"TOPR to nie taksówka". Jak się przygotować do wyprawy w góry?
Polska
Program "Raport" od poniedziałku do piątku o 21:00 na antenie Polsat News.
Tatry, zwłaszcza wysokie partie, wciąż są zaśnieżone. Dlatego TOPR-owcy przypominają, że na górskie wycieczki nadal potrzebny jest zimowy sprzęt, bo o poślizg bardzo łatwo. Z Rysów spadł turysta. Jego ciało znaleziono 400 metrów niżej. Każdego roku w polskich Tatrach ginie kilkanaście osób. Reporter "Raportu" Marcin Piotr Wrona razem z ratownikami TOPR podpowie, jak bezpiecznie zdobywać szczyty.
To praca dla najlepszych z najlepszych w trudnych, często ekstremalnych warunkach, na granicy ludzkiej wytrzymałości.
- Okres szkolenia kandydackiego trwa ponad 2 lata, kiedy wszyscy uczymy się ratownictwa letniego, zimowego, topografii i technik związanych z ratownictwem ścianowym, śmigłowcowym, jaskiniowym i w nurkowym - mówi Krzysztof Starnawski, ratownik TOPR.
To opowieść o tatrzańskich ratownikach, dla których ratowanie życia jest najważniejsze.
- Etos ratownictwa w Tatrach jest magnesem dla młodych ludzi i wielu ludzi, którzy zaczynają swoją karierę górską zasila nasze szeregi - podkreśla Piotr Konopka, ratownik TOPR.
"Kilkanaście wypadków dziennie"
Choć wakacje jeszcze się nie rozpoczęły, to tatrzańscy ratownicy działają na pełnych obrotach.
- Letnie sezony zazwyczaj są bardzo mocne i tych wypadków bywa po kilkanaście dziennie, różnego kalibru, nie wszystkie są oczywiście dramatyczne i ciężkie, ale pracy jest dużo - mówi Mieczysław Ziach, zastępca naczelnika TOPR.
- Duża ilość zgłoszeń w okresie letnim dotyczy zagrożenia związanego z burzami. Nadchodzi burza, turyści się boją i dzwonią albo ulegają wypadkowi w czasie burzy - tłumaczy Jan Korlatowicz, ochotnik, ratownik TOPR.
Tatry mogą być tak samo piękne jak i niebezpieczne, co widać na nagraniach TOPR-u. Niestety, część akcji kończy się śmiercią. W ciągu ostatnich dwóch lat z Tatr nie wróciło blisko 40 osób.
By uniknąć niebezpiecznych sytuacji, warto przygotować się w odpowiedni sposób.
- Trzeba mieć odpowiednie wyposażenie w postaci ubrania, dobrego obuwia, jakiegoś prowiantu, ciepłej herbaty i ciągle monitorować warunki pogodowe, bo te latem zmieniają bardzo szybko w górach i jest bardzo dużo wypadków z tego powodu, że kogoś zastały złe warunki, albo zmrok, a oni nie mają światła - podkreśla Starnawski.
WIDEO: zobacz materiał "Raportu"
Ważne numery
Nagłe zmiany pogody w górach, to nie jedyne zagrożenie, którego mogą spodziewać się turyści na szlaku.
- W Tatrach wysokich niebezpieczne są na pewno spadające kamienie zrzucane przez innych turystów, głównie w okolicy Orlej Perci na szlakach dojściowych. Możemy spotkać niedźwiedzia, który się może nas przestraszyć, więc warto idąc wieczorem w górach na przykład gwizdać, żeby on wiedział, że ktoś się zbliża - wyjaśnia z kolei Korlatowicz.
A gdy już dojdzie do wypadku, trzeba zachować spokój i pamiętać o kilku zasadach.
- Nie pogarszać sytuacji, w której się znaleźliśmy, czyli zachować jak najchłodniejszą głowę, mimo oczywistej sytuacji stresowej. Nie podejmować na zasadzie impulsu jakiś panicznych decyzji, które mogą nam zaszkodzić. Powinniśmy, jeśli to jest rzeczywiście wypadek, niezwłocznie poinformować służby ratunkowe - mówi Piotr Konopka.
Te dwa numery alarmowe TOPR - 985 i 601 100 300 - trzeba zapamiętać i zapisać w telefonie. W razie sytuacji krytycznej przydatny też jest europejski numer ratunkowy 112, który z telefonów komórkowych działa również bez karty SIM. Ratownicy sugerują miłośnikom gór, by przed wyprawą na szlak zainstalowali specjalną aplikację o nazwie "Ratunek". Można ją pobrać bezpłatnie ze strony www.ratunek.ue. Aplikacja w trakcie zgłoszenia wypadku podaje dokładną lokalizację osoby dzwoniącej.
Pomagają non stop
- Nie należy czasami zbyt pochopnie wyciągać wniosków z danej sytuacji, że jest ona zagrożeniem, tylko użyć zdrowego rozsądku, czasami odpocząć. Ludzie często dzwonią, że bolą ich kolana i nie są w stanie zejść w dół, a czasami chwila odpoczynku, zjedzenie czegoś kalorycznego, wypicie większej ilości wody pozwoli odzyskać siły i kontynuować wycieczkę - podkreśla Korlatowicz.
- TOPR nie jest taksówką powietrzną, nie wolno ich wzywać na każdą jedną problematyczną rzecz. Wiadomo, że są inni ludzie, którzy pomogą i doradzą, trzeba liczyć siły na zamiary, dobrze obliczyć trasę, dobrze przemyśleć trasę, by w razie czego wiedzieć kiedy i gdzie wrócić i jak najszybciej, i gdzie są miejsca schroniskowe - dodaje Łukasz Strama, przewodnik z Grupy Baciar Company.
Ratownicy Tatrzańskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego udzielają pomocy na okrągło - 24 godziny na dobę, 7 dni w tygodniu. Pracują na dwie zmiany, a każda z nich trwa 12 godzin. Gdyby nie śmigłowiec, wielu osobom nie udało by się pomóc.
W ciągu dwóch ostatnich lat śmigłowiec wylatywał do poszkodowanych w Tatrach prawie pół tysiąca razy, dzięki czemu udało się uratować ponad 700 osób.
Operator sieci Plus od wielu lat wspiera i inwestuje w TOPR, by tatrzańscy ratownicy mogli nieść codzienną pomoc w górach. Potrzeby są jednak dużo, dużo większe. Z tego powodu ratownicy apelują o wsparcie. Pomóc może każdy.
- Część tego sprzętu, która tutaj się znajduje, jest zakupiona również z Fundacji Ratownictwa Tatrzańskiego. Fundacja utrzymywana jest z 1 proc., dziękujemy za hojność ludzi i za to, że każdy dokłada tą cegiełkę do podniesienia bezpieczeństwa - mówi Maciej Latasz, ratownik TOPR.