Warszawa: zaatakował policjantów gaśnicą. Obezwładniało go ośmiu funkcjonariuszy
Agresywny mężczyzna chciał w poniedziałek przejechać 7-letniego chłopca, który szedł ze swoim ojcem po chodniku w Warszawie. Gdy nadjechała policja, 36-letni Ukrainiec zaatakował mundurowych, spryskując ich gaśnicą. Zatrzymanie sprawcy trwało kilka minut, a w kulminacyjnym momencie trzymało go ośmioro policjantów. W szpitalu zerwał krępujące go pasy. Policja czeka na wynik badań toksykologicznych.
W poniedziałek przed godz. 21:00 Komenda Stołeczna Policji otrzymała informację, że na ul. Wiślickiej na warszawskim Rakowcu mężczyzna jeździ po chodniku i próbuje potrącić ojca z 7-letnim synem. Mężczyzna straszył ich gaśnicą. Ojciec dziecka wezwał policję, a patrol przyjechał na miejsce po 4 minutach.
Spryskał patrol gaśnicą
- Na początku przez kilka minut była prowadzona spokojna rozmowa, ale z każdą chwilą była ona coraz bardziej agresywna. W stronę policjantów były kierowane wulgarne słowa. Zakończyło się to użyciem gaśnicy. Policjanci od razu zareagowali - powiedział rzecznik Komendy Stołecznej Policji nadkomisarz Sylwester Marczak.
Na amatorskim nagraniu widać jak policjanci próbują przekonać kierowcę do wyjścia z ciemnego auta osobowego. Film ma Całe nagranie 6,5 minuty i został umieszczony w grupie "Nasz Rakowiec" na Facebooku.
ZOBACZ: Chciał podpalić auto. O pożyczenie zapalniczki poprosił policjanta
- Mieliśmy do czynienia z osobą, która zachowywała się bardzo agresywnie. Policjanci podejrzewali, że kierowca był pod wpływem środków odurzających. Świadczy o tym to, że użycie siły fizycznej czy paralizatora przyniosło bardzo mało skutku - powiedział nadkomisarz Marczak.
Na nagraniu widać, że policjantka i policjant zaczynają wyciągać mężczyznę z samochodu, używając wobec niego gazu. Mężczyzna wyrywa się i zaczyna uciekać. Wideo pokazuje, że mężczyzna był wielokrotnie spryskiwany gazem. Można także zobaczyć, że jest kopany i przyciskany do ziemi butem. Gdy na miejsce przyjechały kolejne patrole mężczyznę zatrzymywało ośmioro funkcjonariuszy, którzy mieli problem z obezwładnieniem go i założeniem mu kajdanek.
WIDEO - Zaatakował policjantów gaśnicą. Wcześniej chciał przejechać ojca z 7-letnim synem
Policjanci użyli paralizatora
- Po przyjeździe kolejnych patroli mężczyzna został obezwładniony - powiedział komisarz Marczak i przyznał, że w końcu funkcjonariusze użyli paralizatora. Przebieg interwencji Marczak uzasadnił podejrzeniem, że mężczyzna mógł znajdować się pod wpływem środków odurzających, co spowodowało, że był bardzo pobudzony.
- Policjanci stopniują środki przymusu bezpośredniego. To nie jest tak, że zaczynają od razu od paralizatora. Mamy gaz, siłę fizyczną i dopiero później pojawia się paralizator z bezpośredniego przyłożenia - powiedział Marczak w Polsat News. - Użycie broni byłoby tutaj przekroczeniem pewnych uprawnień - powiedział nadkom. Marczak.
ZOBACZ: Zastrzelił policjanta z Raciborza. Został aresztowany w szpitalu
Policja ustaliła, że 36-letni Ukrainiec, który próbował potrącić ojca z dzieckiem, wcześniej groził gaśnicą innym osobom. Przez cały czas był agresywny, także w trakcie transportu, podczas którego został przewieziony do szpitala.
- Miał założony ochronny kask, bo uderzał głową w ścianę. Miał też w szpitalu założone pasy, które pozrywał - powiedział policjant. Mężczyzna nie pozwalał personelowi przeprowadzić procedur medycznych.
Policja czeka na wyniki badań toksykologicznych, które mają ustalić, jakie substancje odpowiadają za zachowanie zatrzymanego - dowiedział się nieoficjalnie reporter Polsat News Artur Molęda. Mężczyzna nadal przebywa w szpitalu.
Czytaj więcej