Dziemianowicz-Bąk: Zjednoczona Prawica przypomina rdzewiejący składak
- Na niejawnym posiedzeniu Sejmu chciałabym usłyszeć o jakich poważnych zagrożeniach rozmawiamy. Czy mierzymy się z większym zagrożeniem niż tylko, spowodowane przez nieroztropność ministra Dworczyka? - mówiła w "Graffiti" Agnieszka Dziemianowicz-Bąk. Odnosząc się do wyboru RPO, oceniła, że Zjednoczona Prawica przypomina "rdzewiejący składak, w którym co chwila trzeba wymieniać jakieś części".
W środę na wniosek premiera Mateusza Morawieckiego odbędzie się posiedzenie niejawne Sejmu, na którym przedstawiona ma być informacja w sprawie cyberataków, które dotknęły Polskę. Jego rozpoczęcie planowane jest na godz. 9, posłowie będą w nim uczestniczyli wyłącznie na sali plenarnej.
ZOBACZ: Bez kamer i dziennikarzy. Niejawne posiedzenie Sejmu
- Wiemy już, że włamanie na skrzynkę Michała Dworczyka odbyło się przez podanie prawidłowego hasła i loginu. To znaczy, że po stronie pana ministra zabrakło ostrożności. Być może mierzymy się z poważniejszym zagrożeniem - mówiła w Polsat News posłanka Lewicy.
- Dowiemy się jakie jest uzasadnienie zwołania tajnego posiedzenia na samym początku (obrad - red.) i wtedy podejmiemy decyzję, czy to jest zasadny tryb. Lewica nie ma nic przeciwko tajnemu posiedzeniu. Jeżeli zagrożenie jest poważne, to być może powinna zostać zwołana także Rada Bezpieczeństwa Narodowego. Sprawą należy się zająć z należytą powagą - zapewniła Dziemianowicz-Bąk.
Każdy ma prawo do prywatności
Posłanka dodawała, że fakt, iż odbędzie się tajne posiedzenie nie oznacza, że rząd "może zamieść sprawę pod dywan". - Opinii publicznej należą się jawne i transparentne wyjaśnienia. Chociażby takie, kto z rządu zamierzał wysłać wojsko na protestujące kobiety w ramach Strajku Kobiet - mówiła. Nawiązała w ten sposób do maila, którego treść pojawiła się na jednym z kanałów w rosyjskim serwisie Telegram.
Dziemianowicz-Bąk dodawała, że scenariusz wykorzystania sił wojska w kontakcie z pokojowo protestującymi kobietami "budzi wątpliwości" i "wymaga wyjaśnienia" nie tylko na posiedzeniu niejawnym, ale także opinii publicznej. - O ile oczywiście maile są prawdziwe, bo tego nie wiemy - nadmieniała.
Posłanka zauważała, że część ujawnionych maili dotyczy sytuacji wewnętrznej w państwie. - To nie są prywatne sprawy ministra Dworczyka, to są sprawy związane z funkcjonowaniem państwa. Cała korespondencja powinna odbywać się za pomocą skrzynek służbowych - mówiła.
WIDEO: Agnieszka Dziemianowicz-Bąk w "Graffiti"
Dziemianowicz-Bąk wskazała, że podczas przeprowadzanej przez nią kontroli poselskiej w kancelarii premiera, sprawdzającej Narodowy Program Szczepień, na miejscu nie znaleziono "żadnej dokumentacji i notatek służbowych". - Pytanie jest takie: czy rząd Prawa i Sprawiedliwości posługuje się prywatnymi skrzynkami po to, żeby nie zostawić śladu na tych służbowych - swoich decyzji, procesu przebiegu informacji? Jeśli tak, to mamy do czynienia z próbą ukrywania się przed potencjalną kontrolą np. Najwyższej Izby Kontroli. Przecież organy kontrolne nie będą sprawdzały prywatnych skrzynek polityków - mówiła.
- Każdy ma prawo do prywatności. Ale ta prywatność nie powinna mieszać się z obowiązkami najwyższych urzędników państwowych. To po prostu zagraża bezpieczeństwu państwa - dodawała.
Wybór RPO
Sejm powołał we wtorek senator niezależną Lidię Staroń na stanowisko Rzecznika Praw Obywatelskich. Głosowało na nią 321 posłów, jej kontrkandydata, prof. Marcina Wiącka poparło 222 posłów. Aby Lidia Staroń mogła objąć stanowisko, zgodę musi jeszcze wyrazić Senat.
Kandydaturę Staroń oprócz większości klubu PiS (9 polityków Porozumienia głosowało za Wiąckiem) poparło również m.in. trzech posłów Kukiz'15 i trzech posłów Konfederacji.
"Wychodzi na to, że Lidia Staroń jako kandydatka na RPO urzekła Konfederatów tym, że... nie przyszła na ich debatę kandydatów na RPO. Cóż, w sumie bez zaskoczenia - dla skrajnej prawicy rzecznik idealny to rzecznik nieobecny" - skomentowała we wtorek na Twitterze Agnieszka Dziemianowicz-Bąk.
- Wczorajszy wynik głosowania, jest wynikiem działania posłów koła Kukiz'15 i decyzji posłów Konfederacji. Konfederacja co prawda zagłosowała na wszystkie możliwe sposoby, ale jej zachowanie spowodowało, że senator Lidia Staroń zdobyła większość - oceniła Dziemianowicz-Bąk w "Graffiti".
"Zjednoczona Prawica przypomina rdzewiejący składak"
- Głosowanie pokazuje dwie rzeczy. Jeżeli ktokolwiek snuł wizje rządu technicznego z Kukizem i Konfederacją, to mam nadzieję, że raz na zawsze włoży te wizje między bajki. Po drugie pokazuje, że Zjednoczona Prawica nie jest już monolitem. To nie jest ta dobrze naoliwiona maszyna, która dojedzie do każdego celu, który sobie obierze. Bardziej obóz Zjednoczonej Prawicy przypomina dzisiaj rdzewiejący składak, który co prawda jeszcze jedzie, ale co chwila trzeba w nim wymieniać jakieś części i dokręcać jakąś śrubę. Jednak cały czas jedzie i moim zdaniem dojedzie do wyborów - oceniła posłanka.
Podkreślała, że "żeby wygrać ze Zjednoczoną Prawicą, trzeba wygrać wybory". - Nie można liczyć na to, że Jarosław Gowin zrobi woltę, ktoś się zatrzaśnie w toalecie - mówiła.
Komentując samą kandydaturę Staroń, posłanka wskazywała, że senator nie ma wiedzy ani doświadczenia prawniczego. - Rzecznik Praw Obywatelskich to musi być osoba niezależna. Osoba, która będzie gotowa stanąć na przeciwko obozu władzy i mu się sprzeciwić, jeśli tego będzie wymagał interes obywateli i obywatelek. Pani Lidia Staroń jest de facto częścią obozu władzy, nie jest osobą niezależną. Jest po prostu kolejną nominantką partyjną Prawa i Sprawiedliwości - tłumaczyła.
Poprzednie odcinki programu dostępne są tutaj.
Czytaj więcej