Mieszkańcy stolicy Bangladeszu masowo uciekają z miasta. Powodem rozpoczynający się lockdown
Tłumy mieszkańców stolicy Bangladeszu - Dhaki usiłują opuścić miasto przed rozpoczynającym się w poniedziałek lockdownem ogłoszonym w związku ze znacznym wzrostem zachorowań na COVID-19. Zakaz opuszczania domów maa obowiązywać przez siedem dni. Tłumy zablokowały drogi, ludzie stłoczyli się na przystani promowej.
Przez siedem dni mieszkańcom Dhaki nie będzie wolno opuszczać domów, z wyjątkiem nadzwyczajnych sytuacji. Przestrzeganiu lockdownu ma pilnować policja, a w razie potrzeby również wojsko.
W rezultacie drogi prowadzące do stolicy zostały zablokowane przez tysiące ludzi uciekających do rodzinnych miejscowości i wsi aby tam przeczekać lockdown. Szturmowane są też promy kursujące między Dhaką i pobliskimi wyspami.
Wariant Delta w Bangladeszu
Kolejna fala koronawirusa w Bangladeszu, która rozpoczęła się ok. 6 tygodni temu, przypisywana jest nowemu wariantowi Delta, po raz pierwszy zidentyfikowanemu w sąsiednich Indiach.
ZOBACZ: Tajlandia. Prawie 4 tys. nowych przypadków COVID-19. Liczne obostrzenia
- Sytuacja jest niebezpieczna i alarmująca. Jeżeli nie opanujemy jej teraz, staniemy w obliczu sytuacji podobnej do tej w Indiach - powiedział rzecznik ministerstwa zdrowia Bangladeszu Robed Amin.
Drastyczny wzrost zachorowań
Jeszcze 15 maja zanotowano 261 nowych przypadków i 22 zgony. W ubiegły piątek było ich 5 869 i 108 zgonów. Były to najwyższe wskaźniki od początku pandemii w tym kraju.
Szpitale, zwłaszcza znajdujące się w pobliżu granicy z Indiami, są już przepełnione. Władze zarządziły czasowe wstrzymanie komunikacji kolejowej i autobusowej a także zamknięcie wszystkich biur i urzędów oraz prywatnych firm.
ZOBACZ: Nowe przypadki koronawirusa w Polsce. Dane ministerstwa, 27 czerwca
Uciekający ze stolicy ludzie chwytają się najrozmaitszych sposobów aby dotrzeć do rodzinnych miejscowości. Najczęściej wynajmują prywatne ciężarówki i busy, ale większość ucieka po prostu na piechotę.
Wskazuje się, że najdotkliwiej skutki lockdownu odczują najbiedniejsi, w tym robotnicy pracujący za niską dniówkę.
Czytaj więcej