Polska po burzach. Grad wielkości kurzych jaj, zniszczone domy. Premier na miejscu zdarzenia

Polska
Polska po burzach. Grad wielkości kurzych jaj, zniszczone domy. Premier na miejscu zdarzenia
PAP/Grzegorz Momot
Zniszczone gospodarstwo w Librantowej nieopodal Nowego Sącza

-Straty po przejściu trąby powietrznej robią gigantyczne wrażenie. Nie tylko doraźna pomoc, ale też pomoc na obudowę budynków mieszkalnych zniszczonych przez trąbę powietrzną w wysokości do 100 tys. zł bądź do 200 tys. zł w zależności od oszacowanych strat, będzie mieszkańcom jak najszybciej udzielona - oświadczył premier Mateusz Morawiecki w Librantowej (woj. małopolskie).

Trąba powietrzna, która w czwartek po południu przeszła nad niewielką Librantową k. Nowego Sącza, zniszczyła 58 budynków, z czego 16 domów ma całkowicie zerwane dachy. Premier udał się tam w piątek po powrocie ze szczytu w Brukseli. Szef rządu na miejscu oglądał zniszczenia i rozmawiał z mieszkańcami.

 

Na briefingu Morawiecki podkreślił, że straty są potężne. "W szczególności tutaj w miejscowości Librantowa w gminie Chełmiec, w miejscowości Koniuszowa, gmina Korzenna, Piątkowa, to też gmina Chełmiec. Najwięcej tutaj ucierpiało domów, budynków mieszkalnych, także zabudowania gospodarcze" - powiedział.

 

- Na szczęście nie było tutaj ofiar śmiertelnych, nie było tutaj bardzo poważnych przypadków osób rannych - podkreślił Morawiecki. Przypomniał, że ten sam front powietrzny w Czechach spowodował trzy wypadki śmiertelne i ponad dwieście przypadków osób rannych.

 

Straty, które oglądał, robią - jak podkreślił - "gigantyczne wrażenie". "Przede wszystkim człowiek się zastanawia, jak to niemalże możliwe, że nikomu się nic stało. Dachówki, kawałki elementów budowy, obudowy wbite w pnie drzew na głębokość paru centymetrów. Wyobraźmy sobie, co by było, gdyby którykolwiek z tych przedmiotów uderzył po prostu człowieka" - zwrócił uwagę Morawiecki.

 

- Na szczęście do niczego takiego nie doszło. Mieszkańcy zachowali się po alercie - który został skierowany przez wojewodę małopolskie i przez służby bezpieczeństwa - w sposób bardzo odpowiedzialny" - dodał.

 

Szef rządu dziękował mieszkańcom za pomoc, której wzajemnie sobie udzielili, a także służbom mundurowym, porządkowym i ludziom dobrej woli.

 

Jak zaznaczył, obecnie odbywa się teraz szacowanie strat. "W krótkim czasie najbliższych kilku dnia i za całą pewnością postaramy się pomóc tak, żeby nie tylko ta doraźna pomoc finansowa, która już dzisiaj, jutro jest wypłacana, już środki są na rachunku w gminie, ale także pomoc na obudowę budynków mieszkalnych, na remonty do wysokości do 100 tys. zł bądź do 200 tys. zł w zależności od wysokości oszacowanych strat, będzie mieszkańcom jak najszybciej udzielona" - zadeklarował Morawiecki.

 

WIDEO: premier: mieszkańcy nie zostaną bez pomocy

 

Burze nad Polską

Mazowsze, Śląsk i Małopolska - między innymi te regiony ucierpiały po przejściu gwałtownych burz. Tylko mazowieccy strażacy interweniowali ponad 600 razy. W wielu miejscowościach nawałnice, także z opadami gradu, uszkodziły domy, samochody i budynki gospodarcze, a rwąca woda podmyła drogi, jak i podłogę w jasnogórskiej Kaplicy Matki Bożej. Trzy osoby zostały lekko ranne.

 

Jak przekazał Grzegorz Świszcz z Rządowego Centrum Bezpieczeństwa, do godz. 7 w piątek straż pożarna odnotowała 3148 interwencji. Najwięcej w województwach: mazowieckim (780), śląskim (640), małopolskim (484) i lubelskim (421).

 

"Uszkodzonych zostało 860 dachów - 630 na budynkach mieszkalnych i 230 na gospodarczych. Szacowanie strat trwa" - dodał.

 

 

Strażacy z Mazowsza interweniowali 780 razy, najczęściej w Warszawie - 145 razy, a także w Zwoleniu - 100, Radomiu - 66, Lipsku - 57, Legionowie - 45, powiecie warszawskim zachodnim - 40, Węgrowie - 35, Sokołowie - 32, Wołominie - 31 oraz Pruszkowie - 30.

 

W tym rejonie wiatr uszkodził 128 budynków, w tym 57 mieszkalnych i 71 gospodarczych.

 

Takiej wielkości grad spadł w czwartek na warszawskich BielanachPAP/Albert Zawada
Takiej wielkości grad spadł w czwartek na warszawskich Bielanach

 

Rząd wypłaci wsparcie po przejściu tornada

 

Trąba powietrzna, która w czwartek po południu przeszła nad niewielką Librantową k. Nowego Sącza zniszczyła 58 budynków, z czego 16 domów ma całkowicie zerwane dachy. Epicentrum kataklizmu było w okolicach kościoła, ale świątynia została oszczędzona.

 

ZOBACZ: Małopolskie: trąba powietrzna nad Nowym Sączem

 

W tej niewielkiej miejscowości w piątek słuchać głównie ryk pił spalinowych, którymi strażacy usuwają powalone drzewa i konary oraz warkot agregatów prądotwórczych, bo od blisko doby nie ma tu prądu. Wszędzie uwijają się strażacy i mieszkańcy, którzy sprzątają obejścia.

 

Jak wspominają świadkowie, trąba powietrzna trwała około czterech minut. Przyszła z sąsiedniej Koniuszowej, gdzie wyrządziła znacznie mniejsze straty. Kataklizm przemieszczał się wzdłuż drogi w kierunku kościoła górującego nad wsią. Niszczył budynki po obu stronach. Trąba zawróciła przy kościele, uszkadzając dach plebanii i pozostawiając świątynię nienaruszoną.

 

- Jestem po rozmowie z premierem Mateuszem Morawieckim. Będzie natychmiastowe rządowe wsparcie dla mieszkańców miejscowości poszkodowanych przez trąbę powietrzną - zapowiedział wojewoda małopolski Łukasz Kmita.

 

WIDEO: ponad 3 tysiące strażaków w akcji

 

 

"Ciemność rozjaśniały tylko błyski"

St. brygadier Paweł Motyka, zastępca komendanta miejskiego Państwowej Straży Pożarnej w Nowym Sączu powiedział, że w nocy strażacy gdy skończyli akcję pozostawili wioskę w całkowitej ciemności, przerywanej tylko błyskami nadchodzącej burzy.

 

- Jak zgasiliśmy światła nastała tu ciemność, bo linie energetyczne są pozrywane. Ciemność rozjaśniały tylko błyski zwiastujące nadejście kolejnej burzy i rzeczywiście ta burza w nocy nadeszła - wspominał strażak. Dlatego pierwszym zadaniem strażaków w piątek rano było poprawianie założonych wcześniej foli zabezpieczających domy pozbawione dachów. Strażacy sprzątają także porozrzucane blachy, obcinają powalone konary i drzewa, zabezpieczają budynki.

 

Według komendanta, w czwartek do północy w akcję zaangażowanych było ponad 40 zastępów i 200 strażaków z PSP i OSP. W piątek na miejscu jest 20 zastępów i 150 ludzi, w tym pomoc 33 kadetów ze Szkoły Aspirantów PSP w Krakowie.

 

- Jest bardzo dużo zniszczeń wszelakich i bardzo duże zaangażowanie służb i mieszkańców, jest solidarność sąsiedzka. Naszym zadaniem jest przywrócenie chociaż odrobinę normalności, dlatego będziemy tu dotąd, aż potrzeba. Przyjęliśmy taką zasadę, że w każdym gospodarstwie, gdzie są uszkodzenia jest zastęp straży, który ma pomagać - wskazał strażak.

 

W Librantowej strażacy pomagali także w uprzątnięciu połamanych drzewPAP/Grzegorz Momot
W Librantowej strażacy pomagali także w uprzątnięciu połamanych drzew

"To pokazuje jaka wielka to była siła"

Według ustaleń straży pożarnej i komisji gminnej w całej Librantowej uszkodzonych zostało 58 budynków, w tym 30 mieszkalnych - 16 z nich całkowicie zostało pozbawionych dachów.

 

ZOBACZ: Tornado zdemolowało południowe Czechy. Są ofiary

 

- W życiu zawodowym to moja druga trąba powietrzna (…). Tutaj największe wrażenie zrobiły na mnie wiszące blachy na słupie wysokiego napięcia - to dość wysoka konstrukcja, a wczoraj te blachy jak kartki papieru wisiały bardzo wysoko na liniach. To pokazuje jaka wielka to była siła - zaznaczył Motyka.

Pomoc finansowa dla mieszkańców 

Bogumiła Aszklar–Lelito z komisji powołanej przez gminę Chełmiec, która zajmuje się spisywaniem strat poinformowała, że prace związane z identyfikacją uszkodzeń zostały już praktycznie zakończone.

 

"Straty nie są jeszcze szacowane kwotowo, bo nie jesteśmy tego w stanie zrobić. Na razie przygotowaliśmy protokoły po to, żeby móc udzielić mieszkańcom pomocy finansowej w wysokości 6 tys. zł" - wyjaśniła przedstawicielka gminy.

 

Według niej, domy są bardzo zniszczone, więc praktycznie wszystkie rodziny dotknięte przez kataklizm zakwalifikują się do otrzymania pomocy. Na razie mieszkańcy – wskazała – przebywają w swoich mieszkaniach. "Mamy jedną rodzinę, której dom jest w bardzo złym stanie technicznym, w tej chwili pomoc społeczna organizuje im ewentualne miejsce pobytu, a jeśli zajdzie taka potrzeba to być może gmina udostępni im któryś z lokali komunalnych" - zapowiedziała.

 

Gospodarz z domu koło kościoła, któremu wiatr całkowicie zerwał dach nie chce rozmawiać z dziennikarzami. Na podwórku leży ceglany komin. Mężczyzna wskazując na swoją zmęczoną twarz i brudne ubranie robocze mówi tylko: "To wszystko wygląda tak, jak ja teraz wyglądam".

 

Wsparcie psychologiczne i lokalowe dla poszkodowanych

 

Wójtowie gmin Chełmiec i Korzenna zapewnili, że zorganizowane zostało wsparcie dla poszkodowanych mieszkańców i zabezpieczenia uszkodzonych budynków. Według nich nikt nie skorzystał z organizowanych przez samorząd noclegów, bo potrzebujących ugościły rodziny.

 

Wicestarosta powiatu nowosądeckiego poinformował że została uruchomiona całodobowa infolinia pod numerami 18 41 42 621, 18 41 42 720, 18 41 42 721. Osoby potrzebujące mogą także skorzystać ze wsparcia psychologów. Powiat przygotował ok. 15 miejsc hotelowych dla potrzebujących.

 

Według strażaków, duże szkody powstały także na terenie powiatów olkuskiego i miechowskiego, gdzie grad uszkodził kilkadziesiąt budynków.

 

Kraków: strażacy nie mogli dojechać na interwencje

 

W Krakowie interwencje dotyczyły głównie usuwania połamanych konarów drzew i udrażniania studzienek oraz przepustów. Strażacy interweniowali także kilkadziesiąt razy w powiecie miechowskim, zabezpieczając uszkodzone dachy na budynkach i usuwając wiatrołomy.

 

- Prowadzimy działania związane także z podtopieniami, są zalane drogi lokalne i mamy ogromne utrudnienia nawet z dotarciem do miejsc zdarzeń - ocenił bryg. Piotr Słowiak z małopolskiej straży pożarnej późnym wieczorem w czwartek.

 

Zalany tunel przy ulicy Prądnickiej w KrakowiePAP/Łukasz Gągulski
Zalany tunel przy ulicy Prądnickiej w Krakowie

 

Według informacji przekazanych przez Małopolski Urząd Wojewódzki w całym województwie prądu około północy nie miało blisko 5,8 tys. odbiorców, w tym 1,4 tys. z Nowego Sącza i pow. nowosądeckiego.

 

Wielkie kule gradu spadły na Śląsk

 

Ponadto na Śląsku do godziny 22 straż pożarna odnotowała 309 zdarzeń w związku z burzami i opadami deszczu. Najwięcej interwencji w powiecie gliwickim – 100, a w będzińskim – 68. Sporo zgłoszeń pochodziło także z powiatu tarnogórskiego i Zabrza.

 

W wyniku gradu i silnego wiatru w regionie uszkodzone zostały 73 dachy, w tym 60 na budynkach mieszkalnych. Obfite opady utrudniły także ruch samochodowy, woda zalała wiele dróg, w niektórych miejscach uniemożliwiając lub bardzo utrudniając przejazd. We wszystkich działaniach w woj. śląskim brało dotychczas udział ponad 300 zastępów straży pożarnej.

 

Mieszkańcy Śląska donosili o niespotykanych przez nich wcześniej rozmiarach bryłek gradu, który spadł w niektórych częściach regionu, uszkadzając m.in. dachy, okna, samochody i uprawy. Lodowe kule miały wielkość kurzych jaj.

 

Po gwałtownej burzy, która przeszła w czwartek nad Częstochową, na Jasnej Górze zalana została podłoga w Kaplicy Matki Bożej. Po sprawnej akcji strażaków woda została wypompowana i sytuacja jest opanowana. Nie doszło do żadnych poważnych zniszczeń.

 

 

Drzewo spadło na jadące auto

 

W regionie świętokrzyskim skutki nawałnicy najbardziej odczuli mieszkańcy powiatów pińczowskiego i kazimierskiego. Gwałtownym burzom towarzyszyły intensywne opady deszczu i gradu.

 

- W powiecie kazimierskim interweniowaliśmy 47 razy, a w pińczowskim 39. Najczęściej chodziło o zalane posesje i budynki mieszkalne oraz gospodarcze. Interweniowaliśmy także w przypadku połamanych drzew oraz uszkodzonych dachów - powiedział kpt. Jarosław Stępień, dyżurny Wojewódzkiego Stanowiska Koordynacji RPSP Ratownictwa w Kielcach.

 

Na drodze krajowej nr 79 w miejscowości Przybysławice w powiecie sandomierskim, spadające drzewo uderzyło w samochód osobowy. Na szczęście w tym zdarzeniu nikt nie ucierpiał. Trasa przez ponad pół godziny była zablokowana. W całym regionie świętokrzyscy strażacy interweniowali 136 razy.

 

Ostrzeżenie dla turystów w Bieszczadach

 

W Bieszczadach i Beskidzie Niskim niektóre szlaki turystyczne są śliskie i pokryte błotem. - Synoptycy ostrzegają przed burzami w ciągu dnia – przekazał ratownik dyżurny bieszczadzkiej grupy GOPR Łukasz Derwich.

 

Rano w bieszczadzkich dolinach, m.in. w Cisnej i Ustrzykach Górnych, termometry pokazywały 16-17 stopni Celsjusza. Wieje słaby wiatr.

 

- Turyści powinni być przygotowani na załamanie pogody. Mogą pojawić się burze i intensywne opady deszczu – zaznaczył Derwich.

 

Ostatniej doby na Podkarpaciu po przejściu frontu burzowego straż pożarna zanotowała blisko 20 interwencji. Najwięcej zdarzeń miało miejsce w powiatach tarnobrzeskim, niżańskim i przemyskim.

 

Jak poinformował rzecznik podkarpackiej straży pożarnej Marcin Betleja, "strażacy najczęściej usuwali konary z połamanych drzew". - W kilku przypadkach pompowali wodę z piwnic - dodał.

 

Nawałnice przeszły również nad innymi województwami, m.in. podkarpackim, warmińsko-mazurskim i dolnośląskim.

wka/ms/wys / PAP, polsatnews.pl
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie