Turysta, któremu udzielono pomocy, nie oddał pożyczonych kurtek. Policja szuka kontaktu
Niecodzienna sytuacja spotkała turystów, którzy 8 czerwca wędrowali przez Pustą Dolinkę. Podczas wycieczki zauważyli mężczyznę spadającego z Koziej Przełęczy. Natychmiast ruszyli w jego kierunku, by udzielić niezbędnej pomocy. Finał sprawy okazał się zaskakujący.
- Zachowanie turystów było wzorowe. Bez zastanowienia ruszyli by udzielić pierwszej pomocy mężczyźnie, który odpadł od ściany. Poszkodowany był przemoczony i poobijany. Dlatego turyści zdecydowali się zabezpieczyć go przed zimnem oddając swoje własne kurtki - wyjaśnia polsatnews.pl asp. sztab. Roman Wieczorek, rzecznik zakopiańskiej policji.
Niedotrzymana umowa
Turyści umówili się, że sportowe, markowe kurtki o łącznej wartości 1500 zł (każda po 750 zł) poszkodowany zostawi na szpitalnym oddziale ratunkowym. Tam właściciele mieli je odebrać. Niestety okazało się, że odzieży w szpitalu nie ma. Mężczyzna po badaniu oddalił się, nie zostawiając ich w wyznaczonym miejscu.
ZOBACZ: Podwójna kradzież. Tego samego dnia okradli dwa sklepy
Poszkodowany nie odbiera telefonu i nie ma z nim kontaktu. Właściciele kurtek ze względu na ich wysoką wartość postanowili złożyć zawiadomienie.
- To nietypowa sytuacja. Zwykle w Tatrach wszyscy są dla siebie jak brać. Pomagają, witają i są uczynni. Taka była też reakcja turystów, którzy byli świadkami wypadku. Pozostaje mieć nadzieję, że mimo wszystko historia znajdzie szczęśliwe wyjaśnienie – dodaje asp. sztab. Roman Wieczorek.
Czytaj więcej