Popandemiczne odrodzenie. Fach w ręku to prawdziwy skarb
Polska
Pandemia sprawiła, że wiele osób musiało się przekwalifikować. Na to, jak się okazuje, nigdy nie jest za późno. Ale ostatnie miesiące pokazały nam coś jeszcze - fach w ręku, to prawdziwy skarb. O popandemicznym odrodzeniu cechów rzemieślniczych w materiale dziennikarza "Raportu" Macieja Stopczyka.
Niełatwo jest znaleźć zakład zecerski na wrocławskim Nadodrzu, nawet posługując się stworzoną w tym celu mapą rzemiosła.
Maciej Zarański z wykształcenia m.in. politolog, pisarz, potrzebował 25 lat by znaleźć się w dawnej drukarni typograficznej. - Ukończyłem technikum poligraficzne w Nowej Rudzie. W 1992 roku była to ostatnia klasa zecersko-drukarska w całej Polsce - wyjaśnił.
- W 2017 roku pojawiła się możliwość zakupu jednej z maszyn, które tu widzimy. Po krótkich negocjacjach wykupiłem wszystkie maszyny - powiedział.
"Kelnerki zaczęły ostrzyć noże"
Zakład pana Maciej, to jeden z ostatnich tego typu zakładów w Polsce, a rzemiosło zecerskie uznawane jest za tzw. ginący zawód. Nowe technologie i druk komputerowy wyparły stary wykorzystujący ruchome czcionki.
Po sąsiedzku od kilku miesięcy działa punkt ostrzenia noży i innych narzędzi. Właściciel tez musiał wykazać się kreatywnością, gdy w czasie pandemii jego restauracja praktycznie stanęła w miejscu.
- Pandemia zmobilizowała mnie do szybkiego działania. Dzięki temu wszyscy zachowali miejsca pracy, bo kelnerki zaczęły ostrzyć noże - mówi Tomasz Hartman.
Zaostrzyć noże to nie problem, prawdziwe wyzwaniem jest zrobić to dobrze. - Robią to na szlifierkach wysokoobrotowych, gdzie pali się noże, rozhartowuje je - wyjaśnia pan Tomasz.
"Staram się łączyć stare z nowoczesnością"
Masowa produkcja obniżyła nasze wymagania dotyczące jakości, więc towary rzemieślnicze straciły swój największy atut.
- Rynek jest w tej chwili zalany chińszczyzną. Wszystko jest tanie, ale byle jakie i jednorazowe - uważa Lucyna Kolbusz, modystka.
Powracająca moda na wyroby unikatowe zderzyła się pustką, która pozostała po zakładach zamykanych w ostatnich latach.
- Czyni mnie to takim żywym obiektem muzealnym, bo oprowadzam też tutaj wycieczki. Staram się łączyć stare z nowoczesnością. Gramy tu czasami mikrokoncerty, drukarnia zmienia się w galerię sztuki. Traktuję to jako inwestycję długofalową. To jest biznes, który dopiero wstaje z kolan i uczy się chodzić - powiedział Maciej Zarański.
WIDEO: Zobacz program "Raport"
Do tego jednak potrzebna jest wiedza, którą coraz trudniej zdobyć. Młodzi też zamiast ryzykować, wolą postawić na pewniaka. Na przykład fryzjerstwo.
- Oprócz tego mamy dużo uczniów kształcących się na cukierników, mechaników samochodowych, a ostatnio modny stał się kucharz - wymienia Wiesław Filipiak z Zespołu Szkół Samochodowych nr. 5 we Wrocławiu.
Próżno więc wśród uczniów znaleźć kandydatów na tapicerów, ramiarzy a nawet piekarzy, których coraz częściej zastępują maszyny.
Można zarobić
Ale na wyrobach o wysokiej jakości można też zarobić. Jeden z najmłodszych cechów rzemieślniczych we Wrocławiu, to mechanicy motocyklowi.
- Projektujemy i budujemy motocykle na specjalne zamówienia, szyte na miarę - mówi Grzegorz Korczak z firmy Unikat.
Po te jedyne w swoim rodzaju jednoślady w kolejce ustawiają się klienci z całej Polski, Grecji, Japonii.
- Zawsze mi się marzyło, żeby kupować jedną rzecz, która będzie tak dobrze wykonana, żeby dbając o nią, można jej było używać do końca życia. Żeby nie musieć co dwa chodzić po sklepach i szukać jakiegoś zamiennika. Więc staramy się robić te motocykle w taki sposób, żeby one przetrwały kolejne pokolenia. Fajne jest to, że nasi klienci podchodzą do tego podobnie - mówi Grzegorz Koraczk.
Takim postawom sprzyjają zmieniające się trendy. Na świecie zmieniają się trendy. Na całym świecie coraz większą popularnością cieszy się strategia "zero waste" - co oznacza świadome podejście do konsumpcji.
- Tak naprawdę wszystko co już kupiliśmy powinno nam wystarczyć do końca życia. Trochę mniej byśmy zaśmiecali, trochę więcej pieniędzy zostałoby w kieszeni - uważa Tomasz Hartman.
To zysk dla wszystkich. - Co trzecia złotówka, która wpływa do budżetu, pochodzi właśnie od tych małych firm. I trzeba te mikrofirmy doceniać - uważa Zbigniew Ładziński, prezes Dolnośląskiej Izby Rzemieślniczej.
Czytaj więcej