Hiszpania. Dziewczynki zaginęły na Teneryfie. Po dwóch miesiącach odnaleziono ciało
Roczna Anna i 6-letnia Olivia zaginęły na hiszpańskiej Teneryfie przed dwoma miesiącami. Policja poinformowała, że w morzu odnaleziono zwłoki jednej z dwóch uprowadzonych przez ojca dziewczynek, 6 letniej Olivii. Pomógł podwodny robot.
Podwodny robot statku poszukiwawczego odkrył w czwartek na głębokości około tysiąca metrów ciało. Miało to miejsce kilka kilometrów od wybrzeża. Policja przeczesywała wyspę w poszukiwaniach Tomasa Gimeno i jego córek Anny i Olivii.
ZOBACZ: Poszukiwania dzieci uprowadzonych przez ojca. W akcji statki, śmigłowce i samolot
Robot Liropus jest obecnie jedną z 22 tego typu jednostek na świecie, jego koszt to ponad półtora mln euro. Posiada 6 silników, ramię robota i jest wyposażony w sześć rodzajów kamer, w tym funkcjonujących w warunkach słabego oświetlenia.
Teraz Gwardia Cywilna poszukuje zwłok młodszej siostry Oliwii, rocznej Anny oraz ich ojca. Prawie 2 tygodnie temu do poszukiwań włączono statek badawczy "Angeles Alvarino" należący do Hiszpańskiego Instytut Oceanograficznego (IEO), wyposażony w sonar skanujący dno oceanu.
Zwłoki w torbie
To dzięki najnowocześniej technologii odnaleziono w czwartek, na głębokości ponad tysiąca metrów dwie torby sportowe obciążone kotwicą z łodzi należącej do ojca. Znajdowały się w miejscu, gdzie telefon Tomasa Gimeno nagle stracił zasięg. W jednej z toreb znajdowały się zwłoki 6 - letniej Oliwii, druga torba była pusta.
ZOBACZ: Hiszpania. Niemowlę po pionierskim przeszczepie serca opuściło szpital
Według Gwardii Cywilnej, najprawdopodobniej ojciec zabił swoje córki i wrzucił ich ciała do morza, a następnie popełnił samobójstwo – podała telewizja publiczna. Tomas Gimeno nigdy nie pogodził się z rozstaniem ze swoją żoną rok temu, nie akceptował jej nowego partnera, a przede wszystkim oddalenia od dzieci.
Służby sprawdzały wcześniej także scenariusz porwania dzieci.
Kondolencje z całego kraju
Z powodu tragedii tysiące osób wyraziło swój ból w sieciach społecznościowych i wsparcie dla matki. "Wyspy Kanaryjskie są załamane, to najgorsze, co mogło się stać" - napisał na Twitterze regionalny premier, Angel Victor Torres.
- Nie ma słów, aby pocieszyć matkę i rodzinę Anny i Oliwii. Całe nasze wsparcie dla nich – zapewnił sekretarz generalny PP, Teodoro Garcia Egea.
Minister ds. równości, Irene Montero napisała na Twitterze o przemocy stosowanej wobec kobiet – matek, "aby uderzyć je tam, gdzie najbardziej boli". "To sprawa państwowa" – dodała. – "Tu jesteśmy, jeżeli tylko będzie taka potrzeba" - podkreśliła.
Kondolencje złożył minister sprawiedliwości, Juan Carlos Campo oraz minister ds. społecznych, Ione Belarra oraz premier Hiszpanii Pedro Sanchez, który napisał na Twitterze: "Nie wyobrażam sobie bólu matki małej Anny i Olivii".
Zaginięcie ojca i córek
Dzieci zaginęły razem z ojcem, który dzieli opiekę nad nimi z ich matką Beatriz. Zabrał je 27 kwietnia i ślad po nich zaginął. Policja znalazła łódź, na której prawdopodobnie Gimeno był ostatnio widziany z dziewczynkami.
Przed zniknięciem dzieci 27 kwietnia mężczyzna zadzwonił do swojej byłej zony oznajmiając jej, że już nigdy więcej nie zobaczy jego ani córek. Para rozstała się w sierpniu 2020 r. Dziewczynki były widziane po raz ostatni w Santa Cruz de Tenerife, kiedy po widzeniu ojciec miał je odwieźć do domu. Tego samego dnia kamery monitoringu w miejscowym porcie zarejestrowały go przenoszącego torby i walizki z samochodu na swoją łódź. Na nagraniu ojciec dziewczynek był sam.
Rankiem następnego dnia rodzina i przyjaciele otrzymali od niego wiadomości, które można było zrozumieć jako pożegnanie. Wkrótce na morzu, ok. 40 km od wybrzeża, znaleziono pustą, dryfującą łódź Tomasa Gimeno, a opodal wyłowiono fotelik dziecięcy. Na początku br. tygodnia znaleziono w morzu na głębokości tysiąca metrów butlę tlenową do nurkowania, należącą do ojca.
Motywy przestępstwa
Początkowo policja brała pod uwagę możliwość ucieczki ojca z dziećmi na inny kontynent. Sprawdzała trasy wszystkich statków, które wówczas znajdowały się w pobliżu wyspy, na wypadek gdyby Tomas Gimeno przesiadł się na jeden z nich ze swojej łodzi. Według rodziny matki dzieci, ojciec wywiózł córki do Ameryki Południowej, gdzie miał znajomych.
Media wskazywały na możliwe motywy przestępstwa. Tomas Gimeno miał porywczy i impulsywny charakter, nie akceptował nowego partnera swojej byłej żony, prawie dwa razy od niej starszego, prosperującego przedsiębiorcy belgijskiego. „Nie chcę, aby ten stary wychowywał moje córki” - mawiał. Jeszcze przed rozstaniem się z żoną zatrudnił prywatnych detektywów do jej śledzenia. Pobił ją i jej nowego partnera. Kobieta nie złożyła skargi na policji, gdyż uważała swojego byłego męża za dobrego ojca, pomimo jego wybuchowego charakteru, i – jak powiedziała - nie chciała mu szkodzić.
Matka dziewczynek do końca miała nadzieję na odnalezienie córek całych i zdrowych. Uważała, że jej były mąż nigdy nie zrobiłby im krzywdy, gdyż – jak twierdziła - bardzo dzieci kochał, a znajdowane w morzu przedmioty uznawała za fałszywy trop celowo zastawiany przez niego dla zmylenia policji.
Szukały ich statki i śmigłowce
Oprócz statku badawczego, w poszukiwania dzieci i ojca zaangażowano jednostki morskie i powietrzne Gwardii Cywilnej, morskie służby ratunkowe, siedem innych statków, dwa śmigłowce i samolot.
Włączono także elitarną centralną jednostkę operacyjną (UCO) oraz specjalną grupę płetwonurków (GEAS).
Przedstawiciel rządu centralnego na Wyspach Kanaryjskich, Anselmo Pestana zwrócił się do obywateli o współpracę, a sekretarz stanu ds. bezpieczeństwa w ministerstwie spraw wewnętrznych, Rafael Perez zapewnił, że dzieci i ojciec są poszukiwani przez najlepszych specjalistów policji krajowej.
Czytaj więcej