Policjantka-agresorka. Wyzywa, bije i grozi sąsiadom
Mieszkańcy jednego z bloków w Warszawie czują się terroryzowani przez sąsiadkę - policjantkę. Kobieta potrafi obrzucić wyzwiskami, zaatakować, a nawet zdemolować sklep. W lutym agresorkę obezwładniał nawet dzielnicowy. Nie wiadomo, czy nadal jest ona policjantką, bo komenda odsyła dziennikarzy do prokuratury. Materiał "Interwencji".
Targówek - jedna z warszawskich dzielnic. Tu od kilku lat dzieją się rzeczy, z którymi nie mogą sobie poradzić sąsiedzi jednej kobiety. Zdesperowani i czujący coraz większe zagrożenie o własne życie, poprosili redakcję "Interwencji" o pomoc w nagłośnieniu sprawy.
- Dowiedzieliśmy się, że pani X jest policjantem. Nikt nie reagował, więc napisaliśmy do Komendy Głównej Policji. Daliśmy wszystkie nagrania, zdjęcia i wszystkie te zawiadomienia do wspólnoty mieszkaniowej, że sobie już nie umiemy poradzić – opowiadają "Interwencji" pan Robert i jego partnerka pani Marzena.
ZOBACZ: Opolskie. Policjant z zarzutami za znęcanie się nad partnerką
Para dostarczyła redakcji "Interwencji" kilka filmów, na których widać agresję i słychać wulgaryzmy ze strony policjantki. Na jednym z nich funkcjonariuszka kopie w drzwi ich mieszkania.
WIDEO: materiał "Interwencji"
- Na dole mamy sklep, mieszkamy na czwartym piętrze, a pani Agnieszka mieszka nad nami. Od momentu kiedy się wprowadziliśmy, w 2018 roku, to odczuliśmy to na własnej skórze. Była godzina pierwsza w nocy, słychać było trzaski, krzyki i szczekanie psa – opowiada pan Robert.
Mężczyzna opowiada, że zwrócił sąsiadce uwagę i poprosił, by się uspokoiła, bo dziecko nie może spać.
- W tym momencie poszło, nie wiem czy mogę przeklinać: sp***, k***, taka i taka – relacjonuje.
Pani Katarzyna wspomina inną sytuację. - Akurat mijaliśmy tę panią i moje dziecko powiedziało jej: dzień dobry. Ona nie odpowiedziała. Mój syn się zapytał: mamo, o co chodzi? Ja mówię: no to synku nie mów. Odwróciła się i tak: ty k***, szmato, sp***.
"Nie wsiadłem z nią do windy, bo bałem się o swoje życie"
- To jest kobieta o dwóch twarzach. Któregoś dnia stałem i czekałem na windę. Otwierają się drzwi od windy, widzę panią X, oczywiście nie wsiadłem, bo bałem się o swoje życie. Zamykając drzwi krzyknęła do mnie: ty k***. Wziąłem telefon do ręki i zacząłem nagrywać. Nagle była całkiem inna, grzeczniutka – przekonuje pan Robert.
ZOBACZ: Policjant powalił emerytkę na ziemię. Kontrowersyjna interwencja w Białymstoku
Do awantur miało też dochodzić w sklepie prowadzonym przez parę.
- Przychodzę na zamknięcie sklepu, rzuciła się na mnie zrywając mi maseczkę, którą miałem, nadrywając mi wargę. Wpadła do sklepu, zaczęła rozwalać mi towar - mówi pan Robert i pokazuje film, na którym widać, jak funkcjonariuszka demoluje sklepowe regały.
"Wykrzykiwała, że weźmie nóż i zabije mnie i moje dziecko"
- Wychodziłam z pracy. Zaatakowała mnie we wnęce przy drzwiach do domu. Kopnęła mnie z całej siły do tego stopnia, że się przewróciłam. Wykrzykiwała, że weźmie nóż i zabije mnie i moje dziecko. Uciekłam do sklepu i poprosiłam o pomoc pracownicę – mówi Marzena Kulawiak, partnerka pana Roberta.
- My szybko do drzwi, pozamykałyśmy je, żeby ona się nie dostała. Ona szarpała, strasznie nas wyzywała, no przede wszystkim Marzenkę. Zaczęła tutaj wrzeszczeć, wyzywać nas wszystkich naokoło. Zbiegowisko się zrobiło – dodaje pani Małgorzata, która pracuje w sklepie.
Wszystko działo się w lutym tego roku. Przerażone kobiety wezwały policję. Najbliżej był dzielnicowy tego osiedla, który natychmiast zareagował na wezwanie i obezwładnił policjantkę.
- Ona się nakręca. Widząc jej oczy, to jakby miała diabła w sobie. Na wszystkich jest nastawiona "anty". Tu sąsiadów wyzywała tego dnia, starsze małżeństwo szło, sąsiada chciała kopnąć – relacjonuje Robert Zalewski.
Policja odmawia komentarza
Kobieta została zabrana, ale już następnego dnia wróciła do domu. Policja odmówiła "Interwencji" wypowiedzi, ponieważ sprawą zajmuje się Prokuratura Rejonowa Warszawa Praga-Północ. Problem w tym, że prokuratura śledztwo zawiesiła. W mailu nadesłanym przez rzeczniczkę prokuratury Katarzynę Skrzeczkowską do redakcji "Interwencji" można przeczytać:
Prokurator objął ściganiem z urzędu czyn polegający na naruszeniu nietykalności cielesnej Marzeny K. W toku postępowania zgromadzono pełny materiał dowodowy i wydano postanowienie o przedstawieniu zarzutów Agnieszce S. Nie ogłoszono podejrzanej tych zarzutów z uwagi na to, że od początku marca do połowy kwietnia 2021 r. dwukrotnie przybywała ona w szpitalu.
Następnego dnia, dziennikarze "Interwencji" próbowali porozmawiać z agresywną kobietą. Od jej innej sąsiadki, pani Katarzyny, redakcja dowiedziała się, że wcześniej zdążyła ją "nawyzywać przez uchylone drzwi".
ZOBACZ: Pijany włamał się do śmieciarki. Zaczął jeździć nią po Wrocławiu
Policjantka nie chciała porozmawiać z "Interwencją".
- Nieraz składałem zeznania na policji, nieraz byłem, to stwierdzono, że nic nie mogą z tym zrobić. Zapytałem: w momencie, kiedy wyskoczy z nożem do mnie, do mojej partnerki albo do mojego dziecka, to wtedy coś zrobicie. No to policjant powiedział, że tak – podsumowuje Robert Zalewski.
Czytaj więcej