Blokada Ministerstwa Rolnictwa. Akcja AGROunii

Polska
Blokada Ministerstwa Rolnictwa. Akcja AGROunii
Polsat News
Wtorkowy protest to kolejna akcja zorganizowana przez AGROunię

Rolnicy z AGROunii zablokowali siedzibę Ministerstwa Rolnictwa i Rozwoju Wsi przy ulicy Wspólnej w Warszawie. - Założyliśmy kłódkę na drzwi. Jest gruby łańcuch. Stamtąd się dzisiaj nie wyjdzie, tam się dzisiaj nie wejdzie - powiedział lider AgroUnii Michał Kołodziejczak inicjując protest. Dodał, że w ministerstwie i tak nie pracują. - Oni nic nie robią - ocenił.

- W Polsce jest ogromny problem rolników, produkcji żywności, która codziennie drastycznie spada w kraju. Ministerstwo Rolnictwa udaje, że problemu nie widzi - mówił lider AgroUnii stojąc przed wejściem do budynku resortu. Wejście zostało zablokowane belami słomy, a na drzwiach protestujący założyli kłódkę i gruby łańcuch. 

 

ZOBACZ: Stryków: Agrounia protestuje. Rolnicy zablokowali rondo i napisali list do premiera

"Proszę nie pracować, jak każecie nie pracować rolnikom"

Michał Kołodziejczak pytany przez Polsat News problemy producentów trzody chlewnej odparł: - Kolejne ogniska ASF, rolnicy nie mogą sprzedawać świń przez kilkadziesiąt dni. Dzisiaj my mówimy urzędnikom "to wy nie pracujcie, panie ministrze, proszę nie pracować przez 40 dni, tak, jak każecie nie pracować rolnikom.  

 

ZOBACZ: Z pola kapusty na barykady. "Raport" o Michale Kołodziejczaku

 

- My nie będziemy pracować, wy też macie nie pracować, nie przychodzić do pracy, nie spłacać kredytów - stwierdził lider AgroUnii. 

- Macie tutaj smród gnojówki, która została przywieziona, wylana. Macie nasze ukochane siano, słomę, która wam wystaje z butów - tak Kołodziejczak opisywał wygląd wejścia do Ministerstwa Rolnictwa.    

Nie pierwszy protest AgroUnii

Wtorkowy protest to kolejna akcja zorganizowana przez AGROunię. Pod koniec maja rolnicy zebrali się w Warszawie i rozdawali ziemniaki. - PiS nie zrobił dla polskiej wsi nic, poza mówieniem, głoszeniem haseł i opowiadaniem głupot na temat tego, jak dobrze nam się żyje. My dzisiaj żyjemy w strachu, niepewności, nie wiemy jak spłacić zobowiązania, które są rosnące - mówił wtedy lider AgroUnii Michał Kołodziejczak.

Wskazał, że rolnicy nie chcą rozdawać ziemniaków, jednak "zostali do tego zmuszeni". - Te ziemniaki pochodzą z mojego pola, to ja je wyhodowałem. Kiedy ktoś mi oferuje za nie 20 czy 30 groszy za kilogram to mówię "nie będę tego sprzedawał, ja to rozdam". Jest to pierwszy krok w odbijaniu wsi PiS-owi - zaznaczył lider AgroUnii.

 

- Produkcja polskich ziemniaków w ciągu 20 lat zmniejszyła się cztery razy. Od kiedy weszliśmy do Unii Europejskiej w Polsce zlikwidowano ponad 700 tys. stad świń. To są liczby, które chcemy już wkrótce pokazać na banerach we wszystkich miastach - dodał.

 

WIDEO: akcja AGROunii

"Śmieszne, hańbiące pieniądze"

Uczestniczący w akcji Filip Pawlik z AgroUnii powiedział, że rolnicy nadal nie mogą sprzedać ziemniaków z zeszłego roku. Jak tłumaczył, w wyniku pandemii rynkiem rządzą pośrednicy, którzy dostarczają je do marketów, i to oni dyktują rolnikom ceny.

Pośrednicy, jak mówił, proponują "za tego pięknego polskiego ziemniaka 30 groszy". W jego ocenie próg opłacalności wynosi tymczasem ok. 45-50 groszy.

 

ZOBACZ: Rolnicy mają odpowiadać za przejazd kolejowy albo... nie dojadą do pól

 

- Dlatego podjęliśmy decyzję jako rolnicy z AgroUnii, że jeśli mamy za takie śmieszne, hańbiące pieniądze sprzedawać ziemniaki, to wolimy je rozdać warszawiakom - wyjaśnił.

 

Z kolei Piotr Kołodziejczak, który rozdawał ziemniaki przy tzw. "patelni" powiedział, że rolnicy nie zgadzają się, żeby markety i pośrednicy zarabiali "krocie". - Przykładem mogą być te ziemniaki. Polski rolnik sprzedaje je za 30 groszy, a w sklepie trzeba za nie zapłacić aż 5 złotych. Dlaczego markety nie obniżą ceny, żeby konsument płacił mniej - mówił Piotr Kołodziejczak.

ms/zdr / Interia
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie