Zamknięci, bez dostępu do toalety. Zatrważające praktyki w szpitalach psychiatrycznych
Do scen niczym z horrorów dochodziło w kilkunastu polskich placówkach, w których leczone są osoby cierpiące na choroby psychiatryczne. Pacjenci byli zamykani na kilka dni bez dostępu do toalet. Musieli załatwiać swoje potrzeby w koszach na śmieci. Rozmowa z rzecznikiem praw pacjenta Bartłomiejem Chmielowcem, Adamem Bodnarem oraz psycholożką i psychoterapeutką Agatą Woyciechowską.
- Mogli czuć się upokorzeni, upodleni, pozostawieni sami sobie - ocenia psycholog Agata Woyciechowska. Takie emocje mogły towarzyszyć pacjentom szpitali i oddziałów psychiatrycznych, którzy przez wiele godzin byli zamknięci w salach bez dostępu do toalety. Ustawiano im kosze na śmieci, do których mieli załatwiać swoje potrzeby fizjologiczne. Bez osłon, bez parawanów, bez intymności.
Kosze na śmieci
"Z kilku placówek z różnych miejsc Polski dotarły do nas informacje na temat zamykania pacjentów w salach. [...] Izolowani byli pacjenci zdrowi, chorzy oraz możliwie zakażeni. Pacjenci przebywali zamknięci w salach całe dnie, często nie mieli dostępu do toalety (prowizorycznie ustawiano im kosze na śmieci, które pełniły rolę przenośnych toalet)" - to fragment pochodzący z opublikowanego w czerwcu 2021 roku raportu z działań podejmowanych przez Departament ds. Zdrowia Psychicznego, w tym rzeczników praw pacjenta szpitala psychiatrycznego w 2020 roku.
Spośród skontrolowanych w grudniu zeszłego roku 48 szpitali i oddziałów psychiatrycznych w 13 doszło do skandalicznych praktyk. Pacjenci przez długie godziny nie mogli doprosić się o możliwość załatwienia swoich potrzeb fizjologicznych. W salach ustawiono im kosze na śmieci, które miały pełnić rolę przenośnych toalet.
ZOBACZ: Papież Franciszek po zabiegu chirurgicznym w klinice Gemelli
- Zdarzały się sytuacje, że toalety nie były zabezpieczone. Brakowało nawet parawanu czy pokrywek. Z uzyskanych informacji wiemy, że toalety były opróżniane z różną częstotliwością - czasem doraźnie, czasem co kilka godzin, co niestety skutkowało tym, że pacjenci zmuszeni byli do przebywania w jednej sali z często otwartymi prowizorycznymi toaletami - przekazał Interii Bartłomiej Chmielowiec, rzecznik praw pacjenta.
Ze względu na specyfikę placówek nie było też możliwości wietrzenia pomieszczeń, w których pacjenci byli zamykani.
W niektórych miejscach dostęp do toalety na korytarzu był możliwy raz lub dwa razy dziennie. Chorzy byli ignorowani, nie mieli możliwości swobodnego poruszania się po oddziale.
Czytaj więcej