą kolorowy pistolet na wodę.

 

 

W momencie, gdy 77-letni biegacz przebiegał obok kobiety, ona zaczęła strzelać wodą w kierunku płomienia, krzycząc: "Jesteśmy przeciwni igrzyskom! Zatrzymaj Olimpiadę!". Znicz nie zgasł, bo strumień wody został odbity przez pracownika ochrony, który osłonił płomień tarczą.

Przeciwna igrzyskom

Po chwili inny ochroniarz zatrzymał panią Takahashi do czasu przyjazdu policji. Kobieta powiedziała śledczym podczas przesłuchania, że protestowała przeciw mającym się odbyć w Tokio, podczas trwającej w Japonii pandemii koronawirusa, igrzyskom olimpijskim. Została zatrzymana za zakłócanie porządku.

 

ZOBACZ: Tokio. Igrzyska jednak bez kibiców? "Jesteśmy na to przygotowani"

 

Japońska opinia publiczna jest w znacznej mierze przeciwna igrzyskom, które z powodu pandemii zostały przełożone, z zeszłego na obecny na rok. Epidemia Covid-19 w Japonii nie była równie poważna, jak w wielu innych krajach - zanotowano około 14,8 tys. zgonów.

 

Istnieją jednak obawy, że kolejna fala może wybuchnąć wraz z rozpoczęciem się igrzysk olimpijskich, które startują 23 lipca. Znicz olimpijski ma przybyć do Tokio w najbliższy piątek.

Brak zaufania do szczepionek

Problemem jest również niskie tempo szczepień w kraju. Do tej pory w pełni zaszczepionych zostało 14 procent mieszkańców. Japończycy są nieufni w stosunku do nich, bo skandale ze skutkami ubocznymi w latach 70. i 80. - w tym śmierć kilkorga dzieci po szczepieniu na błonicę, krztusiec i tężec - podkopały zaufanie do szczepionek.

 

Z badań opinii publicznej wynika, że w Japonii jest ono jednym z najniższych na świecie. W 2015 roku w ankiecie czasopisma "Lancet" tylko niecałe 9 proc. Japończyków zdecydowanie zgodziło się, że szczepionki są bezpieczne, a niecałe 15 proc. - że są skuteczne.

 

ZOBACZ: Igrzyska olimpijskie w Tokio. Organizator imprezy obraził kobiety. Jest petycja za jego dymisją

 

Władze są też bardzo ostrożne w wydawaniu zezwoleń dla zagranicznych preparatów. Szczepionkę Pfizera zatwierdziły dopiero w połowie lutego – dwa miesiące później niż wiele innych krajów – po przeprowadzeniu dodatkowej, niewielkiej próby na Japończykach. Gdy szczepionka dostała zielone światło, jako pierwsi otrzymali ją pracownicy służby zdrowia w ramach kolejnego badania pod kątem ewentualnych skutków ubocznych.

rsr/bas / Mail Online
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie